Rodzinna firma? Choć ten model ekonomiczny ma znaczące atuty, wymaga jednak zastosowania pewnych środków ostrożności, aby zachować dobre relacje rodzinne i zawodowe.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Praca z bliską osobą może okazać się niezwykle trudnym doświadczeniem. „Ze swoimi braćmi i siostrami nie rozmawiamy w taki sam sposób, jak ze swoimi pracownikami” – potwierdza Armelle, która wraz z rodzeństwem przejęła firmę swojego ojca. „Pojawiają się niedopowiedzenia. Atmosfera, która z nich wypływa, może być bardzo niezdrowa. A to odbija się bezpośrednio na rodzinie”. Młoda kobieta pół roku temu zdecydowała się opuścić pokład rodzinnej firmy. „Nie miałam przed sobą przyszłości w tej firmie, byłam zanurzona w problemach, od których nie mogłam się uwolnić w codzienności” – opowiada. Praca z rodzicami, dziećmi, ze swoim współmałżonkiem, ze swoim rodzeństwem, nie zawsze jest łatwa. Jak zachować to, co najlepsze w relacjach rodzinnych i jak… uniknąć najgorszego?
Znaczenie rozeznawanie przed podjęciem zaangażowania
Zazdrość, frustracja, odmienne strategie, silne zaangażowanie emocjonalne… „Należy umieć przeanalizować sytuację, nie popadając w pułapkę, jaką stanowi jej wymiar emocjonalny” – ostrzega Marie-Christine Bernard, świecka konsekrowana, teolożka specjalizująca się w antropologii, coach. „Osoby, z którymi podejmujemy decyzje dotyczące firmy to ci sami ludzie, z którymi będziemy dzielić się opłatkiem w czasie Wigilii!” Powiązania między sferą prywatną i światem zawodowym mogą niepokoić tych, którzy angażują się w pracę z bliskimi.
Vianney i Laure d’Alançon zdecydowali się na tę przygodę kilka lat temu. Mając 25 i 27 lat, to młode małżeństwo stanęło na czele sklepu jubilerskiego, założonego zaledwie cztery miesiące po ślubie. „Daliśmy sobie miesiąc na to, żeby zobaczyć czy będziemy w stanie razem pracować” – podkreślają. Rozstrzygającym doświadczeniem okazało się być otwarcie nowych sklepów. Tymczasem Laure przyznaje, że nie była „zbyt przekonana” co do propozycji męża, by otworzyć wspólnie firmę. „Obydwoje mamy dosyć silne charaktery. Wydawało mi się, że konkretne relacje w codzienności wymagają od nas tego samego sposobu pracy, postrzegania pewnych rzeczy. Myśląc o tym, trochę się bałam”. Rozeznanie i refleksja są tutaj kluczowe.
Podział obowiązków ma kluczowe znaczenie
Marie-Christine Bernard zachęca zawsze napotkane osoby „do założenia własnej firmy, stworzenia nowego wymiaru pracy”, jednak zdarzało jej się już doradzać parom odroczenie w czasie takiego projektu. „To tylko wydawało się być dobrym pomysłem. Byli zbyt młodzi i potrzebowali popracować w swoim zawodzie, przed założeniem własnej firmy”. Dzielenie się obowiązkami w ramach firmy, tak jak i w domu, ma kluczowe znaczenie. „Bezwzględnie konieczne jest ustalenie z góry takich rzeczy, aby wiedzieć, kto czym się zajmie w kwestii życia domowego i opieki nad dziećmi, jak zorganizować domową przestrzeń, gdy staje się również siedzibą firmy, jak zorganizować czas pracy, itd. Często jest to trudniejsze niż w takiej firmie, w której nie występują więzy rodzinne”.
Gdy ojciec zaproponował Jeanowi dołączenie do niewielkiej, rodzinnej firmy, młody człowiek właśnie przerwał swoje studia psychologiczne i zastanawiał się nad kierunkiem, jaki powinien obrać. Była to kusząca propozycja, interesująca, zróżnicowana praca… Jednak Jean poprosił o czas do namysłu: „Jestem z natury nieco leniwy, wiedziałem, że praca z ojcem będzie wymagać ode mnie przekraczania siebie”. Potem podpisał umowę, głównie po to, żeby „coś zrobić ze swoim czasem”. Blisko dwa lata później podjął naukę na kierunku technicznym i odkrył, że rzeczywiście pociąga go to, o co dotychczas w ogóle siebie nie podejrzewał – praca w firmie założonej przez dziadka.
Jego obawy szybko się rozwiały. Jego dyscyplina i zaangażowanie w działalność firmy, zastąpiły dawne, nastoletnie rozleniwienie. „Musiałem bardzo szybko dowieść swojej wartości wobec ojca, wobec przełożonego i wobec pracowników” – przyznaje młody człowiek. – Tak naprawdę muszę się starać bardziej niż inni, ponieważ jestem synem szefa. Muszę zasłużyć na swoje miejsce z uwagi na innych, którzy musieli wysłać swoje CV i przejść rozmowę kwalifikacyjną”. Idąc na studia w kierunku technicznym, Jean udowodnił również ojcu, że jest godny zaufania i potrafi się poświęcić: „Tata powiedział mi, że jeśli chcę zająć jego miejsce, muszę zdobyć dyplom. Powierzy mi stery przedsiębiorstwa, tylko jeśli będę miał odpowiednie kompetencje, umiejętności i chęci”.
Nepotyzm – wróg, który zagraża każdej firmie rodzinnej
Obawy rozwiewają się w miarę jak rośnie zaufanie bliskich, w miarę jak nasz profesjonalizm staje się nie do zakwestionowania. Zdaniem dr. Jacques-Antoine’a Malarewicza, psychiatry i konsultanta dla przedsiębiorstw, nepotyzm jest właśnie „wielkim ryzykiem”, jakie grozi wszystkim firmom rodzinnym. „Kierowanie firmą wymaga klarowności, to tutaj leży sedno pracy dyrektora”. Kiedy ktoś z bliskich okazuje się niekompetentny, „logicznym jest, że opuszcza firmę, nawet jeśli jest członkiem rodziny”.
Bertrand Cuny, przewodniczący Rady Nadzorczej w firmie Vygon, potwierdza, że osoba bliska powinna zostać zatrudniona ze względu na swoje kompetencje. Jeśli firma jest dziś zarządzana przez zięcia jej założyciela, to dlatego, że ma on niezbędne do tego kompetencje. „Rodzina jest odpowiedzialna za przedsiębiorstwo i każde zwolnienie powinno być uznane za porażkę – stwierdza Bertrand Cuny. – Jej pierwszym zadaniem jest znalezienie zmotywowanego i kompetentnego dyrektora. Jeśli należy do rodziny, możemy przypuszczać, że będzie odpowiednio zmotywowany, co nie oznacza, że będzie kompetentny!”
Dlatego też wszyscy ci, którzy pracują ze swoimi bliskimi, powtarzają: złota zasada sprowadza się do tego, by oddzielać sferę zawodową i prywatną. A to prawdziwe wyzwanie… To podstawa, z której wypływają wszystkie kolejne zalecenia. Laure i Vianney od razu ustalili tę zasadę: „Wieczorami nie rozmawiamy o pracy! I staramy się nie rozmawiać o naszych osobistych sprawach w biurze”. Podobnie jak oni, Jean wraz ze swoim ojcem nie poruszają kwestii dotyczących firmy z resztą rodziny.
Każdy liczy na dyskrecję drugiego. I znowu taka sama zasada panuje w rodzinie Bertranda Cuny’ego, której wielu członków jest akcjonariuszami firmy. Arnould d’Hautefeuille, doradca ds. strategii rozwoju w firmach rodzinnych, zaleca nawet, by, na ile to możliwe, „nie podlegać członkowi rodziny w strukturze firmy w czasie zatrudnienia na pierwsze stanowisko”. Kompetencje zostaną wówczas bardziej wnikliwie ocenione. To dlatego pracę Jeana na co dzień nadzoruje kierownik działu, a nie jego ojciec: „Relacje pracodawca/pracownik są mniej bezpośrednie”.
Ewangelia jako źródło inspiracji do zarządzania
Taka codzienna bliskość wymaga ogromnej ostrożności i wiele delikatności ze strony członków rodziny. Vianney d’Alançon przyznaje: „Wiedzieliśmy, że ważne jest, aby bardziej sformalizować nasze stosunki. Gdy pracuje się razem, za wszelką cenę trzeba unikać napięcia. I odłożyć na bok nasze wybujałe, osobiste ambicje”. Ponieważ żadne z nich nie ma problemów z komunikacją, Laura i jej mąż nauczyli się regulować swój sposób funkcjonowania.
Marie-Christine Bernard lubi w sposób szczególny towarzyszyć „małżonkom chrześcijańskim, dla których przygoda zawodowa stanowi część przygody przeżywanej w związku”. Zdaniem tej wytrawnej specjalistki ds. relacji międzyludzkich i przedsiębiorstw, „istnieje prawdziwe pragnienie spójności między ich pragnieniem wzajemnej wierności, trwałości i zaangażowania w działalność społeczną poprzez swoją pracę”.
Dla wielu katolików, którzy pracują w rodzinie, wiara stanowi fundament. Towarzyszy każdemu w jego procesie rozeznawania, w decydowaniu o właściwej postawie. To sposób bycia, który polega na „wzajemnej pomocy w rozwoju, nie raniąc się nawzajem i pozostając sobą” – jak mówi Marie-Christine Bernard. Ewangelia, stosowana w działalności przedsiębiorstwa, pozostaje najlepszym źródłem inspiracji do zarządzania z ludzką twarzą.
Ariane Lecointre-Cloix
Czytaj także:
Prowadzisz firmę z mężem? Jak nie zastąpić miłości pracą
Czytaj także:
Przeprowadzka: dlaczego tak ważne jest poświęcenie nowego domu?