Kościół, głęboko szanując osoby, których dotyczy ten problem, nie może dopuszczać do seminarium ani do święceń osób, które praktykują homoseksualizm, wykazują głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne lub wspierają tak zwaną „kulturę gejowską”.
Temat homoseksualizmu wśród księży pojawia się zwykle w atmosferze sensacji i skandalu. Media obiegają podawane z mniej lub bardziej szczerym oburzeniem i zgorszeniem wiadomości o konkretnych księżach, którzy okazali się homoseksualistami lub nagłaśniają newsy o „gejowskim lobby” (np. w połowie ubiegłego roku wielkie poruszenie wywołały słowa Benedykta XVI, który przyznał, że w Watykanie istniała kilkuosobowa wpływowa grupa, którą zdołał zneutralizować).
Przy takim podejściu do sprawy mało kto zauważa, że mamy do czynienia z poważnym, często dramatycznym problemem konkretnych ludzi w Kościele oraz problemem całej wspólnoty wierzących w Chrystusa. A skoro jest problem, trzeba szukać środków zaradczych.
Nauczanie Kościoła nt. homoseksualizmu
Swoje stanowisko w sprawie homoseksualizmu Kościół katolicki opiera na Piśmie Świętym. Szczególnie na nauczaniu św. Pawła Apostoła zawartym w listach do Rzymian, do Koryntian i do Tymoteusza (Rz 1,24-27; por. 1 Kor 6,9-10; 1 Tm 1,10). W Katechizmie Kościoła katolickiego można przeczytać:
Tradycja, opierając się na Piśmie Świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie, zawsze głosiła, że «akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane». Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane (KKK 2357).
Kościół ma też świadomość, że pewna liczba ludzi przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Zdaje sobie sprawę, że ich psychiczna geneza wciąż pozostaje w dużej części niewyjaśniona.
Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji”- podkreśla Katechizm. Dodaje, że ludzie o takich skłonnościach są wezwani do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i – jeśli są chrześcijanami – do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji.
I jeszcze jedno. Jak my wszyscy, tak również ludzie o skłonnościach homoseksualnych, powinni zgodnie z nauczaniem Kościoła żyć w czystości.
Powyższe stwierdzenia i wskazania dotyczą wszystkich katolików odczuwających skłonności homoseksualne. Także tych, którzy odkrywają w sobie powołanie do kapłaństwa. Pojawia się jednak pytanie, czy skłonności homoseksualne nie stanowią przeszkody do przyjęcia święceń? Jakie jest stanowisko Kościoła w tej kwestii?
Czy osoba ze skłonnościami homoseksualnymi może zostać księdzem?
Odpowiedź przynosi opublikowana pod koniec listopada 2005 roku przez Kongregację Wychowania Katolickiego Stolicy Apostolskiej „Instrukcja dotycząca kryteriów rozeznawania powołania w stosunku do osób z tendencjami homoseksualnymi w kontekście przyjmowania ich do seminariów i dopuszczania do święceń”. Znajduje się w niej następujące stwierdzenie:
Kościół, głęboko szanując osoby, których dotyczy ten problem, nie może dopuszczać do seminarium ani do święceń osób, które praktykują homoseksualizm, wykazują głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne lub wspierają tak zwaną «kulturę gejowską».
Ta podpisana przez kard. Zenona Grocholewskiego (przy aprobacie Benedykta XVI) instrukcja wyjaśnia, że opisani wyżej ludzie w istocie znajdują się w sytuacji, która poważnie uniemożliwia im poprawną relację do mężczyzn i kobiet. Kościół nie może ignorować negatywnych konsekwencji, jakie mogłoby przynieść udzielenie im święceń.
Jednak ten sam dokument zwraca uwagę, że inaczej należy traktować tendencje homoseksualne, które mogą być jedynie wyrazem przejściowego problemu, takiego jak np. niezakończony jeszcze proces dorastania. W takich sytuacjach można kandydata dopuścić do święceń pod warunkiem, że wspomniane tendencje zostaną wyraźnie przezwyciężone przynajmniej trzy lata przed święceniami diakonatu.
Zawarte w Instrukcji zasady powtarza i przypomina wydany w grudniu 2016 roku przez Kongregację ds. Duchowieństwa bardzo ważny dokument „Ratio fundamentalis institutionis sacerdotalis”, dotyczący formacji kandydatów na księży. Nosi on tytuł „Dar powołania do kapłaństwa”.
A gdy ktoś o skłonnościach homoseksualnych otrzymał święcenia i jest księdzem?
Przede wszystkim odnosi się do niego to, co mówi o skłonnościach homoseksualnych Katechizm Kościoła katolickiego. Powinien żyć w czystości. Jeśli jej nie zachowuje, popełnia grzech. Grzech ciężki.
Czy Kościół pozostawia takich kapłanów samym sobie, lekceważy lub wręcz ignoruje ich problem? Wiele zależy tu od nich samych. Podejmowane są coraz częściej w Kościele (także w Polsce) działania, których celem jest udzielenie im pomocy w zapanowaniu nad skłonnościami, jednak to od nich zależy, czy chcą z niej skorzystać.
W świadczeniu takiej pomocy kwestią podstawową jest rozpoznanie, jaki charakter mają skłonności. Również po święceniach mogą to być skłonności niezrealizowane, wynikające np. z zaburzeń procesu dojrzewania. Odpowiednia terapia psychologiczna pozwala w takich przypadkach niejednokrotnie w pełni nad nimi zapanować lub całkowicie je zlikwidować.
W przypadku skłonności połączonych z aktami homoseksualnymi rozpoznanie dotyczy m.in. takich kwestii, jak źródło inicjacji, poziom stabilizacji kontaktów seksualnych, liczby partnerów.
Jednym z bardzo poważnych problemów przy udzielaniu pomocy kapłanom jest często poczucie winy dotyczące samych skłonności homoseksualnych. Z jednej strony skłania ich ono do ukrywania trudności, z którymi się zmagają, z drugiej sprawia, że łatwiej ulegają pokusie, stają się bardziej narażeni na popełnienie grzechu nieczystości, chętnie zamykają się w grupach księży o podobnych skłonnościach.
O. Józef Augustyn SJ wiele lat temu zwracał uwagę, że praktykujący księża homoseksualiści to mistrzowie kamuflażu, a ujawnia ich niekiedy przypadek. Równocześnie przestrzegał: „Im bardziej taka osoba jest arogancka i pewna siebie, tym łatwiej traci kontrolę nad sobą, wyczucie i w końcu sama się demaskuje”.
Ojciec Augustyn wskazał na jeszcze jedną bardzo istotną sprawę: „Problem jest – w moim odczuciu – nie «w nich», ale w naszej reakcji «na nich»”. Mówił wtedy przede wszystkim o reakcji lub jej braku ze strony przełożonych i innych księży. Jednak dotyczy to również wiernych świeckich. Ojciec Augustyn powiedział:
Gdy toleruje się jedną taką sytuację (chodzi o księdza, który jest aktywnym homoseksualistą – przyp. ks. A.S.), staje się ona «normą» dla całego środowiska: «Tak też można żyć». To bardzo zły sygnał”.
Dlatego w przypadku szczególnie zatwardziałych aktywnych księży homoseksualnych konieczne okazuje się sięganie po kary kościelne, jak przy każdym grzechu publicznym. To także – choć drastyczna – forma pokazywania, że Kościół problemu nie przemilcza, nie ignoruje ani nie lekceważy.
Czytaj także: Jak być prawdziwym mężczyzną i księdzem? Wywiad z bp. Grzegorzem Rysiem