11 czerwca obchodzi się, jakkolwiek dziwnie to brzmi, Dzień Podeptanych na Śmierć w Czasie Tańca.
Dzień Podeptanych na Śmierć w Czasie Tańca nie jest świętem, które obchodziłoby zbyt wiele osób. I całe szczęście. Jeśli już jednak mówimy o śmiertelnych ofiarach pląsów, nie sposób nie zauważyć, że większość z nich kojarzy się z pewnym konkretnym świętym.
Jednoznacznej przyczyny epidemii Tańca św. Wita nie udało się ze stuprocentową pewnością ustalić po dziś dzień. Rozpiętość wytłumaczeń sięga od przypadkowego spożycia halucynogennego zbożowego pasożyta – sporyszu po, najczęściej dziś przyjmowaną za wytłumaczenie, zbiorową psychozę. Fakt faktem, że aż do XVII w. europejskimi miastami cyklicznie targała plaga… histerycznego, zbiorowego tańca.
Czytaj także:
Czy w Kościele się tańczy? Dwa słowa o tańcu w liturgii
Ataki te niejednokrotnie zbiegały się w czasie z obchodami chrześcijańskich świąt, jak choćby w jednym z najlepiej opisanych przypadków, w 1020 r. w Bernburgu, gdzie 18 chłopców zakłóciło uroczystości Wigilii Bożego Narodzenia. I choć temu, najprawdopodobniej psychicznemu schorzeniu przypisano imię św. Wita (obchodzi swoje wspomnienie 5 dni później), to uściślić trzeba, że źródło tego nazewnictwa tkwi w uzdrowieniu, jakiego wielu tańczących doznało w kaplicy tego świętego w 1278 r.
Czytaj także:
Czy taniec może być modlitwą?