Polski okaz wyróżnia się pod każdym względem. Choć to, co czyni ją najdroższą książką świata może dziwić.30.09.1452 r. Johann Gutenberg z Moguncji skończył produkcję pierwszej w świecie drukowanej książki podzielonej na tomy. Była to łacińska Biblia – tzw. „Wulgata”, opracowana jeszcze przez św. Hieronima.
Do 1455 r. powstało prawdopodobnie tylko 180 dwutomowych kompletów. Jeden z nich, na początku XVI w. trafił do klasztoru franciszkanów w Lubawie. Spokojnie przeleżał tam sobie aż do marca 1821 r. Wtedy bowiem klasztor i kościół franciszkanów lubawskich zostały im odebrane (nie bez gwałtownego sprzeciwu miejscowych Polaków), a oni sami musieli się wyprowadzić. Działo się to w ramach postępującej sekularyzacji majątku kościelnego, czyli jego przejmowaniu przez państwo pruskie. Oczywiście, majątkiem były również książki, które 12 lat potem trafiły do biblioteki seminaryjnej w Pelplinie. Była wśród nich Biblia Gutenberga, z której pochodzenia i wartości Prusacy nie zdawali sobie wtedy sprawy.
Tak samo było i w Pelplinie, gdzie 1 tom mylnie uznano za dzieło św. Hieronima (ze względu na jego list umieszczony we wstępie do Pisma św.), a 2 tom nazwano po prostu „świętą Biblią”. Dopiero w 1897 r. dr. Paweł Schwenke udowodnił, że Pelplin jest miejscem, gdzie znajduje się jedna ze słynnych Biblii Gutenberga. Od tej pory była ona przechowywana w kasie pancernej.
Co paradoksalne, świadomość wartości omawianej księgi mogła doprowadzić do jej utraty przez Polskę już niepodległą. W otoczeniu miejscowego biskupa powstał bowiem pomysł sprzedaży Biblii. Szukano już nawet chętnego do kupna. Na szczęście głośny sprzeciw opinii publicznej zniechęcił do realizacji tego złego planu.
Kolejny raz zagrożenie dla Biblii pojawiło w 1939 r. W obliczu zagrażającej wojny władze kościelne zachowały się już należycie. Z upoważnienia biskupa zatem, dyrektor biblioteki seminaryjnej ks. Antoni Liedtke 1 sierpnia wywiózł cenne dzieło z Pelplina. Trzymał je w specjalnie sporządzonej walizce ze świńskiej skóry i zostawił (wraz z walizką) w Warszawie, w siedzibie Banku Gospodarstwa Krajowego przy ul. Nowogrodzkiej 49. Nasze Pismo Święte było tam wraz z innymi cennymi przedmiotami, np. Szczerbcem.
Po wybuchu wojny dyrektorzy wspomnianego banku przewieźli wszystkie skarby do Rumunii, a stamtąd statkiem przepłynęły one do Francji. Niestety, w maju 1940 r. Niemcy zaatakowali też Francję i Biblia była znowu zagrożona. Tym razem ewakuowano ją do Anglii, a stamtąd – transatlantykiem „Batory”, który przewoził polskie skarby i angielskie złoto – przepłynęła do Kanady.
Do Polski wróciła dopiero w 1959 r. W dużej mierze dzięki prymasowi Wyszyńskiemu, który zagwarantował, że trafi pod opiekę władz kościelnych, a nie państwowych. I tak się właśnie stało. Do Pelplina, w asyście milicyjnej, przywiózł ją zresztą znów ks. Liedtke.
Czytaj także:
Biblia Gutenberga i najwyższy drewniany ołtarz w Pelplinie!
W tej chwili Biblia znajduje się w pelplińskim Muzeum Diecezjalnym. Na całym świecie jest tylko 20 jej 2-tomowych kompletów oraz 28 tomów pierwszych lub drugich. Każda z nich składała się z 642 kart, a litery naśladują ręczne pismo gotyckie. Poszczególne egzemplarze różnią się oprawą, starannością liter i ich ozdobnością. Polski okaz wyróżnia się pod każdym względem.
Choćby tym, że większość Biblii nie ma oprawy oryginalnej. Tymczasem ta z Pelplina ma oryginalne okładki z XV w. Są to dębowe deseczki wylepione od zewnątrz świńską skórą, a od wewnątrz czerwoną (teraz poczerniałą) skórą cielęcą. Do deseczek przymocowane są mosiężne guzy, narożne okucia oraz zawiasy i skórzane pasy z klamrami służące do zamknięcia księgi.
Czytaj także:
Czy po mszy świętej przy wyjściu trzeba robić znak krzyża wodą święconą?
Wnętrze to karty z papieru o żółtawo-szarym zabarwieniu i pięknych zdobieniach. Są to barwne, złocone inicjały; rubryki, czyli czerwone tytuły ksiąg oraz ornamenty marginesowe. Jednak to nie okładki i nie ozdoby na stronach powodują, że pelplińska Biblia jest uznawana za najdroższą książkę świata. Przyczyną jest bowiem… błąd drukarski: czarna, podłużna plamka na marginesie 46 karty 1 tomu. Stanowi ona odbicie czcionki, która zapewne wysypała się średniowiecznemu drukarzowi z kasetki, co z kolei jest bezsprzecznym dowodem na to, że Gutenberg używał ruchomych czcionek.
Czytaj także:
Koniec świata już blisko? 12 zapowiedzi Apokalipsy