Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Był rok 1919 r. Wspomnienie dramatu pierwszej wojny było jeszcze żywe i bolesne, ale nie był to czas na sentymenty. Wielu ludzi wymagało zorganizowanej pomocy, wśród nich niewidomi i niedowidzący. Jednym z pierwszych świadków pracy matki Czackiej był ks. Jan Zieja.
Ks. Jan Zieja i matka Czacka
Świeżo po święceniach kapłańskich, które przyjął 5 lipca 1919 r., zaczął studia teologiczne na Uniwersytecie Warszawskim. Zamieszkał w konwikcie dla księży przy ulicy Traugutta w Warszawie.
To stamtąd zaproszono go na ulicę Polną, gdzie matka Czacka przebywała z siostrami. Prowadziły opiekę nad ociemniałymi. Był tam też jej dawny przewodnik duchowy, ks. Władysław Krawiecki, staruszek, wówczas już bardzo schorowany, tak, że nie mógł sam odprawiać mszy świętej. Ksiądz Jan miał mu towarzyszyć i pomagać.
„Zacząłem tam bywać regularnie, najpierw na Polnej, później zamieszkałem w Laskach, które wtedy – od 1922 r. – dopiero się organizowały. Pociągała mnie atmosfera ubóstwa, dlatego chciałem uczestniczyć w tym dziele. W Laskach byłem pierwszym kapelanem, mieszkaliśmy u chłopów po stodołach, bo domy Zakładu dopiero się budowały na piaszczystych wydmach” – wspominał.
Co go najbardziej ujęło?
„Postać matki Czackiej – za jej ogromne przestrzeganie prawdy. Ja sam wyszedłem ze wsi, u nas drobnych kłamstewek nie uważało się właściwie za grzech. Jeśli się tylko udało, to było dozwolone. U matki Czackiej po raz pierwszy spotkałem w tak silnej postaci miłość prawdy. Uczyła tego siostry i sama przestrzegała w codziennej postawie.
Postanowiła, że Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi będzie katolickie i chciała, żeby było katolickie autentycznie, do końca – oparte na Ewangelii i na katechizmie, które ciągle czytywała. Prawda jej powołania. Prawda.
W życiu zakonnym tępiła ślady najmniejszego nawet kłamstewka. Tak, to mnie najsilniej w niej uderzało: miłość prawdy” – mówił po latach w wywiadzie.
Czyste powietrze prawdy
Po latach, w oparciu o jej świadectwo życia, rozwinął umiłowanie prawdy i zachęcał do jej wybierania, nawet w niekorzystnych okolicznościach życia.
„Dążmy do prawdy w całym naszym życiu, usuwajmy zeń zakłamanie, fałsz. Tylko w czystym powietrzu prawdy wszystko żyje i się rozwija” – mówił w czasie wojennych rekolekcji wielkopostnych, głoszonych w marcu 1943 r.