Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Występuje na scenach najsłynniejszych teatrów operowych w Europie i Stanach Zjednoczonych. Entuzjastycznie przyjmują ją setki tysięcy miłośników muzyki klasycznej na całym świecie. Wyjątkowy, dramatyczny sopran jest jej wizytówką. Włosi kochają pięknego, „sopranowego słowika”. Jej słowiańskie serce i talent uznają za swoje dobro narodowe. Rozmawiamy z Dominiką Zamarą, światowej sławy śpiewaczką operową.
Iwona Flisikowska: W Włoszech, ojczyźnie opery, została pani przyjęta z wielkim entuzjazmem i otwartym sercem. Jak udało się w tak krótkim czasie podbić serca miłośników muzyki klasycznej?
Dominika Zamara: Na piątym roku studiów na Akademii Muzycznej we Wrocławiu dowiedziałam się, że mogę otrzymać stypendium w znanym Konserwatorium Muzycznym w Weronie. To marzenie wielu studentów muzycznych uczelni. Jedynym warunkiem było nagranie swojej płyty. To było wyzwanie. Udało się! Na szczęście mój głos bardzo się spodobał ludziom, którzy decydowali o przyznaniu stypendium.
Co było dalej?
Zaczęłam studiować i mieszkać w Weronie. To miasto kultury i sztuki. Było to dla mnie bardzo inspirujące. Myślę też, że było to przeznaczenie. I Opatrznościowe działanie. Gdybym została w Polsce, byłoby mi trudniej zacząć artystyczną drogę. W Włoszech bardzo ceni się operę. Włoscy śpiewacy technikę śpiewu operowego mają we krwi. Nauczyłam się tzw. techniki wokalnej bel canto, co w Polsce byłoby ciężko zrealizować. Dużo ludzi pyta mnie, jak udało mi się osiągnąć taki sukces. Odpowiadam, że to dzięki naprawdę ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeniom. Sztuka wymaga poświęcenia i zaangażowania serca.
Dominika Zamara o muzycznych początkach
Talent, słowiańska uroda i kariera z dnia na dzień. Czy spodziewała się pani docenienia i uznania, nie tylko krytyków muzycznych, ale i setek tysięcy słuchaczy na całym świecie?
To była i jest taka Boża niespodzianka. A także przeznaczenie, które cały czas się dzieje. Mam na myśli np. koncerty w niezwykłych miejscach na świecie. Czuję, że moja ciężka praca jest doceniona przez międzynarodową publiczność. To jest miłe, ale nie najważniejsze. Szczególnie tu, w Italii, gdzie prawie wszyscy od najmłodszego do najstarszego znają „na pamięć” popularne utwory operowe. Cieszę się, że moim drugim domem stała się Padwa, malownicze miejsce, znane wszystkim. Mogę dodać, że moja muzyczna droga to spełnienie marzeń. Warto marzyć i być wytrwałym. Talent rzeczywiście jest ważny, jednak rozwijanie pasji to naprawdę ciężka praca.
Jakie były początki muzycznych inspiracji?
Miałam szczęście, że mój dziadek Stanisław był organistą w kościele. To on mnie inspirował. Był moim pierwszym nauczycielem gry na fortepianie. Odkąd pamiętam, w moim domu rodzinnym zawsze słuchaliśmy muzyki klasycznej, operowej. Jako dziecko czułam, że chcę w przyszłości śpiewać operowo. Pokochałam tę muzykę.
Muzyka drogą do Boga
Czy sztuka może być drogą szukania Boga?
Tak, dla mnie szczególnie muzyka. Najpierw była to muzyka sakralna, pierwsze chorały gregoriańskie. Później między innymi przepiękne dzieła oratoryjne. Z wielkim wzruszeniem wspominam pierwszy występ w Stanach Zjednoczonych. To było arcydzieło muzyki oratoryjnej Stworzenie świata Josepha Haydna. Reakcja słuchaczy? Najpierw była wielka cisza. Potem gorący aplauz.
Spotkała się pani z podobnymi reakcjami publiczności?
Tak, w czasie śpiewania Requiem Mozarta w Mediolanie. Śpiewam też często w bazylikach i kościołach. Tam śpiewam między innymi Stabat Mater Pergolesiego, Psalmy pochwalne Vivaldiego, Laudtate Pueri Dominum czy Laudate Dominum Omnes Gentes. Czuje się wtedy obecność sacrum. I poruszone serca słuchaczy, bo – cytując staropolskie powiedzenie – kto śpiewa, podwójnie się modli. Śpiewanie jest dla mnie niesieniem Boga ludziom. Tak to czuję i widzę. Dobre dźwięki, muzyka, tak jak dobre życie, przybliża nam drogę do Boga.
Dominika Zamara o koncercie dla Jana Pawła II
Niedawno została pani zaproszona do udziału w niezwykłym filmie. Jest realizowany w Rzymie z udziałem znanych artystów. Przedsięwzięciu towarzyszy ciekawa muzyka.
Jest to dla mnie nowe wyzwanie, bardzo inspirujące. Pracuję w Wiecznym Mieście nad muzyką do filmu Goffredo. To ciekawa historia o Goffredzie Mameli, twórcy hymnu włoskiego. Muzykę do filmu skomponował maestro Marco Werba, wybitny włoski kompozytor muzyki filmowej (pracował m.in. z Dario Argentem). Muzyka jest dramatyczna i piękna. Poruszy serce i wyobraźnię nie tylko widza, ale każdego słuchacza ceniącego muzykę klasyczną. Śpiewam wokalizy z orkiestrą symfoniczną, Orchestra di Roma. Film wyreżyserował Angelo Antonucci. Pośród aktorów zobaczymy m.in. Marię Grazię Cucinottę czy Stefanię Sandrellę.
W najbliższych dniach wystąpi pani podczas koncertu poświęconego Janowi Pawłowi II.
Uroczysty koncert nosi tytuł „W hołdzie Janowi Pawłowi II”. Odbędzie się 2 października. Wystąpią na nim znakomici muzycy pod batutą maestro Jason'a Tramma z Nowego Jorku. W programie są Stabat Mater Pergolesiego oraz Messa Brevis dla Jana Pawła II, skomponowana przez maestro Davida Boldriniego. Koncert odbędzie się w bazylice św. Ambrożego i Karola przy via del Corso w Rzymie. Serdecznie zapraszam na niego czytelników Aletei. A w Polsce już w sobotę 10 września zapraszam do Bydgoszczy. Tu, w ramach „Włoskiego lata”, zaśpiewam w pałacu w Ostromecku. W repertuarze pojawią się między innymi włoskie perełki muzyczne, w tym arie Belliniego i pieśni neapolitańskie. 11 września zapraszam do bazyliki św. Stanisława i klasztoru oo. Dominikanów w Lublinie. Tam wystąpię z innymi artystami podczas Europejskiego Festiwalu Smaku.
*Tu można zobaczyć oficjalną stronę Dominiki Zamary.