separateurCreated with Sketch.

Test stłuczonej szklanki. Od twojej reakcji zależy jak dziecko będzie radziło sobie z porażkami

dziecko rozbija kubek
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dziecku zdarza się zgubić klucze, stłuc szklankę czy zrobić dziurę w spodniach. Od twojej reakcji zależy, co w sytuacji porażki będzie myślało na swój temat.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

„Test stłuczonej szklanki” to określenie, którego użyłam po raz pierwszy w książce „Raz się żyje”, i które miało początek w rozmowie z serdecznym kolegą w gronie znajomych rodzin kilkanaście lat temu. Powiedział wtedy: „Pamiętam, jak reagowano w moim domu na stłuczoną szklankę”. „Stłuczona szklanka” stała się dla mnie metaforą tego, co zaskakuje rodziców i co ich zdaniem dzieciom nie wychodzi. Niestety nasze reakcje na niemiłe niespodzianki utrwalają się w wewnętrznym świecie dzieci jako informacja na ich temat i sposób odnoszenia się do siebie samych w trudnych chwilach.

Kontrolka rezerwy wewnętrznego zasilania

To, w jaki sposób rodzice reagują na trudne sytuacje – zgubione klucze, upuszczone talerze, pomalowaną ścianę czy dziurę w spodniach – zależy od wielu rzeczy. Po pierwsze od tego, czego sami doświadczyli jako dzieci: czy byli widziani ze światem swoich przeżyć. Czy raczej pełnili funkcję trybika w pragmatycznej organizacji życia domu, w związku z tym ich rolą było „niesprawianie kłopotu”. To ostatnie zresztą dla wielu dorosłych staje się potem dewizą działania, ale o tym napiszę w oddzielnym tekście.

Po drugie, rodzice reagują nerwami na „kłopoty” sprawiane przez dzieci, gdy sami nie mają zasobów. Kiedy na kontrolkach wewnętrznego zasilania od dawna świeci się rezerwa, a rodzic spędza większość czasu w miejscu, które można określić mianem walki o psychofizyczne przetrwanie – wówczas nie ma już w sobie przestrzeni na nieplanowane wydarzenia.

Mama nie ma sił na cierpliwe poradzenie sobie z obiadem, który przez nieuwagę dziecka wylądował w całości na podłodze, gdy sama ledwo żyje z niewyspania lub z powodu ciężaru, który rozgrywa się w niej samej (jak nieustanne poczucie presji, okrutna samokrytyka czy zmaganie się z myślami o byciu kimś niewystarczającym).

Znowu to zrobiłeś!

Dziecięce wpadki mogą więc mieć w domu każdorazowo status „katastrofy”. Nawet raczkujący maluch zrozumie, że pomalowanie kredkami ściany jest czymś niewybaczalnym, co „uszkadza” mamę, gdy ta zaczyna krzyczeć i się wściekać. A nastolatek, który słyszy: „Znowu zapomniałeś stroju na w-f”, zapamiętuje, że zapominanie jest jego właściwością i czymś, czego powinien się wstydzić. Kiedy rodzice interpretują to, co się wydarza, jako koniec świata, dzieci uczą się nieustannego szukania winy w sobie.

Oczywiście może to mieć konsekwencje w postaci ogromnej złości, ale nawet jeśli dziecko polemizuje z nadaną mu etykietą „ofermy”, kogoś, komu wszystko leci z rąk albo „niszczyciela” – w głębi serca czuje, że jest wybrakowane, felerne i przyczynia się do nieszczęścia rodziców. To szukanie winy w sobie osłabia jego zdolność do radzenia sobie z własnymi błędami i przeciwnościami losu.

Szukanie rozwiązań zamiast szukania winnych

Czegoś zupełnie innego uczą się dzieci, które są traktowane z szacunkiem i dostrzegane jako ważniejsze niż materialne przedmioty w domu, opinia innych ludzi czy też grafik zadań (w którym nie wciśnie się nawet szpilki, więc nie może się zmieścić rozlane mleko). Kiedy „stłuczona szklanka” traktowana jest w domu jako zwykła część życia, można się zająć szukaniem rozwiązań zamiast szukania winnych, których trzeba ukarać.

„Weźmiemy zmiotkę i to posprzątamy”. Kiedy zniszczony został nasz ulubiony kubek, zmieszczą się w tej sytuacji także trudne uczucia: „Smutno mi, bo bardzo go lubiłam, a teraz zostały z niego tylko kawałki”. Możemy też opowiedzieć dziecku o tym, jak działa fizyka: „Wiesz, gdy coś kładziemy na brzegu stołu, może spaść”. Jeśli zaś był to wypadek i dziecko samo jest przerażone tym, co się stało, najlepiej, jeśli zajmiemy się nim samym i tym, co przeżyło. „Przestraszyłeś się tego huku? Nic się nie stało, to tylko kubek”.

Ocean wstydu czy akceptacja?

To ogromnie ważne, czy dziecko z sytuacji, w których coś nie idzie po jego albo po naszej myśli, wyniesie zaufanie do życia, czy pamięć upokorzenia i poniżających etykiet. Czy nauczy się, że gdy coś się rozsypało, można przyjąć to z akceptacją i szukać rozwiązań, zamiast sobie dowalać.

Czy dowie się, że nauka na błędach nie polega na pływaniu w oceanu wstydu, z którego nikt go nie uratuje, ale na przyjmowaniu siebie z tym, co nie wyszło i szukaniu, co można następnym razem zrobić inaczej. Z naszą pomocą może też nauczyć się opiekować trudnymi uczuciami, gdy straty są nieodwracalne, bo na przykład zepsuła się ulubiona rzecz, której nie da się odkupić.

Ode mnie zależy jak zareaguję na rozsypaną mąkę

Jako rodzice jesteśmy opiekunami szacunku dzieci do samych siebie. Kiedy im go odbieramy, skupiając się na własnych wyobrażeniach o rzeczywistości albo na idealnym obrazie tego, jak „powinny zachowywać się dzieci” (co umieć, co wiedzieć, co robić, a czego nie) – pozbawiamy je podstawowego narzędzia radzenia sobie z trudami życia: wiary w siebie i zaufania do ludzi.

Dlatego potrzebujemy dbać o swoje zasoby, mieć jasność co do życiowych priorytetów i wartości, a w nagłych sytuacjach praktykować pauzę, która poszerza wolność wyboru sposobu, w jaki zareagujemy na wysypany worek mąki czy jedynkę w szkole.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.