Bóg to nie supermarket
Trudno chyba znaleźć osobę, która nie miałaby takiego doświadczenia. Ile razy zdarzyło się, że prosiliśmy o coś Boga – czasami długo i usilnie – a odpowiedź nie nadchodziła, a przynajmniej nie w spodziewanym przez nas kształcie.
Oczywiście, wiemy, że Bóg to nie supermarket, w którym składamy zamówienie i oczekujemy na precyzyjną realizację. Możemy przecież łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której to, o co prosimy, przyniesie odwrotny skutek i zamiast spodziewanego dobra, zrodzi zło.
Nic dziwnego. Nie jesteśmy przecież wszechwiedzący i nie znamy wszystkich konsekwencji naszych pragnień i podejmowanych czynów. Nie trudno więc zgodzić się nam z faktem, że – owszem – prosimy, ale ostatecznie to Bóg decyduje, kiedy, gdzie i jak najlepiej na naszą prośbę odpowiedzieć. Czasami też może to uczynić w sposób, którego byśmy się nie spodziewali.
Tęsknota za odpowiedziami Boga
To jednak teoria i nawet jeśli przekłada się na praktykę, to jednak pozostaje w nas tęsknota za takimi odpowiedziami Boga, które wprost, niejako „jeden do jednego” zrealizują nasze oczekiwania. Czy to coś złego?
Z pewnością nie. Jeśli tylko pozostawiamy Bogu wolność działania i godzimy się na to, że ostateczna odpowiedź zawsze należy do Niego i przyjdzie w sposób najlepszy z możliwych, wolno nam, a nawet powinniśmy prosić Boga o konkrety.
W pewnym sensie On sam zachęca nas do tego słowami, które w następujący sposób przekazał św. Mateusz w swojej Ewangelii: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18, 19-20).
Symfonia
W słowach Jezusa szczególnie poruszający jest nie tylko fakt, że ci dwaj lub trzej, którzy proszą, gromadząc się w imię Jezusa, wszystko otrzymają, ale również – że otrzymają, gdy prosić będą zgodnie. Co to znaczy?
Otóż nie chodzi tylko o wzajemny szacunek, poprawne relacje i brak konfliktu między proszącymi. Aby prosić o coś zgodnie, należy uzgodnić to, o co prosimy. Innymi słowy, trzeba dokładnie wiedzieć, o co się modlimy. Gdy dwie osoby proszą o coś zgodnie, obie muszą znać przedmiot swej prośby i to nie w sposób enigmatyczny, niejasny, ale precyzyjnie i konkretnie.
Dlatego przywołany powyżej fragment można również i tak przetłumaczyć, odwołując się do oryginału: „Jeśli dwóch z was na ziemi zgadzać się będzie w prośbie”. W tekście greckim pojawia się czasownik συμφωνέω (symfoneo). Wskazuje on na zgodność, która ma charakter „symfoniczny” – harmonijną jedność, w której wszyscy ją współtworzący zabiegają nie o partykularne interesy, ale o dobro całości.
Symfoniczność, to nie przymierze jakiejś grupy, aby każdy z jej członków mógł pod wspólnym szyldem bardziej efektywnie zrealizować osobiste interesy, ale prawdziwa jedność wielości w miłości. Do niej właśnie zaprasza nas Jezus – zarówno w naszym życiu wspólnotowym, jak i w prośbach, które wspólnie kierujemy do Ojca.
Może bowiem tu tkwi sekret tych próśb „nie wprost” wysłuchanych – że jesteśmy w nich zbyt indywidualistyczni, a za mało symfoniczni.