Karolinie przez lata wydawało się, że w związku z kobietą może czuć się bezpiecznie, że nikt jej nie odtrąci, nie uderzy jak ojciec.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ojciec Karoliny nadużywał alkoholu. Nigdy nie było go w domu – pracował albo pił. „Oparcie miałam w mamie, ale i ona do końca nie potrafiła poradzić sobie z problemami w domu” – wspomina dziewczyna.
Jako 14-latka Karolina zetknęła się z opowieściami koleżanki o seksie, masturbacji, pornografii. Na początku trochę ją to irytowało i zawstydzało. Pochodziła z głęboko wierzącej rodziny. Z czasem jednak świat seksu i ją wciągnął. Czuła się okropnie, miała wyrzuty sumienia, ale coraz mniejsze. Chodziła do spowiedzi, ale traktowała ją raczej mechanicznie.
To było piekło
Skłonności homoseksualne Karolina odkryła mniej więcej w wieku 18 lat. Wydawało jej się, że w związku z kobietą może czuć się bezpiecznie, nikt jej nie odtrąci, nie uderzy jak ojciec. „Kobiety są delikatniejsze i wrażliwsze. Bałam się, że trafię na mężczyznę takiego, jak mój ojciec, który będzie pił” – opowiada.
Jej pierwszy związek z kobietą rozpadł się po dwóch latach. Karolina bardzo to przeżyła. Chciała popełnić samobójstwo. Porzuciła studia anglistyczne i wyjechała do Wielkiej Brytanii. Tam poznała Melanie, która miała 25 lat, była nieco starsza od Karoliny.
„Zamieszkałyśmy razem. Była mną zafascynowana, podobała jej się moja osobowość. W końcu ktoś mnie docenił i pokochał” – wspomina moja rozmówczyni. Ona też się zakochała, myślała o wspólnym życiu. Pojawiła się jednak rutyna. Odczuwała niezaspokojone pożądanie przy jednoczesnym braku zaufania. Poznała Catherine, ale i ten związek nie trwał długo.
Przelotne znajomości zaczęły Karolinę nudzić. Szukała coraz większych doznań. Straciła poczucie tożsamości i wartości. Doszedł alkohol i narkotyki. Pragnęła kolejnych związków, ale czuła się w nich okropnie. „To było piekło” – ocenia dzisiaj. Wołała o uwagę, ale nikt jej nie słyszał. „Byłam bezradna, czułam się brudna, ale dalej w to brnęłam” – dodaje. Liczyły się tylko jej potrzeby. Pragnęła miłości, ale nie znajdywała jej. „Bałam się odrzucenia, więc to ja porzucałam moje partnerki” – wspomina.
Serce odżyło
W końcu coś w Karolinie pękło. Postanowiła wrócić do Polski. Jej mama była chora. Rak trzustki. Nie wiedziała o tym, bo nie utrzymywała kontaktów z rodziną. Rozpoczęła się walka o życie mamy, niestety przegrana. Karolina została z ojcem, który pod wpływem choroby mamy przestał pić.
Dziewczyna poszła też do spowiedzi. „Moje serce odżyło, zobaczyłam siebie i dotychczasowe życie w prawdzie. W konfesjonale doznałam łaski przebaczenia. Zobaczyłam własną bezsilność. Jest trudno. Nadal walczę ze skłonnościami do homoseksualizmu” – przyznaje. Sił Karolinie dodaje modlitwa. Trafiła do Ruchu Światło-Życie. Poznała tam “zwykłych” mężczyzn. Uczy się bycia w ich towarzystwie.
Kobieta jest przekonana, że jeśli chodzi o jej homoseksualizm, nie ma co mówić o genetyce. Wpływ na jej wybory niewątpliwie miała sytuacja w domu. Chciała kochać i być kochaną. Pragnęła zrozumienia i akceptacji.
Jej walka wciąż trwa. Służy jako wolontariusz w szpitalu, pomaga różnym osobom. Uczestniczyła w Światowych Dniach Młodzieży. Dzięki poznanym ludziom doświadczyła Boga i Jego mocy. Chciałaby zapomnieć o „pustyni grzechu”, w której tkwiła wiele lat.
Karolina, odkąd pamięta, walczyła o czyjeś zainteresowanie i miłość. Dziś wie, że tylko relacja oparta na Bogu i miłości daje jej radość i wolność, wyzwala. „Bóg walczył o mnie. Proces mojego uzdrowienia wciąż trwa, ufam Mu i traktuję cierpienia jako drogę do radości i budowania życia według Jego miłości. Tu nie ma kompromisu” – mówi. Wierzy, że całkowite wyjście z homoseksualizmu jest możliwe.