Kobieta pijąca szybciej się starzeje i traci szacunek. Co to znaczy: pić po kobiecemu? Czemu kobiety szybciej się uzależniają i więcej za to płacą? – wyjaśnia terapeuta uzależnień Paweł Przybysz.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ewa piła po kobiecemu
Czyli sama. Alkohol to było dla niej jak lekarstwo na samotność, nudę. Na smutek. Na kompleksy. Tylko, że to lekarstwo ma skutki uboczne.
„Kobiety używają częściej niż mężczyźni leków przeciwbólowych. W ich organizmach następuje więc chemiczne połączenie tych dwóch substancji, co zwiększa szybkość i siłę uzależnienia. Kobiety mają także więcej wody i tkanki tłuszczowej i dlatego szybciej się uzależniają. Alkohol się w tym tłuszczu «odkłada». Mężczyźni mogą pić nawet siedem, osiem lat nim się uzależnią, a kobiety mniej niż cztery. Z powodu innego wyposażenia hormonalnego, mają inny metabolizm i ich organizm szybciej alkohol spala, kobieta szybciej trzeźwieje, co zmniejsza (pozornie) uciążliwość picia nawet codziennego” – mówi Paweł Przybysz.
Inna jest także granica bezpiecznego picia. Dwa kieliszki wina może wypić mężczyzna, kobieta tylko jeden dziennie.
Ale bywa, że i kieliszek stanowi ryzyko, może być kamyczkiem, od którego zacznie się lawina. Dzieje się tak, gdy należymy do grupy ryzyka. Ewa należała.
Czytaj także:
Matt Talbot. Walczysz z jakimś nałogiem? Poznaj zwycięską historię „patrona alkoholików”
Alkoholizm – choroba zranionego serca
Nie znam nikogo, kto by zaczął pić i uzależnił się ze szczęścia. Alkoholizm to choroba zranionego serca. A Ewę zawsze ktoś krzywdził. Jej matka i ojciec pili. W domu rodzinnym nie doświadczyła miłości i akceptacji.
Syndrom DDA, czyli Dorosłego Dziecka Alkoholika niesie zranienie, ale też brak umiejętności budowania związków. Ewie, jak wszystkim DDA wciąż było za mało dowodów miłości, czułości. Wciąż za mało szczęścia.
Dom pod Warszawą, dwa samochody, kot. Dwoje dzieci, dobra praca. Mąż? Kochający. Więc: dlaczego? Alkohol powoduje większe spustoszenia w organizmie kobiety, ale też w jej poczuciu wartości.
Paweł Przybysz: „Ewa miała 38 lat, kiedy zmarła. Zapiła się w swoim nowym mieszkaniu, obok jej ciała stało ok. 50 pustych butelek. Była na prywatnych detoksach, w szpitalach, chodziła na kilka terapii. Mimo to postępowała tak, jakby chciała zrobić na złość mężowi i dzieciom, zemścić się na nich, za to, że wciąż czuła się niekochana. To poczucie było jednak znacznie starsze niż jej małżeństwo. Nie widziała miłości bliskich, pogrążona nadal w bólu doświadczonym w dzieciństwie. Uznała, że nie ma dla niej nadziei. Pasowało jej picie i branie leków przeciwlękowych”.
Uwaga: DDA
W domu alkoholowym jest cały czas napięcie. Amplituda uczuć ogromna. Bo albo jest radość, kiedy rodzic jest trzeźwy, albo rozpacz i lęk, gdy nie jest. Wiele tam też tajemnic i niedomówień. Ukrywane jest picie, ukrywane jego koszty. Alkohol jest najważniejszy.
Na prawdziwe potrzeby dzieci nikt nie zwraca uwagi. Ewa z dzieciństwa wyniosła ogromny głód miłości, ale też nawyk życia w piekle emocjonalnym. Dlatego, kiedy otaczała ją przyjazna atmosfera, czuła się zagubiona, a nawet nieszczęśliwa. Jej mąż – trzeźwy i spokojny mężczyzna – nie dawał jej tego, czego tak nienawidziła, ale bez czego nie umiała żyć. Nie awanturował się. Nie przychodził pijany, nie bił.
„Jeśli jesteś DDA, normalność ci zagraża. Szczęście i spokój cię niepokoją. Bo ich nie znasz… Kiedy krzywdy było w naszym dzieciństwie za dużo, rany przysłaniają nam to, co dobre.
I Ewa zaczęła robić to, co jej matka, pić. Przekonana, że nadal jest krzywdzona tak długo prowokowała męża, aż w końcu «skrzywdził ją» – złożył pozew rozwodowy, kupił jej mieszkanie i kazał się wyprowadzić”. „Nigdy mnie nie kochał, a teraz wreszcie przestał udawać” – tak powiedziała.
Czytaj także:
Relacja z DDA – co musisz wiedzieć, by stworzyć dobry związek?
Ale było tak…
Spiętrzenie kryzysów? Nie. Kiedy dzieci poszły do szkoły, nuda normalnego domu zaczęła męczyć Ewę. Nuda ma tę wadę, że nie zagłusza wspomnień i bólu, jakiego zaznaliśmy w dzieciństwie.
Robert zaczął znajdować butelki pochowane po szafkach. Powiedział: „dość”. Ewa piła dalej i więcej. Nie dawał jej już pieniędzy, ale nadal była upoważniona do jego konta. I pewnego dnia wyprowadziła sto tysięcy.
Posłuchała go i poszła na odwyk, kiedy po miesiącu wróciła do domu, znów zaczęła pić. Całymi dniami nie miała kontaktu z dziećmi. Robert zagroził rozwodem, więc poszła na terapię. Ale nie na długo, bo tam usłyszała: nie mąż jest winny twoich nieszczęść, tylko twoje picie. Poszła do domu i powiedziała, że to kiepski terapeuta. Chciała czuć się ofiarą, wierzyła, że nie ona jest zła, ale świat. Alkoholicy tak mają. Nie widzą swojej winy.
Alkoholicy to egoiści
Nie liczą się z rodziną, która kocha z urzędu. Jeśli mają się upić, to się upiją. Wykorzystają każdą okazję. Bo: „Mam prawo do radości! Mam prawo pić i nikomu nic do tego”.
To pijackie szczęście kosztuje bardzo wiele nieszczęścia ich bliskich. Zwłaszcza, gdy alkohol niszczy moralne zasady, a tak działa na mózg, uszkadzając płaty czołowe. „Co mogłem zrobić? zastanawiał się Robert po śmierci Ewy – wspomina Paweł Przybysz. – Nic, ale i tak czuje się winny. Kochał ją do końca. Dzieci? Po śmierci matki zaczęły się uśmiechać”.
Czytaj także:
Ben Affleck przyznaje się do alkoholizmu i dziękuje bliskim za wsparcie
Anna: ja tylko popijam
Pranie ułożyła równo w bieliźniarce. Zupa jarzynowa i kotlety na późny obiad. Jeszcze tylko lekcje z Jankiem. Mąż wróci późno… Kiedy zrobi wszystko, co trzeba – usiądzie w fotelu koło lampy po babci i dla relaksu wypije kieliszek wina. Potem jeszcze jeden… Pół butelki, aż któregoś dnia wina będzie 0,7 litra.
„Nałóg eskaluje… – mówi Paweł Przybysz – choć można zostać długo na poziomie picia, które wydaje się kontrolowane. Ale picie przez kilka lat 4-5 razy w tygodniu pół butelki wina znaczy, że mamy problem. Wiele kobiet właśnie tak zaczyna.
Anna myśli, że rodzina nie cierpi przez jej picie. Zabiera ich na trzy tygodnie do Tajlandii. Ma własną firmę. Świetnie jej idzie, a wiec nie jest uzależniona! To też tylko złudzenie.
„Przyszła do mnie mówiąc, że nie wie, czemu pije. Myślę, że powodem był wstyd – mówi Paweł Przybysz. – Starsza z córek powiedziała: «Mamo, co się z tobą dzieje? Znowu nie odwieziesz mnie do szkoły, znowu piłaś?». A więc wstyd i poczucie, że zawodzi rodzinę skierowały ją na terapię.
Powiedziałem, żeby córki do niej napisały listy o tym, co je niepokoi, jak widzą popijanie matki i na następne spotkanie przyniosła je w zaklejonej kopercie – mówi terapeuta. – Czytała i płakała. Oddziaływanie rodziny pomogło, uratowało tę kobietę, to był rodzaj tzw. interwencji kryzysowej. Polega ona na tym, że kilka ważnych i bliskich osób jednogłośnie informuje pijącą osobę, że w ich odczuciu ma problem”.
Czytaj także:
Alkoholizm to nie tylko urwany film… Sprawdź, czy ten problem może dotyczyć ciebie
Niewidzialna granica obłędu
Pijąc jej nie zauważasz. Twoje „ja” się rozdwaja, rozszczepia. Pijąc jesteś (czujesz się) piękna, ponętna. Rano na kacu nie jesteś (nie czujesz się) już taka, bo alkohol nie leczy kompleksów, tylko je zagłusza.
Kiedy trzeźwiejesz, twój nastrój jeszcze bardziej się obniża, bo spada z wysokiego pijanego C, ze zdwojoną siłą wracają lęki, czujesz się mniej wartościowa, bo pijąc robisz rzeczy, których na trzeźwo nie akceptujesz.
„Dalsze picie pogłębia niską samoocenę i brak wiary w siebie. Alkohol zabija prawdziwość, bo tworzy nasze fałszywe wcielenia – superbabki i śmiecia. I po kilku latach już zostaje tylko ta pozerka z napompowanym sztucznie alkoholem ego. Przerażona każdym trzeźwym porankiem…” – mówi psychoterapeuta.
Na poczatek – zmień rytuały
Masz swoj ulubiony fotel, w którym jesz ulubione orzeszki i oglądasz kolorowa prasę? I co z tego, że czerwone wino jest z tobą? Wyrzuć albo przestaw ten fotel.
Schowaj lub wyrzuć kieliszki, których używałaś oraz korkociąg. Ważna jest zmiana rytuałów, które nałogowcy zawsze mają i je pieczołowicie pielęgnują.
Czytaj także:
Mój brat był alkoholikiem. Jego śmierć nauczyła mnie jak pokonać gniew
Gdzie szukać wsparcia?
Fundacja Step by STEP na warszawskim Grochowie prowadzi Klub Integracyjny Walewska 7 a. Miejsce to jest bezpłatne. Specjaliści, terapeuci uzależnień i współuzależnienia oraz psycholog udzielają porad i konsultacji oraz prowadzą grupy wsparcia dla osób uzależnionych i członków ich rodzin, porady prawno-socjalne i szerokie wsparcie dla potrzebujących.