separateurCreated with Sketch.

Jak rozumieć złość Jezusa w 5. sezonie „The Chosen” – wyjaśnia psycholog

Sezon 5. The Chosen

Sezon 5. The Chosen

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Magdalena Galek - publikacja 10.04.25
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wydarzenia Wielkiego Tygodnia w interpretacji twórców serialu „The Chosen” będzie można obejrzeć w kinach w całej Polsce od 10 do 14 kwietnia. A już dziś możecie przygotować się na to pełne różnorodnych wrażeń wydarzenie - zapytaliśmy psychologa dr hab. Włodzimierza Strusa z UKSW m. in. o scenę, która choć jest zapisana w Biblii, może budzić w widzach niezrozumienie.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Magdalena Galek: – Porozmawiajmy o fenomenie serialu „The Chosen”. W Polsce ok. 3,5 mln osób obejrzało co najmniej jeden odcinek, a na świecie w sumie ponad 280 mln w 175 krajach. Wiele z tych osób to nie tylko chrześcijanie, ale też osoby uważające siebie za niewierzące. Co Pana zdaniem przyciąga widzów do tej ekranizacji?

Włodzimierz Strus: – Na pewno po części tak jest, ponieważ Biblia i chrześcijaństwo są elementem naszej zachodniej kultury, więc prawie każdy historię o Jezusie słyszał, jest ona powszechnie znana. Zatem jeśli mamy ekranizację historii powszechnie znanej, to w pewnym sensie może ona zainteresować każdego.

Tutaj ta historia jest dobrze opowiedziana i mamy do czynienia z taką postacią Jezusa, która nie jest wygładzona, jak czasami oglądamy w innych dotychczasowych ekranizacjach. Ten Jezus jest bardzo ludzki, przeżywa całe mnóstwo różnych emocji i to, co naprawdę ludzkie widać na Jego twarzy - mamy więc do czynienia, jeśli wierzymy - z Bogiem, który stał się człowiekiem, a Jego człowieczeństwo po prostu widać w bogactwie Jego przeżyć, uczuć, emocjonalności. Natomiast jeśli jesteśmy niewierzący, to widzimy właśnie człowieka. Człowieka, który przechodzi i przeżywa pewną niezwykłą historię, którą wszyscy znamy, a którą teraz możemy zobaczyć ją w szczegółach i to może być przyciągające.

Gniew Boży?

W 5. sezonie emocje Jezusa osiągają apogeum. W opartej na Biblii scenie oczyszczenia świątyni Jezus strzela biczem, wywraca stoły i krzyczy na kupców. Scena jest naprawdę dosadna, mocna i długa. Widzimy tu gniew Jezusa. Uczniowie mówią „oszalał”, nie rozumieją tego co się dzieje, Judasz mówi „coś Ty zrobił?”. I teraz co z tym zrobić, że Jezus jest właśnie taki? Może się wydawać, że on wykonuje agresję w stosunku do tych ludzi. Co dzieje się w tej scenie?

Rzeczywiście ta scena jest mocna i robi wrażenie. I zresztą w wielu osobach pewnie wzbudzi pewien dysonans pomiędzy wyobrażeniem Boga jako, po pierwsze pełnego miłości, po drugie jako pozbawionego grzechu. Czyż agresja czy gniew nie jest grzechem?

No właśnie - agresja tak, ale czy uczucie gniewu, złości, która może doprowadzić do zaprowadzenia sprawiedliwości jest grzechem?

W naszej kulturze pokutuje pojęcie tak zwanych „złych emocji”, czyli gniewu, smutku czy lęku jako emocji negatywnych, których powinniśmy się unikać, pozbywać, a nawet brać leki, żeby być od nich z daleka. Tymczasem przeżywamy je z jakiegoś powodu. Jesteśmy zdolni do ich przeżywania i one pełnią jakąś funkcję. Kiedy się smucimy, to nie jest to stracony czas. Mówię tu oczywiście o smutku a nie o depresji, która jest już problemem klinicznym. Sam smutek jest po to, żeby wycofać zaangażowanie z jakiegoś utraconego obiektu, który był dla nas ważny. Stratę trzeba przeżyć. Jeżeli na czymś nam zależało, jakaś wartość była dla nas istotna, a ją tracimy, to nie możemy po prostu przejść do porządku dziennego, ponieważ tam była więź, zbudowana relacja, była zaangażowana nasza energia psychiczna. Potrzeba czasu, aby tę energię niejako wycofać i po to jest właśnie smutek, który nas do tego skłania.

A po co jest gniew?

Gniew motywuje do tego, aby stawiać granice, żeby bronić wartości, żeby opierać się niesprawiedliwości. Gniew nie jest złą emocją. Gniew jest po to właśnie, żeby dawać energię do obrony siebie, swoich bliskich, ważnych dla nas wartości, po to, aby bronić siebie i innych przed zagrożeniem, niesprawiedliwym czy niewłaściwym traktowaniem, czy jak w tej scenie z Jezusem w świątyni bronić domu Ojca przed profanacją czy niegodnym traktowaniem.

Kto może pojąć Boga?

Na przestrzeni 4 sezonów „The Chosen” widzieliśmy, że właściwie każdy z apostołów miał taki moment, w którym nie rozumiał Jezusa. I to jest coś, w czym możemy się utożsamić z bohaterami serialu - my także w życiu doświadczamy, że coś idzie nie tak jak oczekiwaliśmy czy potrzebowaliśmy i pytamy „Jezu o co chodzi?”

Wiele zachowań, czynów, słów Jezusa jest wbrew, a przynajmniej obok, oczekiwań otoczenia i to budzi właśnie niezrozumienie. Bo mamy pewne oczekiwania, mamy pewien obraz Boga, pewien obraz miłości i tego, jak powinna zachowywać się osoba, która nas kocha. A tymczasem doświadczamy w życiu sytuacji, które z tym obrazem kontrastują. Myślimy po ludzku i to sprawia, że nie rozumiemy decyzji Boskich.

Co jest ciekawe, to że, uczniowie pomimo, że nie rozumieją Jezusa, jednak nadal idą z Nim. Co w takim razie, patrząc od strony ludzkiej, On w sobie ma?

Z perspektywy psychologicznej powiedziałbym, że to jest coś, co można nazwać charyzmą. Taką wewnętrzną siłą, która sprawia, że ludziom chce się nas słuchać. Ludzie patrzą na nas, słuchają naszych słów i nie chcą mówić, tylko chcą słuchać. Jest jakiś magnetyzm, jakiś rodzaj takiego zachowania, które oczywiście jest poddawane próbie, ale z tych prób Jezus zawsze wychodzi jako osoba, która - nie teologicznie ale psychologicznie rzecz ujmując - zachowuje się w sposób godny lidera. I to nie tylko przyciąga, a też motywuje do pozostania, nawet jeśli pojawia się niezrozumienie. A uwzględniając perspektywę religijną czy teologiczną, oni po prostu naprawdę uwierzyli, że Jezus jest Bogiem i to im wystarczało do tego, by przy Nim trwać.

A myśmy się spodziewali...

Szczególny dla tego serialu jest motyw Jezusa pokazującego człowiekowi nową drogę. Inną drogę. Wielu bohaterów przeżywa utknięcie w swojej historii życia - dochodzą do dna: to jest Piotr, to jest Maria Magdalena, Natanael, czy każda z uzdrowionych osób. Nie widzą wyjścia i dochodzą do swojego dna. Wtedy pojawia się Jezus, który pokazuje, że to nie koniec. I to jest wyjście inne - pokorne. My dziś żyjemy w świecie, w którym jesteśmy trochę sterowani do tego, żeby żyć mocniej, bardziej, na pokaz, żeby mieć więcej wszystkiego. A kiedy na ekranie pojawia się Jezus, wjeżdżający jako król, ale na skromnym osiołku, tak pokorny - to koi. Czy to nie jest wręcz terapeutyczne? Jezus, który pokazuje, że nie trzeba żyć na takim zwariowanym zawyżonym poziomie, że liczy się serce?

Tak. Jezus pokazuje drogę i to nie jest łatwa droga. I zobaczmy, że prawie bez przerwy, a przynajmniej regularnie, w pewnym stopniu wszystkich zaskakuje. Czasem rozczarowuje wręcz, ponieważ oczekiwania są inne. Każdy, kto wyobraża sobie Mesjasza i króla wszechświata, myśli, że to jednak będzie inaczej wyglądało. Nawet jeśli tylko przejściowo nie jest łatwo, to wcześniej czy później my im pokażemy. Tak po ludzku sobie myślimy - nasz król wygra, pokaże potęgę. A to wszystko inaczej się toczy. Droga wiedzie poprzez służbę, nie poprzez demonstrację władzy. Poprzez cierpienie, a nie poprzez przyjemność i dumę. Poprzez właśnie upokorzenie. Więc to jest zupełnie inny rejestr uczuć i doświadczeń niż te, które widzielibyśmy u wielkiej postaci, która przyszła nas zbawić.

Cała ta historia jest historią, która bardzo mocno kontrastuje z takim potocznym oczekiwaniem uwolnienia i zbawienia. To też jest tutaj bardzo interesująco pokazane, jak wielu oczekiwaniom Jezus nie tyle że nie może, ile po prostu nie chce sprostać, ponieważ wie, że trzeba inaczej. Że to nie wprost, ale poprzez wiele zakrętów wiedzie droga do zbawienia i do szczęścia. Czy to jest terapeutyczne? Hedonistyczna droga gromadzenia jak największej liczby dóbr, wrażeń, doznań czy władzy nie tylko nie jest łatwa, ale na dłuższą metę jest bardzo męcząca i zwykle nie daje ani stabilnej ani głębokiej satysfakcji. Wielu znakomitych myślicieli w historii ludzkości wskazywało, że nie jest to dobra recepta na szczęście. Jezus pokazuję nam jeszcze inną drogę – trudną, krętą, wyboistą, drogę przez pokorę, oddanie i cierpienie, ale też drogę przepełnioną miłością, radością i sensem, na której końcu znajduję się – jeśli wierzymy w Niego i Mu uwierzymy – szczęście wieczne.

dr hab. Włodzimierz Strus, profesor uczelni w Instytucie Psychologii Wydziału Filozofii Chrześcijańskiej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, gdzie pełni funkcję kierownika Katedry Psychologii Osobowości. Prowadzi badania nad osobowością, a w szczególności jej strukturą, podstawowymi wymiarami, zaburzeniami oraz optymalnym funkcjonowaniem. Jego zainteresowania obejmują także psychologię moralności – w tym szczególnie poczucia winy i wstydu. Adaptuje i konstruuje narzędzia pomiaru różnych zmiennych psychologicznych. Wyniki swoich analiz i badań empirycznych publikuje w czasopismach i książkach w obiegu krajowym i międzynarodowym. Autor m.in. książki „Dojrzałość emocjonalna a funkcjonowanie moralne”.

Informacja o dostępności serialu:

2 pierwsze odcinki 5. sezonu serialu „The Chosen” pt. „Ostatnia wieczerza” będą dostępne w kinach w Polsce w dniach 10-14 kwietnia. Niedziela Palmowa to ostatni dzień, kiedy można zobaczyć wydarzenia Wielkiego Tygodnia na dużym ekranie. W aplikacji dostępnej bezpłatnie wszystkie odcinki będę pojawiać się w czerwcu tego roku.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More