Zaufanie buduje się poprzez więzi, jakie łączą nas z innymi oraz doświadczenia, jakie przeżywamy. Oto cztery rzeczy, które powinieneś wiedzieć, aby twoje dziecko rosło ze świadomością, że mu ufasz i nauczyło się w siebie wierzyć.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Zaufanie jest siłą napędową w procesie wychowania. Co zrobić, aby nasze dzieci rozwijały się w opartej na zaufaniu atmosferze i jak ją budować we wzajemnych relacjach, jeśli któraś ze stron zawiedzie? Oto kilka myśli, które mogą okazać się pomocne w tej kwestii.
Zaufanie motywuje
Iluż to rodziców i wychowawców jest przekonanych, że aby zachęcać czy motywować dziecko, należy wytykać mu porażki, strofować je bądź karać! Takie podejście najczęściej kończy się katastrofą.
Tymczasem nasze zadanie zwyczajnie polega na tym, aby przywrócić dziecku wiarę w siebie: zarówno w przypadku stawiającego swoje pierwsze kroki maluszka, który po upadku powinien usłyszeć od nas: „brawo!”, „świetnie! Tak jest!”, czy też naszego niezręcznego pomocnika, który w odpowiedzi na stłuczony talerz zobaczy uśmiech na naszej twarzy jako podziękowanie za chęć pomocy. Podobnie trzeba podchodzić do trudności szkolnych – należy akcentować wyłącznie postępy!
Zaufanie jest zaraźliwe
Aby nasze dzieci wierzyły w siebie, w pierwszej kolejności my sami musimy w siebie uwierzyć, głównie w to, że jesteśmy w stanie dobrze pełnić rolę rodziców. Kiedy porównujemy to, jacy chcielibyśmy być z tym, jacy jesteśmy, czujemy, że nie stajemy na wysokości zadania.
A to dlatego, że każdy z nas marzy, by być rodzicem idealnym! Perfekcyjni rodzice jednak nie istnieją, a nasze dzieci nie mogłyby mieć lepszych rodziców od nas, ponieważ Pan właśnie nam powierzył to zadanie. I tak, jak zna On nasze ograniczenia i grzechy, tak zna, lepiej niż ktokolwiek inny, wszystkie nasze talenty i łaski, jakie otrzymujemy, aby wypełnić naszą misję chrześcijańskiego wychowania dzieci.
Zaufanie oznacza wymagania
Zaufanie wiąże się z wymaganiami zarówno względem tego, kto nim obdarza, jak i tego, kogo ono dotyczy. Jeśli ufamy dziecku, nie znaczy, że na wszystko mu pozwalamy: „Rób jak uważasz, ja umywam ręce”.
Powinniśmy raczej zawrzeć z nim swego rodzaju umowę: „Mam w stosunku do ciebie pewne oczekiwania: wiem, że jesteś w stanie im sprostać, a ty możesz liczyć na moją pomoc”. Ta podwójna pewność – mogę sobie poradzić i jednocześnie doświadczam wsparcia ze strony rodziców – jest dla dziecka potężnym bodźcem do nieustannego rozwoju.
Poziom zaufania musi uwzględniać wiek oraz indywidualne cechy dziecka. Od chwili narodzin noworodek potrzebuje czuć, że pokładamy w nim zaufanie. Ale oczywiście w innym stopniu ufamy niemowlęciu, a w innym nastolatkowi!
Jeśli nasze zaufanie nie jest dostosowane do faktycznych możliwości dziecka, zamiast sprzyjać jego rozwojowi, tylko podcina mu skrzydła. Dwunastoletnia Juliette potrafi przypilnować swoje młodsze rodzeństwo; rodzice jednak nie powierzają jej tego zadania wieczorami, gdyż wiedzą, że pod koniec dnia trudno jej kontrolować emocje.
O ile zaufanie może działać cuda, strach przed sprawieniem zawodu odbija się bardzo negatywnie na dziecku: nadmierne zaufanie przekłada się na zbyt duże wymagania. Jeśli za wysoko ustawimy poprzeczkę, dzieci nie będą chciały podjąć wyzwania.
Zaufanie nie jest dane raz na zawsze
W kwestii zaufania nie obowiązuje zasada „wszystko albo nic”. Dziecku, które okłamało nas w poważnej sprawie, mamy ochotę powiedzieć: „Już ci nie zaufamy” albo „Musisz sobie zasłużyć na nasze zaufanie”. Kredyt zaufania między nami nie działa jak ten, który znamy z kart kredytowych, on nie ma bowiem limitu, a przynajmniej nie powinien go mieć!
Kiedy nie ufamy dziecku w takiej czy innej sprawie (ponieważ kłamie, jest roztargnione, niezdarne czy wybuchowe) podkreślajmy te dziedziny, w których możemy na nie liczyć. Zawsze istnieją takie obszary, nawet u najtrudniejszych dzieci, bądź też najbardziej zbuntowanych nastolatków.
Twórzmy wokół dzieci atmosferę zaufania. One potrzebują, abyśmy im ufali, ale także byśmy ufali osobom z ich otoczenia, które na takiej czy innej płaszczyźnie mają z nimi kontakt: nauczycielom, katechetom, wychowawcom, dziadkom, innym członkom rodziny czy przyjaciołom etc.
Oczywiście musimy być czujni i uważać, by nie trafiły pod opiekę nieodpowiednich osób. Zaufanie do nauczycieli, na przykład, nie oznacza, że zrzucamy na nich całą odpowiedzialność za wychowanie naszych dzieci. Ale nie wszystko powinno wzbudzać nasze podejrzenia! Czujność musi iść w parze z życzliwością. W przeciwnym razie odbije się to przede wszystkim na naszych dzieciach!
Bóg pokłada zaufanie w nas: czy uświadamiamy sobie to w wystarczającym stopniu? Gdyby nie uzdolnił nas do osiągania wielkich celów, nie oczekiwałby tego od nas. A te najwyższe cele polegają na tym, abyśmy pozwolili Mu się miłować bezwarunkowo, takimi, jacy jesteśmy. A także, abyśmy całą ufność pokładali w Nim, we wszystkim i na zawsze.
Christine Ponsard
Czytaj także:
Niesamowity sposób, w jaki tata przekonał córkę, by całkowicie mu zaufała
Czytaj także:
Jak stracić zaufanie i sympatię ludzi?