Gdyby nie jej odwaga i szybkie, sprawne działanie, mogłoby dojść do tragedii. Policjantka z z komisariatu w Jasienicy, sierż. sztab. Agata Haluch-Willmann, pojechała na teren Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Wieszczętach koło Bielska-Białej, gdzie mały chłopiec wybiegając z przedszkola wpadł do studzienki kanalizacyjnej.
Policjantka uratowała chłopca
Było tam na tyle wąsko – średnica studzienki to około 30 centymetrów – że ani strażacy ani mama chłopca nie byli w stanie go wyciągnąć, a 3-letni Franek był tak wystraszony, że nie był w stanie złapać rzuconej mu liny. Utknął na wysokości prawie trzech metrów, a woda sięgała mu do szyi.
Wtedy na pomoc ruszyła policjantka. Zdecydowała, że sama wejdzie do kanału i wyciągnie chłopca. Żeby się zmieścić, musiała zdjąć część ubrań i sprzęt. Zapięta w uprząż i asekurowana przez strażaków, została opuszczona na linie alpinistycznej, głową w dół, do wąskiego otworu.
Niestety, sama tam utknęła! Na szczęście strażakom udało się tak ułożyć jej ciało, że już po chwili i ona, i 3-latek byli na powierzchni. "Zależało mi na tym, żeby dzieciątko skupiło się na moim głosie. Mówiłam mu, że ciocia już idzie, nie bój się, spokojnie" – relacjonowała sierż. sztab. Agata Haluch-Willmann w RMF24.
"Ciociu, czapeczka mi spadła"
Policjanta mocno chwyciła chłopca za rączki i kurtkę, i krzyknęła, że mogą ich wyciągać. "Jak już zobaczyłam jego buzię, oczka, chłopczyk powiedział do mnie: ciociu czapeczka mi spadła. To było najpiękniejsze" – relacjonowała.
Chłopcem zajęli się lekarze, jego stan jest dobry. Policjanci w najbliższych dniach będą wyjaśniać okoliczności zdarzenia, sprawdzą m.in., czy studzienka była dobrze zabezpieczona.