Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wielka Sobota niczego
Ktoś może zapytać: ale jak to? Przecież w sobotę jest święcenie pokarmów i liturgia w nocy. Zacznę od końca: liturgia, która odbywa się w nocy (to bardzo ważne – Kościół jasno mówi, że nie może się odbywać, gdy jest jeszcze jasno) jest liturgią wigilii, czyli należy do kolejnego dnia – do Niedzieli Wielkanocy. Jest to zgodne z żydowskim sposobem liczenia czasu – nowy dzień zaczyna się o zmierzchu, a nie o świcie. Kościół zachował ten zwyczaj przy odprawianiu mszy wigilijnych. Dlatego msza w sobotę „wypełnia obowiązek” niedzieli.
Wielka Sobota jest zatem dniem, w którym nie dzieje się NIC. Dlaczego? Bo Pasterz zasnął. Bo umarł. I cały świat trwa w oczekiwaniu, co się teraz stanie. Modlitwa Wielką Sobotą, powinna być modlitwą wyciszenia, patrzenia na Jezusa w Grobie, a także fizycznego odpoczynku przed Wigilią Paschalną, która w całej swej okazałości może trochę potrwać, co jest piękne!
A co z tym koszyczkiem?
Dwa oblicza Kościoła
Słyszałem kiedyś rozmowę dwóch zakonników z tego samego zgromadzenia. Jeden był Polakiem, a drugi – Hiszpanem. Polak narzekał, że Wielka Sobota jest dla niego bardzo pracowita. Od rana spowiedź, co pół godziny święcenie pokarmów. Wieczorem jest tak zmęczony, że na liturgii przysypia. Hiszpan był zaskoczony. U niego w kościołach jest cisza. Przychodzą ludzie, ale na adorację. On sam poświęca Wielką Sobotę na dzień skupienia, by wejść ze świadomością i wiarą w najważniejszą celebrację roku: Wigilię Paschalną.
Święcenie pokarmów w sobotę to polski zwyczaj, który jest wypadkową czasów przed reformą Soboru Watykańskiego II i tłumów ludzi, którzy przychodzą do kościoła przez cały dzień. Tak naprawdę pokarm powinno się święcić po rezurekcji, tuż przed śniadaniem wielkanocnym. Nie twierdzę, że polski zwyczaj jest do zmiany. Na pewno to okazja dla księży do głoszenia Ewangelii ludziom, którzy może rzadko przychodzą do kościoła. Jednak intensywność Wielkiej Soboty – koszyczków, zapachów, ruchu może wytłumić to, co najważniejsze.
Wigilia Paschalna
Uwielbiam Wigilię Paschalną. Co roku uczestniczę w niej ze wzruszeniem. Ale mimo kilku lat, które spędziłem w seminarium, nawet tam nie uczestniczyłem w Wigilii, na której byłoby wszystko. To znaczy? Cały obrzęd. Bez skracania. Z wszystkimi dziewięcioma czytaniami, odprawiany w nocy i kończący się po północy z poświęceniem pokarmów po procesji rezurekcyjnej. Udało mi się to w końcu w Krakowie u franciszkanów. Było długo. Każde czytanie było komentowane. Każdy śpiew chóru (w którym śpiewałem) z orkiestrą był dopieszczony. Ale bazylika była pełna ludzi. Także starszych.
Trudno mi zrozumieć, gdy proboszcz skraca liturgię ograniczając liczbę czytań (co powinno się robić tylko w wyjątkowych sytuacjach!) i zaczyna obrzędy, gdy jeszcze jest jasno, tłumacząc, że wierni nie przyjdą, gdy będzie to zbyt długie. Może to efekt tego przemęczenia, którego doświadczają księża spowiadający cały Wielki Tydzień i błogosławiący pokarmy w sobotę.
Moje doświadczenie mówi mi, że gdzie Wigilia Paschalna jest pięknie i pobożnie przygotowana, to choćby trwała cztery godziny zgromadzi tłum wierzących. Bo piękno i tęsknota za Bogiem, który zwycięża, pociąga nas.
Na koniec osobistego komentarza
Ten komentarz zrobił się dość osobisty. Ale to dlatego, że piszę go kilka dni przed Wigilią Paschalną i nie mogę się jej doczekać!
Jak modlić się Wielką Sobotą? Najpierw ciszą i odpoczynkiem. A potem byciem na Wigilii Paschalnej. Tyle. Jeśli możesz, znajdź kościół, gdzie liturgia jest piękna i po prostu ją chłoń. Słuchaj Boga, który mówi ci o zbawieniu i ofiarowuje je obficie.
A rano obudź wszystkich domowników puszczając na cały regulator muzykę o zmartwychwstaniu (polecam Alleluja z oratorium Mesjasz).