Siedem dowodów na to, że szorowanie wanny, odkurzanie, zmywanie naczyń i inne banalne prace domowe mają wiele wspólnego z walką duchową.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Najbardziej znany symbol walki z szatanem i własnymi grzechami to potyczka św. Jerzego ze smokiem. Ale czy takim symbolem nie może być też jazda figurowa na mopie?
Oto siedem dowodów na to, że szorowanie wanny, odkurzanie, zmywanie naczyń i inne banalne prace domowe mają wiele wspólnego z walką duchową:
1. Bałagan nie potrzebuje naszych starań i pojawia się błyskawicznie, a w sprzątanie zawsze trzeba włożyć wysiłek. To samo dotyczy grzechu i nawrócenia. Jeśli robię coś złego, to zazwyczaj nie dlatego, że chcę zostać zołzą i grzesznicą. Burknę coś niemiłego do męża, posiedzę sobie dłużej na Facebooku zamiast odmówić różaniec, zjem całkiem niepotrzebnie piąty kawałek ciasta. Kiedy żonaty mężczyzna zaczyna romansować z koleżanką z pracy, to zwykle nie dlatego, że postanawia zostać draniem, tylko dlatego, że „żona go nie rozumie, prawie ze sobą nie śpią”, a trafia się ktoś, kto rozumie i w dodatku ponętnie wygląda w obcisłej garsonce. Zło często bywa łatwe.
2. Ale bałagan – tak samo jak grzech – prędzej czy później zaczyna „uwierać”. Postanawiam, że dzisiaj nie posprzątam i wreszcie sobie odpocznę, ale okazuje się, że siedzenie w brudzie i bałaganie wcale nie jest takie relaksujące. Obgaduję koleżankę i przez chwilę nawet wydaje mi się, że świetnie się bawię, ale w gruncie rzeczy nie jest mi z tym dobrze. Nawet jeśli ktoś od dzieciństwa nie zna innej aranżacji mieszkania niż niepościelone łóżka i lepka podłoga, to na zadbany dom patrzy z przyjemnością. Nawet jeśli poznał w życiu niemal wyłącznie zło albo z wyboru żyje w grzechu, to zawsze gdzieś na dnie jego duszy kołacze się tęsknotę za czymś lepszym, piękniejszym i prawdziwszym.
3. W porządku żyje się lepiej.
To dlatego osobom, które mają skłonność do obniżonego nastroju, m.in. alkoholikom, radzi się, żeby w kryzysowych sytuacjach posprzątały pokój albo biurko. Efektem nawrócenia też jest spokój i radość – choć nieraz wymaga ono trudu, a po drodze zdarzają się przeciwności.
4. Sprzątanie wydaje się niekiedy zajęciem bezsensownym.
Przecież za dwa dni kurz znowu osiądzie na półkach, wanna się ubrudzi, a wycieraczka zapełni się piachem. Kiedy klękam przy kratkach konfesjonału, to też często mówię to samo, co mówiłam przy poprzednich wizytach. W takim razie po co sprzątać/spowiadać się? Bo dom sprzątany różni się od niesprzątanego, a człowiek, który stara się być lepszy, różni się od tego, który po prostu podąża za swoimi impulsami i humorami.
5. Nie da się sprzątnąć „raz a dobrze”.
Generalne porządki robi się rzadko, a o wyglądzie mieszkania decyduje głównie to, czy domownicy odkładają rzeczy na miejsce i czy od razu wycierają rozlaną kawę. Czy nie tak samo jest z nawróceniem? Wielkie postanowienia, radykalne zmiany są czasem potrzebne – zwłaszcza jeśli tkwimy w grzechach ciężkich albo jeśli do tej pory było nam nie po drodze z Panem Bogiem; ale najcięższa walka duchowa odbywa się na co dzień i dotyczy grzechów powszednich.
6. To, co bywa nazywane nieporządkiem moralnym, zastanawiająco często idzie w parze z niechlujstwem.
Doświadczony ksiądz podzielił się kiedyś ze mną obserwacją, że ludzie, którzy zaczynają naprawiać swoje, napięte dotąd, stosunki z Panem Bogiem, nieraz instynktownie, bez żadnych sugestii z jego strony, zaczynają również więcej dbać o to, jak mieszkają i wyglądają. Dlaczego tak się dzieje? Może dlatego, że gdy jesteśmy bliżej Boga, który jest Prawdą, Dobrem i Pięknem, bardziej doceniamy również prawdę, dobro i piękno – te pisane małą literą? Może opowiedzenie się po stronie Logosu przeciwko chaosowi przynosi skutek nie tylko w ważnych, wielkich sprawach dotyczących wieczności, ale również w tych małych i prozaicznych? Niestety, ta zasada z całą pewnością nie działa w drugą stronę – porządek w domu ani wyszorowane paznokcie nie są miernikiem pobożności.
7. Sprzątanie i walka duchowa mają jeszcze jeden wspólny punkt – cel.
Jeśli sprzątam po to, żeby stać się we własnych oczach perfekcyjną panią domu albo jeśli poszczę po to, żeby udowodnić sobie i innym, jaką mam silną wolę, to jest w tym coś jałowego i smutnego. Pięknie jest wtedy, kiedy staram się dla tych, których kocham, i dla Tego, który jest moją największą miłością.