Pacjenci nazywali go „doktorem miłosierdzia” lub „dobrym doktorem”. Mógł zostać przedsiębiorcą, ale wybrał misję w Ugandzie i pracę na rzecz osób trędowatych. Rozwinął tamtejszy szpital i założył szkołę dla pielęgniarek.
„Muszę starać się naśladować Mistrza, który opiekował się chorymi, którzy do niego przychodzili” – mawiał o. Giuseppe Ambrosoli. 20 listopada 2022 r. w Kalongo odbyła się beatyfikacja włoskiego misjonarza kombonianina.
Giuseppe Ambrosoli: lekarz i zakonnik
Urodził się 25 lipca 1923 roku w Ronago, małym miasteczku w północnych Włoszech, pięć mil od granicy ze Szwajcarią. Pochodził z zamożnej rodziny producentów miodu. Nie chciał jednak zostać przedsiębiorcą.
W czasie II wojny światowej pomagał ludności żydowskiej przedostać się do neutralnej Szwajcarii. Po wojnie ukończył studia medyczne i postanowił, że wstąpi do zakonu kombonianów. W liście motywacyjnym napisał, że „chciałby oddać się na służbę misyjną jako wykwalifikowany lekarz”.
Przed dołączeniem do zgromadzenia Giuseppe wyjechał do Londynu na kurs medycyny tropikalnej. W 1953 roku przyjął święcenia kapłańskie z rąk kardynała Giovanniego Battisty Montiniego, arcybiskupa Mediolanu, przyszłego papieża Pawła VI. Trzy lata później wyemigrował do Afryki. Celem jego podróży było Kalongo, miasto w północnym rejonie Ugandy.
Szpital w Ugandzie
Ambrosoli zatrudnił się w małej przychodni. Ambulatorium dla trędowatych przekształcił w szpital. Pracował własnymi rękami, kopał kamienie, przewoził materiały budowlane ciężarówką, zajmował się również wytwarzaniem cegieł. W budynku znalazło się miejsce dla 350 pacjentów. Z jego inicjatywy uruchomiono w placówce kilka oddziałów, zatrudniono personel do opieki nad niedożywionymi, trędowatymi i chorymi na gruźlicę.
Ojciec Giuseppe zdobył serca mieszkańców Kalongo, którzy widzieli w lekarzu i misjonarzu swojego uzdrowiciela. Ambrosoli był człowiekiem modlitwy. Idąc z domu do szpitala bardzo często odmawiał różaniec. Można było spotkać go w kaplicy, jak z zamkniętymi oczami i w skupieniu adorował Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Z szacunkiem odnosił się do współpracowników.
Bóg dał mu talent chirurgiczny
Pod koniec 1973 roku stan zdrowia o. Giuseppe zaczął się pogarszać. I chociaż złe samopoczucie nie dawało mu spokoju, to nie potrafił zrezygnować ze służby na rzecz chorych i potrzebujących. Chodził z jednej sali do drugiej, uczył się najnowszych technik chirurgii.
„Najpierw był lekarzem, a potem kapłanem. Ale Bóg dał mu talent chirurgiczny. Miał wspaniałe ręce jako chirurg, zdolny do wykonywania najtrudniejszych operacji. Stopniowo jego nazwisko rozprzestrzeniało się po całej Ugandzie, a także poza jej granicami, docierając do Kenii, Sudanu, a nawet Etiopii” – wspomina ks. Egidio Tocalli, który pracował z o. Giuseppe w Ugandzie przez ponad 20 lat.
Wojna w Ugandzie
Rok 1986 był trudnym czasem dla Kalongo. Do miejscowości zbliżała się armia rebeliantów. Ojciec Ambrosoli miał 24 godziny na ewakuację szpitala. Część z pacjentów została odesłana do domów. Pozostali, w cięższym stanie, zostali przewiezieni do odległej o 120 km Liry.
Kalongo opuścił konwój liczący 34 ciężarówki i 1,5 tys. osób, wiele z nich musiało iść pieszo. Byli wśród nich rządowi żołnierze, którzy mieli ochraniać personel medyczny.
Kolejny rok był jeszcze gorszy. Władze oskarżyły misjonarzy i personel szpitala o współpracę z partyzantką plemienia Aczoli i nakazały ewakuację Kalongo. Prezydent Tito Okello padł ofiarą zamachu stanu. Aczoli obawiali się zemsty i wszczęli rebelię. Jedną z najbardziej brutalnych grup okazała się Armia Bożego Oporu. Jej przywódca, Joseph Kony, uważał się za proroka. Bojownicy dokonywali zabójstw, gwałtów, atakowali nawet swoich współplemieńców.
Śmierć na misjach
O. Giuseppe czuł się coraz gorzej, ale zdecydował się na wyjazd do Liry. 120-kilometrowa podróż samochodem była dla niego prawdziwym wyzwaniem. Na miejscu odprawiał msze święte. W jednym z wygłoszonych kazań miał porównać ucieczkę św. Józefa do Egiptu i rzeź betlejemskich dzieci do tego, co spotkało społeczność w czasie wojny w Ugandzie.
Z każdym kolejnym dniem stan zdrowia o. Ambrosoliego się pogarszał. Jego współpracownicy załatwili nawet helikopter, który miał sprawnie przetransportować misjonarza do szpitala w Gulu. Duchowny jednak odmówił.
Ojciec Giuseppe zmarł 27 marca 1987 r. w misji zakonu kombonianów w Lirze. Przyczyną śmierci była niewydolność nerek. Misjonarz miał 64 lata. Zgodnie z miejscową tradycją pochowano go owiniętego w prześcieradło. Dopiero siedem lat później jego szczątki zostały ekshumowane i ponownie pochowane w Kalongo, w pobliżu szpitala noszącego jego imię.
Potwierdzenie cudu i wyniesienie na ołtarze
Proces beatyfikacyjny kombonianina rozpoczął się w 1999 r. W marcu 2019 r. lekarze potwierdzili cud wymodlony za jego pośrednictwem – uzdrowienie Ugandyjki Lucii Lokomol.
W 2008 r. kobieta umierała z powodu zakażenia krwi (posocznicy). Przewieziono ją do szpitala w północnej Ugandzie, ale lekarze nie dawali jej szans na przeżycie.
Dr Eric Dominic, medyk pochodzący z Turynu, położył na jej poduszce obrazek z wizerunkiem o. Ambrosoliego i poprosił krewnych kobiety o modlitwę do „dobrego lekarza”. Następnego ranka stan Lucii znacznie się poprawił. Po kilku dniach była całkowicie zdrowia i opuściła szpital.
29 listopada 2019 r. Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych uznała cud przypisywany wstawiennictwu sługi Bożego. Z powodu pandemii Covid-19 dwukrotnie przesuwano termin beatyfikacji, wyznaczonej początkowo na 2020 r. Do uroczystości doszło ostatecznie 20 listopada 2022 r. Przewodniczył jej nuncjusz apostolski w Ugandzie, abp Luigi Bianco.
Korzystałam: misyjne.pl; radioem.pl; gosc.pl; southworld.net; comboni.org; kombonianie.pl.