Akt pokuty przed reformą liturgiczną
We mszy odprawianej wedle dawnego porządku kapłan i lud Boży osobno odmawiali akt pokuty, zaczynający się od słów „Spowiadam się Bogu Wszechmogącemu”.
Kapłan mówił: „Spowiadam się Bogu Wszechmogącemu, błogosławionej Maryi zawsze Dziewicy, błogosławionemu Michałowi Archaniołowi, błogosławionemu Janowi Chrzcicielowi, świętym Apostołom Piotrowi i Pawłowi, wszystkim Świętym i wam, bracia [tu miał pochylić głowę ku diakonowi i subdiakonowi lub usługującym], żem zgrzeszył bardzo: myślą, mową i uczynkiem. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Przeto błagam błogosławioną Maryję zawsze Dziewicę, błogosławionego Michała Archanioła, błogosławionego Jana Chrzciciela, świętych Apostołów Piotra i Pawła, wszystkich świętych i was, bracia, o modlitwę za mną do Pana Boga naszego”, na co lud (reprezentowany przez diakona i subdiakona lub usługujących) odpowiadał: „Niech się zmiłuje nad tobą Wszechmogący Bóg, a odpuściwszy ci grzechy twoje, niech cię doprowadzi do żywota wiecznego”.
Kapłan odpowiadał: „Amen”, a następnie przyjmował spowiedź ludu, która różniła się od jego spowiedzi tylko tym, że zamiast „wam, bracia” i „was, bracia” lud mówił: „tobie, ojcze” i „ciebie, ojcze”. Na te słowa diakon i subdiakon i/lub usługujący, klęcząc na stopniach ołtarza, skłaniali się ku celebransowi. Kapłan odpowiadał: „Niech się zmiłuje nad wami Bóg Wszechmogący, a odpuściwszy wam grzechy, niech was doprowadzi do żywota wiecznego”.
Po odpowiedzi ludu słowem „Amen”, kontynuował: „Przebaczenie, [tu czynił znak krzyża], rozwiązanie i odpuszczenie grzechów naszych niech nam da Pan Wszechmogący i Miłosierny”. Lud znów odpowiadał: „Amen”, po czym dialog trwał dalej. Kapłan: „Boże, Ty obróciwszy się ku nam, ożywisz nas”; lud: „A lud Twój rozraduje się w Tobie”; kapłan: „Okaż nam, Panie, miłosierdzie Twoje”; lud: „A daj nam zbawienie Twoje”; kapłan: „Panie wysłuchaj modlitwę moją”; lud: „A wołanie moje niech do Ciebie przyjdzie”; kapłan: „Pan z wami”; lud: „I z duchem twoim”; kapłan: „Módlmy się”.
Dopiero po tym wezwaniu kapłan wchodził po stopniach do ołtarza, odmawiając po cichu dwie przeznaczone na ten moment modlitwy. Po dojściu do ołtarza następowała naprzemienna recytacja trzykrotnie powtarzanych wezwań: „Panie, zmiłuj się; Chryste, zmiłuj się; Panie, zmiłuj się”.
Wspólnota grzeszników
Obecny porządek mszy nie zna już dwóch osobnych aktów pokuty kapłana i ludu, a poszczególne elementy obrzędu pokutnego dawnej mszy zostały zachowane jako osobne formy aktu pokuty do wyboru. Jeśli używa się pierwszego z nich, czyli tzw. „spowiedzi powszechnej”, której tekst – jak widać – jest nieco zubożoną wersją przytoczonego powyżej, to kapłan wraz z ludem mówi:
„Spowiadam się Bogu wszechmogącemu i wam bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem: moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Przeto błagam Najświętszą Maryję, zawsze Dziewicę, wszystkich Aniołów i Świętych i was, bracia i siostry, o modlitwę za mnie do Pana Boga naszego”.
To, co w dawnym porządku mszy podkreślało rozdzielenie obu spowiedzi i stosowanie form: „wam/was, bracia” oraz „ciebie/tobie, ojcze”, w obecnym porządku ma wyrażać złączenie ich w jedną i użycie kolektywnej formy „wam/was, bracia i siostry”.
W obu przypadkach idzie o to, że spowiadamy się Bogu (w dawnej formie także świętym), ale również konkretnym ludziom, z którymi stanowimy zgromadzenie liturgiczne – wspólnotę celebrującą Eucharystię. O modlitwę za siebie prosimy zarówno świętych, którzy cieszą się już chwałą nieba, jak i tych konkretnych ludzi, z którymi właśnie uczestniczymy we mszy, i którzy – tak jak my – przed chwilą wyznawali, bijąc się w piersi, że są grzesznikami.
Dlaczego spowiadamy się braciom i siostrom?
Skąd ten pomysł? Dlaczego spowiadamy się sobie nawzajem i siebie nawzajem prosimy o modlitwę? Z kilku następujących powodów:
- W Piśmie Świętym znajdujemy jednoznaczne polecenie, by tak czynić, przekazane nam przez Apostoła: „Wyznawajcie sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie” (Jk 5,16). Realizujemy więc to polecenie.
- Naszą drogę do zbawienia, życie wiary, duchowość i religijność chrześcijańską możemy realizować jedynie we wspólnocie. Taka jest jej natura, ustalona, nadana i objawiona nam przez Chrystusa. W 9. punkcie konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium II Soboru Watykańskiego czytamy: „podobało się Bogu uświęcić i zbawiać ludzi nie pojedynczo, z wykluczeniem wszelkiej wzajemnej między nimi więzi, lecz uczynić z nich lud, który by Go poznawał w prawdzie i zbożnie Mu służył”. Rozpoznanie i uznanie swojej grzeszności oraz nawrócenie i błaganie o łaskę uzdalniającą do podążania we właściwym kierunku stanowią ważną część tego wspólnotowego procesu. Konsekwentnie dajemy temu wyraz i przeżywamy to także w trakcie liturgii.
- Mój grzech nigdy nie jest moją osobistą, prywatną sprawą. Zawsze w negatywny sposób dotyczy wspólnoty Kościoła, do której należę przez chrzest. Nawet jeśli nie zawsze bezpośrednio uderza w konkretne osoby, to – ponieważ stanowimy duchowy „system naczyń połączonych” – osłabia duchowo i rani tę wspólnotę. Stąd zerwanie z nim i nawrócenie również musi mieć charakter wspólnotowy.
- O ile każde z nas uczciwie rozpoznaje w sobie skończonego grzesznika, o tyle jako wspólnota jesteśmy świętym Kościołem świętych. Nie przez własną nieskazitelność czy doskonałość i niezawodność „instytucji” (zarówno sami osobiście, jak i jako wspólnota bywamy w dramatyczny sposób uwikłani w grzech – także „strukturalny”), ale dlatego, że Kościół uświęcany jest niezawodnie przez Tego, którego Ciało stanowi w mistyczny sposób. Dlatego jako Kościół możemy odnieść do siebie przywołane już wyżej wezwanie i zapewnienie św. Jakuba: „Módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego” (Jk 5,16). Ufając mocy wstawienniczej modlitwy Kościoła, którym razem jesteśmy, podejmujemy tę modlitwę – wszystkich za każdego i każdego ze wszystkimi.
- Niewątpliwie ma to też wartość formacyjną. Uczy pokory, każąc mi uznać, że potrzebuję wstawiennictwa braci i sióstr w drodze do Boga. Bez tego wstawiennictwa daleko sam nie zajdę.
- Wreszcie, taka forma wyznania grzechów i błagania o ich odpuszczenie wyraża naszą wiarę i świadomość realnej duchowej jedności Kościoła pielgrzymującego i triumfującego. Przy okazji przypomina nam także o naszym powołaniu do stania się kiedyś pełnoprawnymi członkami wspólnoty świętych w niebie.