Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Dla młodych katolików z Polski, którzy właśnie przeżyli Światowe Dni Młodzieży, niewiele wyzwań jawi się jako „trudne”. Zorganizowanie rekolekcji na drugim końcu świata to nie problem.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kenia to kraj misyjny, choć blisko 85% społeczeństwa to chrześcijanie. Niecałe 20% kenijskich chrześcijan to katolicy. Wiele jest kościołów, poza nazwą, nie mających nic wspólnego z Chrystusem. „Szłam przez slumsy” – opowiada Judyta, która zaraz po ŚDM pojechała na wolontariat misyjny. „Pamiętam odgłosy, które dochodziły z niewielkiej, blaszanej konstrukcji z napisem „Helikopter Jezusa”. To nie była liturgia, to był trans” – wspomina.
Ania też wyjechała do Kenii na wolontariat misyjny. Gdy Franciszek żegnał się na lotnisku w Balicach, ona już myślała o tym, co spakuje, lecąc do Afryki. Wieczorem 2 sierpnia wsiadła w bus do Wiednia, skąd odlatywał samolot do Dubaju i dalej, do Nairobi. „Kiedy wyjeżdżałam z Krakowa, cały dworzec skandował moje imię, nawet kierowca autobusu” – uśmiecha się.
Kaplica w kolorach ŚDM
Żeby pojechać na wolontariat misyjny do Kenii trzeba mieć sporo odwagi. Zamachy terrorystyczne w 2015 roku, mozaika kultur, współistnienie wielu tradycyjnych wierzeń… Wszystko to według Open Doors sprawia, że wierzącym w Chrystusa nie żyje się w łatwo.
W przypadku misjonarzy z Polski dochodzi do tego kolor skóry. „Biała osoba w Kenii to chodząca skarbonka” – przyznaje Ania. Na lotnisku, dworcach i przystankach autobusowych zaczepiało ją wiele osób, prosząc o datki. Miejsca przesiadkowe mają w Kenii specyficzny koloryt. W kraju działa jedno lotnisko międzynarodowe, oddalone od ośrodka rekolekcyjnego o kilkaset kilometrów. Aby tam dotrzeć, trzeba mieć albo własny środek transportu, albo korzystać z lokalnej infrastruktury. Dziewczyny wybrały drugi sposób. W podróży ciasnymi busami i „piki piki”, motorynkami, na których mieszczą się 3-4 osoby i kierowca, zawsze towarzyszyło im poczucie celu. „Będąc w Kenii nigdy się nie nudziłyśmy, zawsze ktoś prosił nas o pomoc” – mówi Ania.
Kiedy w końcu dotarły na miejsce, stanęły przed pustą kaplicą. „Wylatując z Polski, wzięłam tyle gadżetów ŚDM, ile tylko mogłam. Pełną walizkę” – śmieje się Judyta. Kilkakrotnie była już na wolontariacie misyjnym, wiedziała, czego się spodziewać. „Sama dekorowałam rekolekcyjną kaplicę, teraz akcentów ŚDM jest tam sporo” – mówi, pokazując zdjęcie wizerunku św. Jana Pawła II w kolorach ŚDM zawieszone na ścianie. Pod nim drzemie posługujący do mszy Kenijczyk w niebieskiej koszulce wolontariusza.
Oaza na Równiku
Dla młodych katolików z Polski, którzy właśnie przeżyli Światowe Dni Młodzieży, niewiele wyzwań jawi się jako „trudne”. Zorganizowanie rekolekcji na drugim końcu świata to nie problem. A dziewczyny właśnie po to tam pojechały. „Największy kłopot miałyśmy z księdzem, żaden nie mógł z nami jechać” – mówi Judyta. Duszpasterze z powodu ŚDM wykorzystali swoje urlopy. „Tak się jednak złożyło, że pewnego dnia do Departamentu Rejestracji zadzwonił ksiądz z diecezji przemyskiej, mówiąc, że chce zarejestrować się na ŚDM. Miał pecha, trafił na mnie” – śmieje się. Ksiądz Bartek po rozmowie z Judytą nie dość, że zarejestrował się na największe w świecie spotkanie młodych katolików, to dodatkowo zgłosił się na Oazowe rekolekcje w Afryce.
W Kenii opieką duszpasterską zajmują się polscy franciszkanie, salezjanie i prowadzące Wioskę Maryi Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny w Subuki. Nie daleko znajduje się Narodowe Sanktuarium Kenii, którym opiekuje się o. Kazimierz, OFM. „Może dlatego jest tam tak dużo polskich akcentów” – zastanawiamy się. Kenijczycy śpiewają pieśni na polską melodię choć sama liturgia wygląda inaczej. Na nagranym telefonem filmie Ania pokazuje tańce podczas mszy i procesję, tanecznym krokiem wchodzącą do kościoła. „Tańce animują profesjonalni tancerze. Ksiądz też tańczy” – tłumaczy.
W Mitunguu, gdzie odbyły się tegoroczne rekolekcje znajduje się kompleks szkół prowadzony przez ks. Francisa, miejscowego proboszcza, wybudowany we współpracy z włoskimi fundacjami. Jest tam szkoła podstawowa z internatem dla dzieci ze slumsów i rodzin patologicznych, technikum, w którym młodzi Kenijczycy z najbiedniejszych rodzin mogą nabyć umiejętności zawodowe ucząc się m.in. stolarki. Teraz powstaje tam jeszcze szkoła średnia i studium nauczycielskie. „Dla Kenijczyków to coś niezwykłego, nawet na nas włoski ośrodek zrobił wrażenie. Miejscowi mówią, że nigdy nic podobnego nie widzieli” – tłumaczy Ania. Tam też zorganizowane 10-osobową grupa z Polski zorganizowała rekolekcje. „Jedliśmy razem z naszymi podopiecznymi, sprzątaliśmy wspólnie, żyliśmy tak, jak oni” – mówi Ania.
Powołanie to bycie szczęśliwym
W rekolekcjach oazowych, prowadzonych przez wolontariuszy z Polski, w trzech grupach uczestniczyło 90 osób. ”Jeździmy tam pokazać im, w co tak naprawdę wierzą” – mówi Judyta. Sercem wciąż są w Kenii. Czy wrócą? „Człowiek sobie coś zaplanuje…” – uśmiecha się Ania.
„W 2014 roku, zastanawiając się, czy wyjechać do Kenii rozważałam, co robić w życiu” – mówi Judyta. „Uznałam że powołanie to coś większego, coś do czego się trzeba przygotować. Wtedy właśnie dotarło do mnie, że powołanie, to bycie szczęśliwym, zatem rzuciłam pracę i pojechałam”.