separateurCreated with Sketch.

Twórczyni Szumiących Misiów: Każda mama może być bizneswoman! Co kobiety wnoszą do świata biznesu?

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

O tym, jak być mamą i przedsiębiorczynią, jak łączyć wartości chrześcijańskie z robieniem biznesu – opowiada Julia Sielicka-Jastrzębska, współtwórczyni marki Whisbear.Marta Brzezińska-Waleszczyk: Jak się czujesz, jako matka i bizneswoman? Te dwie role są ciężkie do pogodzenia?

Julia Sielicka-Jastrzębska*: Akurat po dzisiejszej nocy czuję się wykończona (śmiech)! A tak na serio, bycie aktywną zawodowo mamą, a jednocześnie zaangażowaną wychowawczynią, opiekunką i panią domu jest bardzo trudne, a czasem karkołomne. Codzienną logistyką można obdzielić kilka osób.

Jak wygląda Twój dzień?

Pobudka, karmienie, ubranie, w międzyczasie makijaż i drugie śniadanie dla dzieci. Potem odwiezienie córki do przedszkola, synka do niani, kilka godzin w biurze, pędem po córkę z synkiem w samochodzie, kolacja, mycie, usypianie. I nagle orientujesz się, że nie masz chleba na śniadanie, a w zapasie została ostatnia pieluszka, bo gdzieś w ciągu dnia umknęły zakupy!

Do komputera można usiąść dopiero nocą. Ja na to mówię druga zmiana.

A nawet nocna zmiana! Tak, a ten czas jeszcze przerywają pobudki, bo ząbkowanie, bo boli brzuszek… Bogu dzięki, mamy mężów! Bez Edwina nie dałabym rady. Wspieramy się w rodzicielstwie i rozwoju zawodowym, na tyle, by szczęśliwie przeżyć kolejny dzień, kolejny rok w miłości. Chociaż bywa naprawdę ciężko. Prowadzę z siostrą dynamicznie rozwijający się start-up. Ostatnie miesiące upływają pod znakiem nieustannych delegacji zagranicznych i wyjść służbowych. Dla nikogo nie jest to łatwe. Wszyscy coś tracimy, ale jednocześnie, wraz z rozwojem firmy, zyskujemy. Wierzę, że to cenne doświadczenie i dla mnie, i moich bliskich. Mam satysfakcję, że obok rosnących dzieci, które są najpiękniejszym dziełem, rośnie firma, która ma pomagać młodym rodzicom. Z Whisbear jestem dumna niemniej, niż z dzieci.

Jak pogodzić wartości katolickie z „robieniem” wielkiego biznesu?  

Podejmując decyzję o współtworzeniu Szumiącego Misia i firmy Whisbear nie przypuszczałam, że będę co chwila mierzyć się z dylematami moralnymi, że wraz z odpowiedzialnością za własny biznes pojawia się odpowiedzialność za każde słowo, decyzję, człowieka, z którym pracujesz. Na szczęście odpowiedzialność  dzielę ze starszą siostrą Zuzią, z którą założyłam i prowadzę firmę. Wychowałyśmy się w domu, w którym wartości chrześcijańskie i duch nauczania Jana Pawła II stanowiły podstawę w podejmowanych decyzjach. Rodzice, dziadkowie, duszpasterze wychowali nas w poczuciu, że kryzysy i burze są chwilowe. To, co ważne czeka nas w życiu wiecznym.

Wiara pomaga złapać dystans?

W chwilach kryzysów zaufanie Bogu uspokaja. Masz świadomość, że On ma plan, i to najlepszy, choć jeszcze go nie znasz. Dogmaty wiary prowadzą przez kolejne wyzwania. Firma przynosi sukcesy, radość klientów, coraz większe obroty, ale przynosi też wiele problemów, trudnych sytuacji z ludźmi, których nie chcesz skrzywdzić, ale oni nie zawsze mają czyste intencje. Nie raz ciśnie mi się na usta siarczyste przekleństwo, pojawia się złość czy nawet wizja zemsty. Jak w tym wszystkim być świętym i miłosiernym?

Co wtedy robisz?

Ostatnio wybrałam się sama na niedzielną  mszę. Skorzystałam z okazji, że dzieci nie plączą mi się pod nogami i poszłam do spowiedzi. Usłyszałam coś, co mną poruszyło, choć to takie oczywiste. Życie chrześcijanina nie będzie takie, jak on sobie zaplanuje. Ma wzrastać poprzez pokonywanie słabości. W tym, gdzie ciężko, ma szukać dobra. W codziennym pośpiechu łatwo zapomnieć o sensie krzyża. Biznes to dla katolika poligon i test, na ile Duch Święty może się przebić ze swoimi darami. Nam pomaga poczucie misji – pomoc młodym rodzicom. Bez tego nasza praca byłaby pusta, nudna i nie miałaby sensu. A gdy przychodzą kryzysy, przez chwilę drżymy ze strachu, ale szybko pojawia się myśl – jeśli Bóg będzie chciał to zabrać, pójdziemy drogą, którą nam wskaże. Kasa to nie wszystko. Rodzina to wszystko.

Konferencja „Wiara w biznesie” to sami mężczyźni. Jakby zbitka słów „kobieta” i „bizneswoman” była oksymoronem. Czujesz się pominięta?

Wiele razy szukałam rekolekcji czy konferencji, gdzie otrzymałabym choćby mini-coaching z bycia bizneskatoliczką. Nie znalazłam nic. Może za słabo szukałam?. Z przyjemnością czytam wywiady, w których sławne osoby opowiadają o wierze. Szukam w tym recept dla siebie. Jestem fanką Kasi Olubińskiej i Szymona Hołowni. Lubię ich teksty osadzone w laickim kontekście dnia codziennego. Kiedy dostałam maila z zaproszeniem na konferencję „Wiara w biznesie” pomyślałam „Wreszcie coś dla mnie!”. Ale kiedy zobaczyłam, że wykłady prowadzą sami faceci, zrobiło mi się przykro.

Bunt feministki?

Nie chodzi o feminizm! Po prostu poczułam, że to nie jest spotkanie dla mnie. Zrozumiałam, że w Kościele to nie do pomyślenia, że kobieta może z sukcesem prowadzić biznes i szukać duchowego mentoringu. Nie wiem, czy dobór prelegentów na konferencję był celowy, czy nikt nie wpadł na pomysł, by do dyskusji zaprosić kobiety sukcesu – wykładowczynie akademickie, bizneswomanki, dziennikarki. Jestem przekonana, że wniosłyby do dyskusji inny punkt widzenia, a konferencja zyskałaby szersze spektrum. Może muszę zorganizować własne forum „wiara w biznesie” (śmiech).

O czym chciałabyś porozmawiać?

O tym samym, o czym rozmawiają biznesmeni-katolicy! Dla równowagi potrzebny jest kobiecy punkt widzenia biznesu. Z jakimi dylematami moralnymi się mierzą, jak nie dać się Złu, a jednocześnie nie być naiwnym. Biznes to walka, często ze Złem. W grę wchodzą wielkie pieniądze, więc pytań jest wiele. Jak być wiernym wartościom chrześcijańskim? Jak rozwijać duchowość i biznes jednocześnie? Jestem ciekawa doświadczeń innych katobiznesmenek. Kobiety są z natury wrażliwsze, może dlatego bizneswomanki częściej stają przed dylematem „moja firma a drugi człowiek”. Mężczyźni są zwykle bezwzględni, pewnie dlatego to oni rządzą w biznesie. A może właśnie biznes „pisany szminką” jest idealnym połączeniem ekonomii z wartościami chrześcijańskimi?

Jakie wartości kobieta/matka może wnieść do świata biznesu?

Kobiety są wielozadaniowe, z sukcesem działają na kilku frontach jednocześnie. Znajdą czas na rodzinę, biznes i jednocześnie świetnie się ubiorą, zrobią paznokcie, a na targu kupią świeże kwiaty do salonu! Oczywiście, to stan idealny, który czasem udaje się osiągnąć (śmiech). Kobiety dążą do złapania dwóch srok za ogon i udaje im się to! Z siostrą pracowałyśmy na etatach, opiekowałyśmy się dziećmi, a nocami przygotowywałyśmy Szumiące Misie. Byłyśmy wykończone, ale zmotywowane. Łączenie pasji z superdeterminacją – to typowe dla kobiecego biznesu.

Kobiecy biznes jest inny niż męski?

Kobiecy biznes jest trochę odbiciem organizacji domu. Prowadzenie firmy może wnieść dużo do macierzyństwa. Bizneswoman potrafi zarządzić zespołem, jak rodziną, ale jednocześnie stara się być delikatna i ma w sobie dużo empatii i cierpliwości. Gdy myślę o moich pracownikach, czuję podobne emocje jak do dzieci – chcę im pomóc, uczę samodzielności, cierpię, gdy oni cierpią i wkurzam się, gdy czegoś nie rozumieją, nie nadążają za mną. Jak z moją 4-letnią córką. Muszę ją nauczyć pewnych zasad, musi popełnić ileś błędów, by w końcu stać się samodzielna. Każda mama mogłaby być bizneswoman! Empatia i wyczulenie na potrzeby człowieka, połączone z determinacją oraz instynktem macierzyńskim dają wybuchową mieszankę w postaci kobiecego biznesu. Zresztą, nie ujmując nic mężczyznom, często zazdroszczą nam tych cech i patrzą na nas z podziwem.

*Julia Sielicka-Jastrzębska – mama dwójki dzieci, założycielka marki Whisbear produkującej pierwsze w Polsce Szumiące Misie. Whisbear zdobył kilkadziesiąt nagród i jako pierwsza w historii polska firma, otrzymał prestiżową nagrodę „Kind und Jugend Innovation Award 2016”. Szumiący Miś Whisbear dostępny jest w 16 krajach, szykuje się do wejścia na kolejne rynki

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.