Każde słowo ma swoje zabarwienie afektywne – wyraża łagodność lub brak tolerancji, szacunek albo pragnienie przekonania do czegoś. To właśnie dlatego tak ważne jest, abyśmy zwracali uwagę na ton, jakim zwracamy się do innych, a przede wszystkim do własnego współmałżonka.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Nie mogę już znieść sposobu, w jaki mówi do mnie mój mąż” – opowiadała mi któregoś razu pewna kobieta. Rzeczywiście, zadziwiające jest znaczenie, jakie w życiu rodzinnym ma ton, którego używamy, by wyrazić swoje zdanie. Jak wiele kłótni nakręcanych jest właśnie przez ten ton. Miałem kiedyś okazję obserwować małżonków, którzy byli tego samego zdanie, a mimo to się kłócili.
Jedno z nich wypowiadało się agresywnie, co sprawiało, że druga strona słyszała dokładnie odwrotność tego, co ta osoba chciała powiedzieć! A to oznacza, że najbardziej nawet celne słowo zostanie odrzucone, jeśli przekazane jest agresywnym lub ironicznym tonem. Przerysowując nieco, powiedzmy, że jeśli jedno z małżonków agresywnym tonem stwierdza, że 2 plus 2 równa się 4, drugie może odpowiedzieć: „To nieprawda!” Jeżeli zaś uprzejmie i łagodnie będzie utrzymywać, że 2 plus 2 równa się 5, drugie będzie „zmuszone” się z tym zgodzić!
Słowa mają znaczenie
Gdy należy powiedzieć coś trudnego i niewygodnego, sztuką jest znalezienie odpowiedniego tonu, aby adresat odebrał to nie jako zarzut, ale jako życzliwe upomnienie braterskie. Gdy z kimś rozmawiamy, tym, co odbiera jako pierwsze, nie jest treść wiadomości, ale ton, jaki jej towarzyszy. Ponieważ każde słowo ma swoje zabarwienie afektywne. Wyraża łagodność lub brak tolerancji, szacunek lub pragnienie przekonania do czegoś. I to właśnie ton, którego używamy, może sprawić, że to, co twierdzimy, zostanie przyjęte lub odrzucone.
Wyraźnie to widać w przypadku małych dzieci. Jeśli mama zwraca się do takiego dziecka pełnym nerwów tonem: „Nie jestem twoją służącą, żeby ciągle podnosić łyżeczkę, którą rzucasz na ziemię!”, czy sądzisz, że dziecko wie, kto to jest służąca? A tymczasem przecież doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że mama się gniewa, gdy tak się zachowuje. Odczytuje ton, a nie dokładne znaczenie słów.
„Błogosławieni cisi!”
Małe dziecko jest naznaczone przez atmosferę panującą w rodzinie. Potrzebuje ono stanowczości, ale także i przede wszystkim potrzebuje od swojego otoczenia słów dających poczucie bezpieczeństwa, które zostawiają w nim ślady łagodności i miłości. Nawet kiedy jest już starsze. Pewna 8-letnia dziewczynka mówiła: „Wiesz, mamo, kiedy ludzie cię widzą taką młodą i ładną, nie mają pojęcia, jak wyglądasz, gdy krzyczysz!”.
To, co jest prawdą w relacji z dziećmi, odnosi się również do relacji ze współmałżonkiem. Agresywność zatruwa życie małżeńskie. Jeśli w małżeństwie jedno z małżonków krzyczy bez powodu, dzieje się tak być może dlatego, że nosi on w sobie jakąś głęboką ranę, którą najpierw należałoby odkryć.
Chciałbym więc powiedzieć mu po prostu: „Często mylimy się w sposobie, w jaki mamy rację”. W końcu, nie zapominajmy nigdy, „błogosławieni cisi”! Istnieje pewien rodzaj łagodności, który potrafi rozbroić najbardziej uporczywą nawet agresję.
Denis Sonet
Czytaj także:
Abp Ryś: Człowiek ma być szczęśliwy. Co nie zmienia faktu, że jest w jego życiu krzyż [wywiad]
Czytaj także:
Dlaczego Bóg nie daje talentów po równo? [komentarz do Ewangelii]