Codziennie 18 tysięcy dzieci umiera w wyniku chorób spowodowanych głodem. Organizacja „Mary’s meals” („Posiłki Maryi”) każdego dnia dostarcza posiłek dla ponad 1,2 miliona najbiedniejszych dzieci. Na ogół jest to ich jedyny posiłek w ciągu dnia.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Przetrwać kolejny dzień – to główny cel głodujących dzieci. Kiedy z głodu boli brzuch, kręci się w głowie, a nogi odmawiają posłuszeństwa, nie widzisz sensu w zdobywaniu wykształcenia i planowaniu dalszej przyszłości. Jedynym, co skłoniłoby Cię do pójścia do szkoły, byłby posiłek, który pozwoliłby Ci zaspokoić głód. Kiedy przestałbyś być głodny, nauka mogłaby stać się nawet interesująca.
Posiłki Maryi
Idea działania „Posiłków Maryi” jest prosta – dzieci objęte programem dostają codziennie w szkole jeden porządny posiłek, który pozwala im względnie normalnie funkcjonować przez kolejne godziny. Dla wielu z nich jest to jedyny powód pojawienia się w szkole – w innym wypadku rodzice zmuszaliby je w tym czasie do pracy lub żebrania, uważając samą naukę za stratę czasu. Pozostali, którzy by przyszli, byliby zbyt wycieńczeni, żeby móc się na czymkolwiek skupić.
W Indiach zgodnie z tradycją rodzice nie posyłają córek do szkoły, bo uważają, że dziewczynki nie zasługują na zdobycie wykształcenia. Brak edukacji skutkuje u nich brakiem możliwości zmiany swojej pozycji społecznej i przenoszeniem biedy na następne pokolenia. „Bycie dziewczynką w Indiach to nic dobrego” – mówi jedna z bohaterek filmu „Child 31”, opowiadającego o „Posiłkach Maryi”. Dzięki rozpoczęciu akcji dożywiania w szkołach, dziewczynki dostają nie tylko coś do zjedzenia, ale także szansę na zdobycie wykształcenia.
Czytaj także:
Mamo, zrobisz mi dwie kanapki? Dzieci pomagają głodnym kolegom
Dlaczego tak tanio?
70 zł – to kwota, za którą można opłacić codzienny posiłek dziecka w trakcie trwania roku szkolnego i w ten sposób być może zmienić jego przyszłość. W Polsce około 70 zł wydamy na jedną, bardziej elegancką kolację, bluzkę w sieciówce czy dwie książki. Dlaczego nakarmienie dziecka kosztuje tak mało?
Produkty, z których przygotowywane są „posiłki Maryi” pochodzą od lokalnych rolników, posiadających niewielkie gospodarstwa. W ten sposób pośrednio również oni otrzymują wsparcie potrzebne do wykarmienia swoich rodzin. Jedzenie jest przygotowywane przez wolontariuszy lub mamy dożywianych dzieci, które czują, że w końcu mogą dać swojemu dziecku to, czego potrzebuje. Chodzi o to, żeby usamodzielnić lokalne społeczności – zamiast dostarczać pomoc z zewnątrz, umożliwić im pomaganie sobie samym.
Koszty organizacyjne „Posiłków Mary” również są minimalne, bo cała struktura opiera się głównie na darmowej pracy ludzi dobrej woli. „Centrala” organizacji to budka z dykty, którą założyciel otrzymał od swojego ojca.
Charlie Doherty – dwunastolatek, który zebrał już 24 tysiące euro
Skoro 70 zł wystarczy, aby karmić dziecko przez rok, to znaczy, że niemal każdy z nas może zmieniać rzeczywistość. Przekonuje o tym nastoletni Charlie Doherty z Anglii, który we wspieranie „Posiłków Maryi” angażuje się od siódmego roku życia. Od tego czasu nie przyjmuje też prezentów urodzinowych i prosi o przekazywanie przeznaczonych na nie pieniędzy na jedzenie dla głodujących dzieci. Razem z mamą, w wieku 12 lat przejechał na rowerze 970 km z Brighton do Glasgow, aby w ten sposób zdobywać potrzebne fundusze. Innym razem dwa dni przed Bożym Narodzeniem udało mu się skrzyknąć 24 osoby, żeby w ramach imprezy charytatywnej przepłynąć łącznie 1,5 maratonu – prawie 65 km.
Charlie zebrał dla „swoich dzieci” już 24 tysiące euro i działa dalej. Jego imieniem nazwano nawet szkolną stołówkę. Jak tłumaczy swoje zaangażowanie?
„Postaw się na ich miejscu i wyobraź sobie, jakbyś się czuł, gdybyś był tam, gdzie oni są. Sama myśl o tym, że cierpią, jest straszna. To mógłby być każdy z nas. Cały czas myślę, że to przywilej, że mamy to wszystko. Nawet taki dwunastolatek jak ja, może zrobić coś, co ma znaczenie” – mówi.
Czytaj także:
Niewidzialne dziewczynki z Somalii. Spotkałam je w pociągu, grałyśmy w „a kuku”
Chcę być grzeczny i iść do szkoły
Jednym z miejsc, do których docierają posiłki Maryi jest Eldoret, miasto w zachodniej Kenii. Tysiące dzieci mieszkają tam na ogromnym wysypisku śmieci, na którym choroby zakaźne rozprzestrzeniają się w błyskawicznym tempie. Popularnym sposobem na „zapomnienie o głodzie” jest tu wąchanie kleju, co powoduje nieodwracalne zmiany w mózgu.
„Mój ojciec odszedł, kiedy byłem mały i zostawił mnie z mamą. Moja mama zaczęła nadużywać alkoholu i zmarła. Nie mam nikogo, kto by mnie zabrał do szkoły. Nie chcę już żyć na ulicy, chcę być grzeczny, uczyć się i iść do pracy, kiedy dorosnę. Wtedy będę mógł pomagać moim przyjaciołom” – mówi w filmie „Child 31” jedenastoletni chłopiec, związując sznurkiem swój znaleziony w śmieciach plecak i pakując do niego brudne szmaty.
Ludzie od „Posiłków Maryi” dotarli do niego na czas. Nie będzie musiał już wąchać kleju, żeby zapomnieć o głodzie i zyskał kogoś, kto zabrał go do szkoły.
Jak pomóc?
Nie da przecenić znaczenia jedynego posiłku w życiu najbiedniejszych dzieci. Nie zmienimy świata, ale dla dziecka, które nie będzie już przymierało głodem cały świat się zmieni. Za 70 zł da się kupić im lepszą teraźniejszość i lepszą przyszłość.
Wpłat można dokonywać przez stronę Mary’s Meals.
Czytaj także:
Poznajcie s. Hanię, niezwykłą dyrektorkę szkoły z… dżungli!