Jackowo w Chicago, Saint-Hyacinthe w Kanadzie, San Jacinto w Kalifornii, Peru, Gwatemali, Kolumbii, Urugwaju – wszystkie te miasta są żywymi znakami stałej popularności polskiego świętego.
Chociaż św. Jacek działał i zmarł w XIII wieku, kanonizowano go dopiero trzy wieki później. Wtedy też jego kult rozprzestrzenił się na cały znany świat i stało się to błyskawicznie. Zyskał sobie wdzięczność tak wielu ludzi, i tak głęboką, że od jego imienia nazywano miasta. I wcale nie robili tego (tylko) Polacy…
Czytaj także:
Św. Jacek dotarł do Rosji, Grecji, Turcji i Skandynawii: był nieocenionym ewangelizatorem Europy
Historia ta zaczyna się na początku XVII wieku w Krakowie. Otóż ówcześni polski i francuski król są mężami pań wywodzących się z tej samej dynastii – Habsburgów. I francuska królowa poprosiła polską o wystaranie się u krakowskich dominikanów o relikwie niedawno kanonizowanego św. Jacka. Kobietom, i to jeszcze tak możnym, się nie odmawia, więc wkrótce do Paryża powędrowały cząstki doczesnej powłoki świętego (znanego tam pod łacińskim odpowiednikiem imienia: św. Hiacynt – Saint Hyacinth).
Paryska kariera
Złożono je w jednej z kaplic kolegiaty Saint Honoré i wkrótce było w niej tyle wotów, że przestały się mieścić na ścianach. Święty Jacek stał się tak popularny w stolicy Francji, że jego imieniem nazwano jedną z ulic prowadzących do klasztoru dominikanów, obecną Rue Malebranche.
Jego kult był żywy w dominikańskich klasztorach – w Paryżu, ale też w Tuluzie. Wisiały tam obrazy z jego przedstawieniem, stały rzeźby, na których krzepko dzierżył, jak ma w zwyczaju, monstrancję i figurkę Matki Bożej.
Czytaj także:
„Nad miastem nagle ukazała się kula ognia”: bł. Czesław zasłynął darem słowa oraz cudami
Wkrótce ośrodki kultu św. Odrowąża pojawiły się także w Chartres (u boku wielkiego sanktuarium maryjnego – wymarzone miejsce dla kogoś, kto jak Jacek usłyszał, że jest umiłowanym synem Maryi Panny) oraz w Angers i Poitiers w hrabstwie d’Anjou.
Z osadnikami do Kanady
I stamtąd właśnie w połowie XVIII wieku wyruszyli do Kanady osadnicy, którzy byli pierwszymi mieszkańcami osady o swojsko brzmiącej nazwie Saint Hyacinthe nad rzeką Yamaska w prowincji Quebec, niedaleko Montrealu. Jej założyciel też zresztą nosił imię św. Jacka – był to Hiacinthe Delorme.
Osada stała się wioską, a w połowie XIX wieku – miastem. Już w pierwszej dekadzie tego wieku powstały tam pierwsze szkoły – katolickie, jakżeby inaczej – oraz szpital. Wybudowano też piękną katedrę pod wezwaniem św. Jacka, gdyż miasto stało się siedzibą diecezji.
Do dziś kult świętego z Polski jest tam żywy. Obecnie sporą część populacji stanowią także rodacy Jacka, głównie są to przedstawiciele emigracji z drugiej połowy XIX wieku oraz z czasów komunistycznych.
Nieco na południe
W Ameryce Północnej są jeszcze dwa miejsca noszące imię św. Jacka. Pierwsze z nich to dzielnica Avondale w Chicago. Pierwotnie zamieszkiwali ją głównie emigranci ze Śląska i to oni zanieśli tam kult swojego rodaka. Obecnie dominują tam mieszkańcy pochodzący z Ameryki Południowej, ale nadal dzielnica nosi zwyczajową nazwę Jackowo i zamieszkujący ją ludzie szczerze czczą świętego z Europy. W końcu jest świętym katolickim, czyli powszechnym.
Czytaj także:
Święty Dominik zawstydził braci nawet po swej śmierci. Legenda na faktach
Miasta o nazwie San Jacinto znajdziemy także w Kalifornii, Peru, Gwatemali, Kolumbii, Urugwaju, a w 2009 roku utworzono diecezję pod patronatem polskiego dominikanina w Yaguachi, w Ekwadorze. Obecność Jacka na tamtych terenach nie jest niczym zaskakującym – jest on czczony przede wszystkim jako misjonarz, a to przecież dawne tereny misyjne.
O tym, że znajomość z tym świętym tamtejszych mieszkańców nie jest tylko formalna, świadczyły reakcje pielgrzymów na ŚDM w Krakowie. Wiadomość o tym, że są w pobliżu kościoła, gdzie jest kaplica z grobem św. Jacka, wywoływała u nich wyraźne ożywienie i biegli do niego od razu. Jak do kogoś bliskiego.
Czytaj także:
Św. Jacek i najstarsza na świecie chorągiew kanonizacyjna. Odnaleziona oraz odnowiona