Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Jakie wyobrażenia Bożego Narodzenia ukształtowały się w naszej świadomości? Zazwyczaj nasze przekonania o tym, w jaki sposób dokonało się przyjście Boga na świat, uwarunkowane są całym szeregiem czynników kulturowo-społecznych, które nas ukształtowały.
Obrazy żłóbka, stajenki, aniołów i pasterzy zgromadzonych u stóp betlejemskiej szopy mieszają się z dźwiękiem kolęd, pastorałek, skrzypieniem śniegu i zapachem choinek. Wiele w tym folkloru, bajkowości, lokalnych zwyczajów, które w każdej części świata, w każdym kraju, a nawet w poszczególnych jego regionach mają swój wyjątkowy, niepowtarzalny odcień.
Mówimy o Bożonarodzeniowej tradycji – bogatej, a często także bardzo różnej nie tylko smakiem rozmaitych wigilijnych potraw, ale także sposobem celebrowania tego, co w niej najważniejsze – tajemnicy narodzenia Syna Bożego. Dobrze, że owa tradycja jest tak bogata i wielowymiarowa. Dobrze, że mamy też własne lokalne wyobrażenia tego wyjątkowego wydarzenia, jakim było wkroczenie Boga w ludzki czas i historię, pod warunkiem, że nie oddalają nas one, ale przybliżają do samego serca misterium, które celebrujemy.
Jeśli bowiem nie zachowamy czujności i nie dołożymy starań, aby rzeczywiście skontaktować się w sercu z pytaniem o faktyczny sens świąt Bożego Narodzenia, możemy popaść w płytki sentymentalizm, a nawet w naiwny kicz, kończąc świętowanie z pełnym żołądkiem, ale pustym sercem.
Nie zwykła litość a miłosierdzie
Dlaczego więc Bóg postanowił tak bardzo zaingerować w ludzkie dzieje, że aż w zdumiewający sposób stał się ich częścią? W poruszający sposób prorokował o tym ojciec Jana Chrzciciela, kapłan Zachariasz, gdy tuż po narodzinach swojego syna uwielbiał Boga. Śpiewał wówczas o tym, że dzięki „serdecznej litości” Boga, przez którą nawiedzi świat Wschodzące Słońce, aby oświecić mieszkających w mroku i cieniu śmierci, dokona się zbawienie i odpuszczenie grzechów (por. Łk 1, 77-79).
Jeśli jednak sięgniemy do greckiego tekstu Ewangelii według św. Łukasza, znajdziemy tam słowa: δια σπλαγχνα ελεους (dia splagchna eleous) – przez wnętrzności miłosierdzia. To coś znacznie więcej niż serdeczna litość. Ewangelista używa mocnego, wręcz naturalistycznego sformułowania, aby opisać dojmujące współczucie tak głęboko drążące serce Boga, że zdecydował się ofiarować swego Syna, aby nas uratować.
Kryje się w tym obrazie pewna analogia do rodzica, który widząc tragedię dotykającą jego ukochanego dziecka, doznaje tak dojmującego, na wskroś przeszywającego bólu, że decyduje się na desperacki krok, aby je ocalić. U Boga jednak ten krok nie ma nic wspólnego z impulsywną desperacją. To świadome, konsekwentne dzieło miłosierdzia – miłości wychodzącej z najintymniejszej głębi Jego wewnętrznego życia i zdeterminowanej aby ocalić człowieka, przywracając mu życie i godność.
To bowiem, ostatecznie, jest naszym największym dramatem – wyrwani przez grzech z objęć Boga, staliśmy się mieszkańcami krainy śmierci, która nami rządzi i której podlegamy. Co więcej, sami utraconej miłości nie możemy odzyskać – tylko ona może nam siebie przywrócić i znów udostępnić – przez Wcielone Słowo, które na nowo otwiera nas na kochającą bliskość niebieskiego Ojca.
Dlatego żłóbek jest początkiem drogi krzyżowej. Jej ostatnia stacja przed Zmartwychwstaniem to złożenie do grobu, ale pierwszą jest złożenie do żłobu. Tu wszystko się zaczyna, a Boże Narodzenie kryje już w sobie zapowiedź naszego ocalenia i zbawienia. Warto o tym pamiętać, śpiewając kolędy w świętym czasie Bożego Narodzenia.