Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Bóg, nasz największy autorytet w miłości, kocha nas indywidualnie. Wzywa po imieniu i zna jak nikt inny. Józefa wyrywa ze snu, Zacheusza nawołuje, gdy ten siedzi na drzewie, a Martę skłania do mniejszej troski. Każdego z nas widzi jako osobne, niepowtarzalne dzieło. Trudno nie zgodzić się z tym, że my właśnie za takim akceptującym, kochającym spojrzeniem bardzo tęsknimy. Ale nie tylko my – nasze dzieci również go potrzebują.
Jeden na jeden, czyli randka z dzieckiem
„Mamo, kiedy mamy czas jeden na jeden, trochę się stęskniłem…” – usłyszałam ostatnio od syna po dwutygodniowej walce z jesiennymi infekcjami. Trójka chorych maluchów pod jednym dachem przypadająca na jednego rodzica, który jest z nimi prawie cały dzień sam, to trzy razy więcej potrzeb i smuteczków do utulenia. I choć pozornie ciągle jesteśmy ze sobą, to w takiej atmosferze trudno znaleźć osobny czas i należytą uwagę dla każdego dziecka.
Zresztą, w wielodzietnej rodzinie i bez infekcji też nie jest to wcale takie proste. Dlatego wprowadziliśmy nowy zwyczaj: czas „jeden na jeden”, czyli specjalny czas dla dziecka i rodzica. Ma to być minimum godzina tygodniowo. Na pierwszy rzut oka to nie wydaje się dużo, a jednak w naszej praktyce sprawdza się bardzo dobrze.
Kochać je wszystkie razem, ale i każde z osobna
Ktoś mógłby zadać pytanie: "Ale po co?". Przecież jestem z dziećmi non stop. I jeszcze dodawać do tego jakiś ekstra czas? Tak, zdecydowanie warto go wygospodarować. Bo czas „jeden na jeden” to moment uważności skupionej na bardzo istotnym i konkretnym człowieku. A przecież każdy pragnie być zauważonym, wysłuchanym i kochanym. I to nie tylko jako jeden z wielu – brat czy siostra – ale jako indywidualna osoba: z imieniem, osobowością, marzeniami, sercem.
Indywidualne spojrzenie na każde dziecko i poświęcanie mu zaplanowanego czasu zostało szczególnie podkreślone przez Monikę i Marcina Gajdów w książce Rodzice w akcji:
Gajdowie zwracają uwagę na to, że każde dziecko jest niepowtarzalne i wyjątkowe. Jeśli któremuś zabraknie naszego indywidualnego spojrzenia i będziemy dzieci przy każdej okazji traktować zero-jedynkowo, wszelkie braki będą objawiać się niepożądanymi zachowaniami i intensywnym dopominaniem się o zainteresowanie rodzica na wszelkie, niekoniecznie przyjemne, sposoby.
Mała rzecz, wielka wartość
Pamiętam, jak kiedyś przeczytałam świadectwo pewnej wielodzietnej rodziny na temat ich rodzinnego zwyczaju, który praktykowali po Pierwszej Komunii - kilkudniowy wyjazd sam na sam z rodzicami. Wow! Pomyślałam sobie wówczas, że to wspaniały pomysł i jako mała dziewczynka byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby moi rodzice wpadli na podobny.
Ale czas „jeden na jeden” to nie muszą być tylko wielkie wyjścia czy wyjazdy z pompą. To może być wspólny spacer albo kolorowanie ulubionych pojazdów sam na sam, a przy okazji trochę rozmów, uśmiechów, nasłuchiwania, co gra w duszy naszego małego człowieka, i spojrzeń w oczy, które tak bardzo pragną naszej uwagi.
Bóg kocha indywidualnie
Za każdym razem, gdy po takiej "randce" wracam z dzieckiem do normalnego, rodzinnego trybu, mam takie poczucie, że jesteśmy wewnętrznie bogatsi. Zyskujemy wspólne wspomnienie, czasem jakąś małą tajemnicę i wiedzę o swoich potrzebach. Czuję, jak nasza więź się umacnia. I wiem, że każde z moich dzieci też to czuje. One bardzo takiego czasu potrzebują!