Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
To doświadczenie zmieniło życie nie tylko mamy pani Karoliny, ale i całej rodziny, która ze zdumieniem patrzyła na tak niezwykłe i do dziś niepojęte działanie Boga.
Był luty ubiegłego roku. Mama pani Karoliny usłyszała druzgocącą diagnozę: rak trzustki. "Na USG guz był ogromny, a tomografia komputerowa tylko to potwierdziła. Nie wiedziałam co robić, bałam się okropnie" - napisała pani Karolina w świadectwie przesłanym redakcji portalu Deon.
Cud za wstawiennictwem św. Rity
Ta sytuacja sprawiła, że pani Karolina zaczęła gorliwie prosić o pomoc św. Ritę. Każdego dnia odmawiała modlitwę i jednocześnie działała. Szukała lekarzy, którzy mogliby pomóc jej mamie, dowiadywała się, co w tej sytuacji mogą zrobić. "Wiedziałam, że sprawa jest bardzo trudna. Zapisałam mamę do kilku specjalistów ale terminy były odległe. Aż pewnego dnia zadzwoniła pani z rejestracji, aby poinformować, że zwolniło się miejsce do wybitnego specjalisty, chirurga onkologa" - napisała.
To był pierwszy cud, którego doświadczyli. Kilka dni później mama pani Karoliny była już po operacji. Trudnej, długiej - trwała 12 godzin, wymagającej, ryzykownej. Ale udanej. "Mamie usunięto całego guza. Badanie histopatologiczne nie wykazało żadnych nacieków nowotworu. Po operacji mama przeszła chemioterapię".
Po roku od operacji kobieta jest zdrowa. Guz nie spowodował żadnych nacieków, co w opinii lekarzy jest wręcz nieprawdopodobne. "To, że zwolnił się termin do profesora, który zechciał operować mamę, że guz nie naciekał (mimo, że był ogromny), że minął już ponad rok od operacji, a mama czuje się dobrze (przy tego typu nowotworach rokowania są bardzo złe) to cud, który jest wynikiem wstawiennictwa świętej Rity u Boga. Do dziś nikt nie pojmuje (łącznie z lekarzem), że tak wielki guz nowotworowy nie naciekał" - napisała pani Karolina.
Źródło: deon.pl