Tak sobie myślę, czy idąc ulicą można rozpoznać kogoś, kto ma nadzieję? Pewnie łatwiej zobaczyć w kimś jej brak - w smutku na twarzy, w skulonej postawie… A czy można mieć nadzieję, nie mając miłości i wiary? Czy one zawsze idą we trzy pod rękę, jak siostry Grabowskie u Sanah? ;)
Nadzieja w prezencie
Św. Paweł w Liście do Koryntian napisał, że z nich największa jest miłość. Ale czy może miłość w nas istnieć bez nadziei? Chrześcijaństwo w odróżnieniu od niereligijnego, psychologicznego znaczenia nadziei daje nam wizję nadziei jako łaski. A więc otrzymujemy w prezencie od Boga taką otwartość na zaufanie w Jego plan wobec nas.
Ale tego zaufania, bywa, że nam brakuje. W chorobie, zwłaszcza długiej. W kryzysie małżeńskim. W osamotnieniu. W braku finansowym. W utracie dziecka…
Tak sobie myślę, czy ta nadzieja w tych okolicznościach kryzysowych z nas wyparowuje? Czy, kiedy jej nie czujemy lub aktywnie nie potrafimy oczekiwać jakiegoś dobra w przyszłości, nadzieja znika? Mówimy wtedy „straciłam nadzieję”, „nie mam nadziei”, „jestem w beznadziejnej sytuacji”…
I tak, na poziomie emocji tak właśnie czujemy. Ale jako chrześcijanie żyjemy w szerszej perspektywie. Boży plan wobec nas był i jest taki, że oprócz ciałem, Dobry Ojciec stworzył nas też duchem. I właśnie w obszarze naszego ducha On, jako osoba Ducha Świętego w nas porusza się i żyje, nieustannie dając nam dar nadziei. Jest ona łaską. A więc nie gaśnie w nas nigdy.
Nadzieja, która się odradza
Może być przykryta grubą kołdrą emocji, albo przytłoczona warstwą kamieni bólu. Tego fizycznego - w chorobie, po wypadku. Ale nic jej nie unicestwi, bo jest jak światło. Małe zielone światełko. Zielone - bo taki kolor przypisują jej teologowie i ludzie sztuki. Zieleń symbolizuje odradzanie się na nowo. Pamiętaj o tym zawsze - nadzieja sama odradza się nieustannie na nowo w tobie, nawet gdy przytłaczają cię problemy. Oczywiście bliska, intymna relacja z Jezusem, spotykanie się z Nim i uwielbianie Go w sakramentach przyspiesza ten proces. Ale to Bóg sam w tobie działa i jest tą nadzieją dla nas, a Zmartwychwstanie Jezusa, które właśnie świętujemy jest i kulminacją, i fundamentem tego porządku.
„Nadzieja to plan. On ziści się nam.” - śpiewa Adam Nowak z Raz Dwa Trzy. „Przydarzy się, na pewno się zdarzy” - poeta i śpiewak jest pewien co nadziei. Jak dobrze to usłyszeć, to oczekiwanie na coś realnego, gdy bywa że nadzieja przybiera dla nas postać tej wątłej onirycznej bidulki, co umiera ostania.
Pomyśl dziś o tej nadziei, która zawsze w tobie jest, niezależnie od okoliczności. Którą zawsze możesz odkopać, odkryć i spotkać się z nią. Uwierzyć w to, że jest w niej zapisany dla ciebie plan. „Uwierz za dwóch. Ty i twój duch” - zachęca wspomniany wyżej bard. I gdy pierwsze wiosenne liście, te świeże, przykują Twój wzrok, zwróć się ku swojemu wnętrzu i tam szukaj swojego zielonego skarbu, daru danego za darmo. Bo wiesz, „z nadzieją wam będzie do twarzy” i nigdy nie wiesz, kto ją ujrzy w tobie na ulicy i komu rozjaśni dzień.