Według tradycji, którą prezentują dwie kanoniczne Ewangelie dzieciństwa, a także według żywej tradycji Kościoła, Jezus narodził się w Betlejem judzkim. To tam była „wesoła nowina”, tam „przybieżeli pasterze”, którym anioł nakazał „czym prędzej się tam wybrać”.
Gwoli jasności dodam jednak, że Słowo stało się ciałem nie w Betlejem, ale już w Nazarecie, dziewięć miesięcy wcześniej. Nieprzypadkowo wewnątrz groty w Bazylice Zwiastowania Pańskiego w Nazarecie znajduje się ołtarz z napisem: Hic Verbum caro factum est, czyli „Tu Słowo stało się ciałem”. Przed Betlejem Syn Boży już był na świecie jako człowiek, ale Jego życie miało jeszcze charakter prenatalny.
Gdybyśmy znali tylko Ewangelię wg św. Mateusza, moglibyśmy odnieść wrażenie, że Józef, Maryja i mały Jezus po prostu od początku mieszkali w Betlejem. Do ich domu (a nie do stajenki!) przybyli mędrcy ze Wschodu (przez niektórych zwani Trzema Królami). Potem w obawie przed Herodem Święta Rodzina uciekła do Egiptu, aby ostatecznie po latach przenieść się do Nazaretu.
Nazaret
Ewangelista Łukasz rozpoczyna natomiast historię w Nazarecie. Tam miejsce ma zwiastowanie Maryi, ślub z Józefem, a potem podróż brzemiennej Maryi z mężem do Betlejem. Łukasz jako jedyny powiązał moment narodzin Jezusa ze spisem ludności, jaki władze rzymskie zarządziły w Palestynie, nakazując, aby każdy udał się do miejsca swego pochodzenia.
Paradoksalnie, gdyby nie zarządzenie cesarza, Jezus narodziłby się prawdopodobnie w Nazarecie i proroctwo Micheasza nie zostałoby zrealizowane. Ponieważ jednak narodzenie w Betlejem było częścią Bożego planu, sam cesarz stał się (zupełnie nieświadomie) narzędziem w rękach Boga.
Wzmianka o podróży z Nazaretu do Betlejem jest bardziej niż lakoniczna: „Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna” (Łk 2,7-5).
Betlejem
Betlejem (w starożytności zwane też Efratą) znajduje się mniej więcej 7 kilometrów na południe od Jerozolimy. Położone jest na wznoszącym się na wysokość 750 metrów powyżej poziomu morza pasmie górskim. Stosunkowo niedaleko przebiega główny trakt prowadzący do Hebronu i Egiptu. Za czasów Jezusa Chrystusa Betlejem było uważane za miejscowość mało znaczącą. Przechodziły tamtędy jednak liczne karawany i tamtędy przemierzali drogę wędrowcy, podróżujący z Jerozolimy do Egiptu.
Z Nazaretu (znajdującego się na północy, w Galilei) do Betlejem (znajdującego się w Judei) można było wybrać się drogą wiodącą na południe przez Samarię. Prawowierni żydzi rzadko jednak podróżowali przez tę krainę, bo uważali ją za nieczystą. Częściej wędrowali dłuższą drogą, wzdłuż brzegów rzeki Jordan, aż do Jerycha, tam dopiero skręcając na zachód do Jerozolimy.
Nie wiemy, którą trasą wybrała się Maryja z Józefem, ale z mapy wynika, że z Nazaretu do Betlejem jest około 150 kilometrów w linii prostej. Trzeba przyznać, że to sporo, tymczasem Maryja była w 9. miesiącu ciąży, a Józef miał być stareńki…
Z tym wiekiem Józefa to tak naprawdę nie wiadomo. Tradycja i pobożne legendy uczyniły go starcem, aby lepiej pasował do Maryi Zawsze Dziewicy. Równie dobrze Józef mógł być młodym mężczyzną, jak to zostało ukazane w filmie Narodzenie („The Nativity Story”, 2006).
Podróż Maryi i Józefa do Betlejem
Nawet jeśli oboje byli młodzi, podróż i tak stanowiła wyzwanie, zważywszy na ich sytuację. Wiele kilometrów do pokonania przez górzyste tereny dla brzemiennej dziewczyny w 9. miesiącu ciąży, i to jeszcze raczej kiepskiej jakości drogami.
W ówczesnej Palestynie drogi nie były wybrukowane (jak to miało już miejsce w państwie rzymskim), a jedynym środkiem lokomocji mógł być osioł lub wielbłąd. Tymczasem szlak wiódł przez góry i to przeważnie nie z górki, ale pod górę, drogą krętą i zawiłą.
Ówczesnym karawanom przebycie dystansu z Nazaretu do Betlejem zajmowało trzy lub cztery dni. Zważywszy na stan Maryi, droga musiała zająć im nieco więcej czasu. Dziennie pokonywano pewnie ok. 16 km. Na dodatek ze względu na spis ludności wszędzie panował tłok, co z pewnością było męczące i frustrujące.
Ewangelie kanoniczne nie mówią nic o obecności jucznych zwierząt. Wolno nam przypuszczać, że małżonkowie z Nazaretu mieli do dyspozycji jako środek komunikacji jakiegoś osiołka, który dźwigał trochę żywności i najpotrzebniejsze rzeczy. Maryja z Dzieciątkiem pewnie trzy lub cztery noclegi spędzili pod gołym niebem, ewentualnie w zajazdach. Tam, z powodu zatłoczenia, musieli spać na ziemi przy swoim osiołku i przy wielbłądach pozostałych podróżnych.
Miłość Maryi i Józefa
W sumie nic więcej o tej podróży nie możemy powiedzieć. Nawet apokryfy niewiele wnoszą do tego tematu. Muszę natomiast przyznać, że bardzo podobało mi się, że w filmie Narodzenie (o którym już wspominałem) podróż z Nazaretu do Betlejem ukazana została jako swoisty czas rodzenia się uczucia miłości między Józefem i Maryją. Matka Boża zaczęła wówczas zauważać, jak dobry i szlachetny jest człowiek, którego poślubiła tylko dlatego, że tak zadecydowali jej rodzice.
Józef dzielił się na przykład (w tajemnicy przed Maryją) swoją porcją jedzenia z osiołkiem. Nie zdawał sobie sprawy, że przed żoną niczego się nie ukryje. Uratował też Maryję, kiedy wpadła do rwącej wody potoku, gdy przeprawiali się brodem i zaatakowała ich żmija.
Wzruszający jest moment, kiedy Maryja obmywa śpiącemu Józefowi poranione stopy oraz kiedy wyznają sobie nawzajem, że tak naprawdę boją się tego, co będzie dalej, choć z ufnością powierzają los Bogu. Wiele mógłbym znaleźć merytorycznych zastrzeżeń wobec tego filmu, ale te sceny ukazujące ich wspólną podróż są naprawdę piękne.