Polka zdobyła czwarty z rzędu złoty medal na paraolimpiadzie. Trzeba jednak pamiętać, że nasza reprezentantka w tenisie stołowym rywalizuje także z osobami pełnosprawnymi. I to z sukcesami.Ma zaledwie 27 lat a już zapisała się na kartach sportowej historii. Pierwsza “rakietka” polskiego tenisa stołowego zdobyła właśnie swój czwarty z rzędu medal na igrzyskach paraolimpijskich. Swojej chińskiej rywalce, Qian Yang, nie pozwoliła wygrać nawet jednego seta, kończąc finałową rozgrywkę wynikiem 3:0.
“Jeszcze do mnie nie dociera, że to czwarty wygrany finał paraolimpijski z rzędu. Przejście do historii sportu to wielkie słowa, ja po prostu robię to, co kocham. I nie zamierzam szybko przestać. 27 lat to świetny wiek. Wkrótce zacznę myśleć o Tokio 2020. No przecież nie pójdę w takiej chwili na emeryturę” – mówiła korespondentowi PAP zaraz po dekoracji.
Natalia Partyka urodziła się 27 lipca 1989 roku w Gdańsku. Tuż po porodzie jej matka przeżyła szok. Okazało się, że prawa ręka jej dziecka kończy się mniej więcej w połowie przedramienia. Natalia jednak nie zauważała tej straty, w końcu jej rzeczywistość od samego początku była jednoręka.
“Ani razu nie pomyślałam, że los wyrządził mi krzywdę. Nie zadawałam pytań: Dlaczego ja? Nie płakałam, nie złorzeczyłam, nie wpadałam w depresję… Uważam, że dostałam wiele od życia: dwie zdrowe nogi, wygimnastykowane ciało, radość życia” – podkreślała w wywiadzie dla magazynu “VIVA!”.
Swoje życie niemal w całości poświęciła sportowi. W wieku siedmiu lat poszła na trening tenisa stołowego razem ze swoją o 4 lata starszą siostrą, Sandrą. Siedziała i przyglądała się zajęciom z boku. Po kilku dniach trener wręczył jej rakietkę i od tej chwili zdaje się nie wypuszcza jej z rąk. Jako nastolatka, zamiast wychodzić z koleżankami na imprezy, maszerowała na treningi .Wielokrotne pytania o związki z rówieśnikami kwitowała mówiąc “mam inne priorytety”.
Być może to właśnie to poczucie pasji oraz silny charakter Partyki doprowadził ją do tak wysokiego poziomu gry w tenisa stołowego. Dziś rywalizuje zarówno z niepełnosprawnymi jak i pełnosprawnymi graczami, odnosząc sukcesy na obu płaszczyznach.
Czy jej zdaniem są to w dalszym ciągu dwa odrębne światy? Niestety tak. W rozmowie z “Onetem” zaznaczała: “pełnosprawnym brakuje obcowania z nami, wiedzy na temat tego, czego niepełnosprawni oczekują, co potrafią. W mediach kreowany jest obraz ofiar, które nie radzą sobie z życiem i czekają na litość. A tak nie jest”.
Sama sobie również nie folgowała ze względu na swoją niepełnosprawność. “Odkąd pamiętam, wszystko robiłam jedną ręką. Wiązałam sznurowadła – nauczyłam się tego szybciej niż inne dzieci. Zapinałam guziki. Rodzice mnie nie wyręczali, nie traktowali jak „gorszej”. I dobrze. Musiałam do wszystkiego dojść sama” – opowiadała magazynowi “VIVA!”.
I rzeczywiście doszła: 7 medali igrzysk paralimpijskich, 5 z mistrzostw świata, 3 z mistrzostw Europy, dwa odznaczenia od Prezydenta RP. Przypominam, że mówimy w dalszym ciągu o 27-letniej dziewczynie.
Mimo tak wielu sukcesów Natalia nie zapomina o trudnościach, jakie przeżywała w przeszłości, a które obecnie trapią także innych sportowców – mowa tu o trudnościach finansowych. Założyła Fundusz Natalii Partyki, wspierający sportowców “którzy z powodu różnych przeciwności losu, mają trudności z rozwojem kariery” – czytamy na jego stronie.
Skąd pomysł na stworzenie takiej organizacji? Otóż w 2013 roku Natalia nie otrzymała stypendium od Gdańska. Dziennikarze tvn24.pl dopytujący się o powód odrzucenia jej wniosku, mieli usłyszeć w Urzędzie Miasta, że jej osiągnięcia sportowe nie były wystarczające. Rok wcześniej zdobyła złoty medal na paraolimpiadzie w Londynie.
W mediach zawrzało, odezwało się do niej wielu ludzi, gotowych wpłacać nawet kilkanaście złotych na jej konto, by tylko wesprzeć wschodzącą gwiazdę tenisa stołowego. Zgłosiło się także kilku dużych sponsorów. Przejęta ofiarnością ludzi, postanowiła przekazać te pieniądze bardziej potrzebującym.
“Cieszę się, że jeden ze stypendystów, Bartek Tyszkowski zdobył w Rio srebrny medal. Liczę, że moje złoto przyczyni się, że Fundusz jeszcze mocniej się rozkręci. Nie wszystko jest ode mnie zależne, ale ja swoją robotę zrobiłam” – mówiła w wywiadzie dla PAP.