Ktoś kiedyś napisał: „Jeśli chcesz poznać historię miasta, powinieneś pójść na cmentarz”. Jeśli więc chcesz poznać historię Lwowa, powinieneś odwiedzić Cmentarz Łyczakowski.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Naszej podróży będzie towarzyszyć czas. Odwieczny i prawdziwy świadek kilkuwiekowej historii. Warto w tym miejscu sobie coś uświadomić. Lwowski Cmentarz Łyczakowski pamięta rok 1786. Dla porównania: warszawskie Powązki to rok 1790, zaś krakowski Cmentarz Rakowicki – rok 1803. Nie mamy starszego pochówka naszej zbiorowej historii. W Europie bardziej wiekowy jest już tylko wileński Cmentarz na Rossie (1769 rok). Podparyskie Père-Lachaise (1803 rok) czy londyński Highgate (1839 rok) są już znacznie młodsze. Zresztą, nam do Lwowa chyba jednak znacznie bliżej. I dosłownie, i w przenośni.
Kto jest pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim?
Cmentarz Łyczakowski upada. Nadal jednak jest potężny. Stary. Starszy od nas wszystkich. Prawdziwy. Z aureolą nieśmiertelności. Bez obaw: jego nie zniszczy czas. W tym niewielkim lasku ulokowanym na malowniczych wzgórzach wschodnich rubieży Lwowa chroni się prawdziwa dusza miasta. Warto wybrać się tutaj w małej grupce, a najlepiej samemu. Wszystko po to, by wyjść jej na spotkanie. Jeśli uda się nam ją spotkać, oniemiejemy z zachwytu.
I w takim stanie dopiero zaczniemy czytać nazwiska ludzi tu złożonych. Zasłużonych i słynnych, jak choćby Gabriela Zapolska, Maria Konopnicka, Stefan Banach czy Franciszek Stefczyk. Tych znamy. Często chodzimy po ich ulicach. Uczęszczamy do szkół ich imienia. Ale we Lwowie leżą też inni. Bardziej anonimowi. Odgrywający swoją, opowiadaną szeptem, historię życia. Ludzie, których już z nami nie ma. Przynajmniej osobowo. Przynajmniej namacalnie.
Czytaj także:
Lwów – miasto, które pachnie polskością
Mogiły powstańców listopadowych i styczniowych
Ktoś napisał kiedyś, że „jeśli chcesz poznać historię miasta, powinieneś pójść na cmentarz”. Pod tym względem Cmentarz Łyczakowski to cel numer jeden dla tych wszystkich, którym w sercu tli się iskra tęsknoty za tym, co przeszłe, za tym, co pamięć winna pielęgnować. Oto przed nami prawdziwa kopalnia historycznej wiedzy tych ziem.
Trudno o lepszą poglądową wykładnię współczesnych dziejów naszego kraju niż obcowanie z mogiłami pochowanych tutaj żołnierzy. Uczestników powstańczych zrywów, z kwaterami powstańców listopadowych i styczniowych czy wreszcie z najmłodszymi grobowcami Cmentarza Orląt: skrywającymi ciała poległych w czasie walk II wojny światowej. Są tutaj. Obok siebie. Razem.
Czytaj także:
Dlaczego jezuici mają swój cmentarz pod wodą?
Cmentarz Łyczakowski – miejsce niezwykłe
Anielska postać okrywa skrzydłem kamienną tablicę. Zza gęstych koron drzew prześwieca poranne słońce. Patrząc wprost na wschód, posąg anioła jest całkowicie zaciemniony. Dostrzec można tylko jego zarys. Może tak właśnie widzą go odchodzący na wieczność, na drugą, lepszą stronę? Kto wie? Może to tak właśnie wygląda? Może artystyczna wizja wcale nie odbiega dalece od rzeczywistości? Tej dziejącej się tuż obok nas.
Niewiele jest cmentarzy o takiej atmosferze, jak lwowski Cmentarz Łyczakowski. Położony na staropolskiej ziemi. W jednym z najpiękniejszych polskich miast okresu przedwojennego.
Czytaj także:
Wesoły Cmentarz w Rumunii. Tu śmierć przeplata się z radością życia