Prokrastynację, czyli odkładanie spraw na potem, łatwo pomylić z lenistwem. Jednak ktoś, kto unika wykonania odwlekanego nieustannie zadania, może spędzać ten czas bezproduktywnie, np. oglądać seriale czy godzinami "dłubać" w telefonie, albo aktywnie, np. robiąc zakupy czy generalne porządki w domu.
Efekt zamrożenia
Zarówno bierne oglądanie seriali jak i nadmierna aktywność wynikają w tej sytuacji ze stanu, który nazywamy zamrożeniem. Zamrożenie to nie relaks. Ktoś, kto powinien skończyć pisanie pracy doktorskiej, a zamiast tego przegląda w Internecie miliony zimowych czapek, nie odczuwa wcale rozluźnienia ani tym bardziej dobrostanu.
W trakcie relaksu układ nerwowy „puszcza” aktywność, by się zregenerować. Zamrożenie natomiast jest napięciem, które w efekcie prowadzi do wyczerpania. Układ nerwowy doświadcza wówczas przeciążenia. Ten rodzaj zmęczenia zna każdy, komu choć raz zdarzyło się odkładać ważne sprawy „na kiedyś”. To z kolei spowodowało, że codziennie wstawał z myślą, że oto wisi nad nim miecz Damoklesa. Zupełnie jakby – niby w tle, ale jednak wciąż w jego głowie – działało oprogramowanie uniemożliwiające doświadczenie komfortu i spokoju.
Dlaczego odkładamy na później?
Z czego wynika niemożność wykonania "wiszącego" nad nami zadania? Zatrzymanie się w blokach startowych zawsze ma swoje przyczyny. Nurt, w którym pracuję – coaching oparty o potrzeby – pozwala zająć się z uwagą tym, co rozgrywa się w naszym wnętrzu. W efekcie możemy dowiedzieć się, dlaczego nie pozwalamy sobie robić rzeczy, które mają dla naszego życia tak duże znaczenie.
Prokrastynacja może wynikać z naszego konfliktu wewnętrznego. Gdy ci na czymś zależy, a mimo to tego nie robisz, to z pewnością dostrzegasz w sobie rodzaj pewnego rozdarcia. Z jednej strony wiesz, że najwyższy czas zabrać się do przygotowania zawodowego projektu, z drugiej zaś nieustannie próbujesz odwlec tę czynność w czasie.
Lęk czy lenistwo?
Próba uniknięcia danej czynności może mieć różne motywy. Jednym z najczęstszych jest lęk. Może to być obawa, że konkretna rzecz zajmie nam więcej czasu niż myślimy (bo „strach ma wielkie oczy” – czyli pod jego wpływem wszystko wyolbrzymiamy). Powstrzymywać przed działaniem może też sam fakt, że nie wiemy, jak się za coś zabrać. Uznajemy więc tę czynność za „niewykonalną”. W takiej sytuacji, dobrym pomysłem jest próba nazwania tego, jakiej konkretnie wiedzy czy pomocy potrzebujemy, by móc w ogóle ruszyć z miejsca.
Lęk może być jednak zakorzeniony w nieco bardziej złożonych historiach, a konkretnie tych, jakie opowiadamy o sobie samych, życiu i innych ludziach. Prokrastynacja karmi się obawą przed porażką i niewiarą w siebie. Co w efekcie może prowadzić do pogrzebania wielu wspaniałych talentów, którym nigdy nie damy szansy ujrzeć światła dziennego.
A może jednak perfekcjonizm?
Takim wewnętrznym "sabotażystą” jest też perfekcjonizm. Lubi nam podpowiadać, żeby danej czynności lepiej nie zaczynać. Szczególnie wtedy, kiedy twierdzimy, że nie mamy do tego wystarczająco dobrych narzędzi. Lub kreśli nam w głowie obraz doskonałego efektu końcowego, który sprawia, że szybko ulegamy zniechęceniu.
Stąd perfekcjonista to niekoniecznie ten, który ma wszystko w stu procentach "ogarnięte". Może nim być osoba, która całą swoją energię "ładuje" w jedną, wąską dziedzinę. A inne obszary życia – na przykład relacje albo troskę o siebie – wyglądają u niego niczym podparta kijkiem lepianka. Nie istnieje akumulator, który zdołałby obsłużyć wewnętrzne zasilanie zajmowania się każdym aspektem życia na „sto procent”.
Obawa przed sukcesem
Hamulcem może być jednak nie tylko lęk przed klęską, ale też obawa przed... sukcesem. Gdy wychowywaliśmy się w wyjątkowo niesprzyjającym środowisku, w którym kultywowane było poczucie nieszczęścia albo zawiść, sama myśl o tym, że coś mogłoby się nam w końcu udać, może przyprawić nas o gęsią skórkę. Bywa jednak i tak, że odkładamy coś z tego powodu, że zwyczajnie nam to "nie leży". Warto wtedy zastanowić się nad wykreśleniem danej czynności z listy zadań.
Prokrastynacja może przysparzać codziennych kłopotów: prowadzić do życia, w którym nie wykorzystamy naszego potencjału, a pewne rzeczy nigdy się nie zadzieją. Dlatego tak ważne jest dostrzeżenie tego, co tracimy, a co może stać się naszym udziałem.
Warto potraktować swoje życiowe cele poważnie, a w razie potrzeby – sięgnąć po wsparcie. Oglądanie tego wewnętrznego świata wymaga jednak ogromu życzliwości, akceptacji i ciepła. Między innymi dlatego, że jednym ze skutków prokrastynacji jest tonięcie w negatywnych ocenach na swój temat. Te zaś z natury rzeczy zatrzymują nas w miejscu. Tymczasem to ruch i rozwój dają nam poczucie spełnienia.