Gdy przejrzałem listę lektur, z którymi zmierzą się uczniowie liceum już w tym roku szkolnym, postanowiłem nadrobić braki, by moja matura sprzed lat, nie stała się dépassé.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
– Co czytasz? – pyta matka zerkając przez ramię szesnastoletniej Kasi.
– Dobrze, że cokolwiek czyta – włącza się ojciec podnosząc dyskretnie grzbiet trzymanej przez nią książki. Tytuł nic mu nie mówi.
– Pewnie znowu o wampirach – dodaje.
Kasia zaczyna głośno czytać:
„Klasa żyła od francuskiego do francuskiego, jakby w stanie hipnozy. Chłopcy zmarkotnieli, chodzili osowiali, z niedobrymi wypiekami na twarzy lub mocno podkrążonymi oczami, co nie pozostawiało najmniejszych wątpliwości, czemu oddają się w każdej wolnej chwili. Dziewczyny snuły się jak zaczadzone, prowadziły dzienniczki, w których skrupulatnie odnotowywały, co Madame miała danego dnia na sobie…”
– Madame to nauczycielka, w której podkochują się wszyscy uczniowie – wyjaśniła Kasia.
Platoniczna miłość licealisty
Bohater powieści Antoniego Libery zatytułowanej „Madame”, licealista z artystyczną duszą, niczym detektyw, zajmuje się zdobywaniem drobiazgowych informacji na temat życia nauczycielki. Poznajemy uczniów z liceum lat sześćdziesiątych, ich wybryki i malownicze ekscesy, od zerkania pod spódnicę nauczycielki po doszukiwanie się pikantnych fragmentów w „Popiołach” Żeromskiego. Marzenia bohatera o sukcesach scenicznych mieszają się z fantazjami o bliższej znajomości z 30-letnią nauczycielką, dyrektorką szkoły. Młodzieńcza, platoniczna miłość, przerywana jest długimi rozmowami z osobami, które pamiętają lata stalinowskie, czasy studiów uwielbianej nauczycielki.
Gdy przejrzałem listę lektur, z którymi zmierzą się uczniowie liceum już w tym roku szkolnym, postanowiłem nadrobić braki, by moja matura sprzed lat, nie stała się dépassé (przestarzała). Powieść Antoniego Libery była dla mnie szczególnym wyzwaniem. Opasły tom nie zachęcał do lektury, ale warto było poświęcić kilkanaście wieczorów na zanurzenie się w młodzieńczych przygodach starszego ode mnie o kilkanaście lat autora. Powinni ją przeczytać także rodzice Kasi, a może nawet porozmawiać z nią o tym, jak dzisiejsza szkoła różni się od tej sprzed 50 lat.
Czytaj także:
7 powodów, dla których warto uczyć dzieci pisać ręcznie
Robinson Crusoe Olgi Tokarczuk
Na liście lektur licealistów znalazło się również opowiadanie Olgi Tokarczuk „Wyspa”. Są to wspomnienia tułacza i rozbitka, który w 1944 roku trafia na bezludną wyspę. Doświadcza on samotności i głodu. Miesiącami prowadzi wewnętrzny dialog i łka w piasek. Z trudem znajduje w sobie motywację, by cokolwiek robić, nawet budowy szałasu nie kończy. Jednak dopiero na wyspie, w jej sterylności, dostrzega, że każda chwila jest niezmiernie ważna, bezcenna. Rozpoczyna zwiedzanie i poznawanie nowego świata. W figowym gaju znajduje ślady niegdysiejszej bytności człowieka: pismo w nieznanym języku i rysunek dziwnej, skrzydlatej postaci. Zastanawia się, czy koniecznie trzeba rozumieć to, co się widzi.
Zaczyna ogarniać go lęk przed nieznanym, przed jakimś bytem, który wskaże zaraz na niego palcem i krzyknie: „Hej, ty tam, widzę cię!” Zaczyna mieć dziwne przeczucie, że wyspa do niego nie należy.
„Wszystko w jednej chwili stało się nagle czyjąś własnością, nawet białe ryby na górze miały już właściciela, a jego milczenie dodawało mu tylko grozy. Poczułem nagle na sobie jego wzrok…”
Dalej opowiadanie zaczyna przypominać historię z Księgi Rodzaju. Rozbitek odkrywa, że ktoś nieznany patrzy na niego i uświadamia sobie, że jest nagi. Wydawałoby się, że historia świata zacznie się teraz na nowo. Adam spotka Ewę i zaludnią rajski gaj figowy oddając cześć skrzydlatej postaci. Wreszcie nad brzegiem wyspy pojawia się łódź, niczym arka mająca uratować mu życie. W łodzi znajduje… Nie chcę pozbawić czytelnika zaskoczenia, dlatego postawię tu kropkę. Akcja przyspiesza i rozwija się w sposób nieprzewidywalny, wręcz sensacyjny. Nie zdradzę, co się wydarzyło i jak potoczyły się losy rozbitka, ale przyznam się, że kończyłem lekturę wzruszony i wdzięczny autorce za pokazanie, jak cudowna jest natura człowieka.
Czytaj także:
Cuda fińskiej edukacji? W Polsce są już od lat!
Miejsce po cerkwi przeniesionej do muzeum
Kolejne opowiadanie włączone do kanonu lektur, które koniecznie powinni przeczytać rodzice licealistów, to „Miejsce” Andrzeja Stasiuka ze zbioru „Opowieści galicyjskie”. Po cerkwi przeniesionej do muzeum zostały resztki pokruszonego gontu, stare gwoździe i prostokąt szarej, gliniastej ziemi. Wyobraźnia autora przenosi go do czasów, gdy ścinano tu drzewa, kładziono modrzewiowe podwaliny, układano cerkiewną podłogę. Wyjmowano z lasu fragment świata przenosząc go w inną rzeczywistość.
Gdy po latach konserwatorzy zabytków zabierali świątynię, przynieśli ze sobą zapach śmierci. Zawinęli zdezynfekowane chemikaliami belki w specjalne materiały i załadowali na samochody niczym mumie. Ale świątynia to nie belki – tłumaczy autor – lecz miejsce ludzkich tęsknot, szczególna przestrzeń, którą można wypełnić wspomnieniami, czuć na skórze i zatrzymać na krótką chwilę w płucach. „Miejsca nie można przenieść” – podsumowuje. Dlatego na tym pustym placu, wciąż można stanąć na progu starej drewnianej cerkwi i oczami wyobraźni zobaczyć klęczące tam kobiety.
Autor opowiadania ogląda to miejsce oczyma dawnych budowniczych, maca szkielet przestrzeni zamkniętej nieistniejącą już kopułą i jakby palcami starca robi ostatnie zdjęcia, na których nic prócz gliniastej ziemi nie będzie widać.
Nieprzerwany łańcuch historii
Czy młodzież czytająca historie, które istnieją tylko we wspomnieniach ich dziadków jest dumna z bycia kolejnym ogniwem w nieprzerwanym łańcuchu historii? Czy rodzinne zdjęcia i muzealne eksponaty pozostaną jedynie przedmiotami? A może w oczach nastolatków mają głębszy sens, może nawet duszę? To zależy nie tylko od szkolnych lektur i nauczycieli. Zależy w dużej mierze od rodziców.
– Co czytasz mamo? – spytała szesnastoletnia Kasia.
Mama podniosła szklisty wzrok i wyszeptała:
– Mój pamiętnik sprzed lat. Wiesz, byłam tak samo nieznośna jak ty.
Czytaj także:
Dlaczego moje dzieci nie muszą mieć dobrych ocen
Antoni Libera, Madame, Wydawnictwo Znak, Kraków 1999;
Olga Tokarczuk, „Wyspa”, w: Gra na wielu bębenkach, Wydawnictwo Ruta 2001, s. 71-105;
Andrzej Stasiuk, „Miejsce” w: Opowieści galicyjskie, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012, s. 38-47.