Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pierwsze odcinki nowego serialu Amazona, Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy, są obiecujące! Akcja toczy się tysiące lat przed wydarzeniami z Hobbita. Serial próbuje wypełnić niektóre luki z pism Tolkiena. Jednocześnie pozostaje w większości wierny temu, co J.R.R. Tolkien zapisał w książkach i notatkach. Podkreślam, w większości wierny. Gdzie pojawiają się wątpliwości?
Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy
Prezentacja trailera wzbudziła dyskusję nt. wielorasowej obsady produkcji. Ta bowiem nie odzwierciedla nordyckich inspiracji Tolkiena. Twórcy serialu poradzili sobie z tym zgrabnie i nienachalnie. Po prostu pozwoli nie-białym postaciom zaistnieć na ekranie. Jedyne wątpliwości, jakie się tu pojawiają, to zjadliwe anty-elfie sentymenty, które podziela prawie każda nie-elfia postać.
Bardziej niepokoić może postać Galadrieli. W zamierzeniu Tolkiena, dostojna Pani Światła miała przypominać Marię, Królową Niebios. Jednak jego podejście do młodszej Galadrieli jest dyskusyjne. Istnieją niejednoznaczne fragmenty wskazujące, że mogła uczestniczyć w działaniach wojennych. Z kolei serial pokazuje młodą Galadrielę jako zbuntowaną, wojowniczą księżniczkę. Szczęśliwie dla fabuły, ta buntowniczość nie jest nakręcana zniewagami wobec jej płci. Chodzi o coś znacznie bardziej osobistego. O zemstę. I tu zaczyna się serial.
Co na to fani Tolkiena?
W prologu zobaczymy krótką historię walki Śródziemia z Mordorem i przewodzącym mu Sauronem. Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy jest ponoć najdroższym serialem telewizyjnym w historii. Producenci dają o tym znać od pierwszych minut. Sceny mocno konkurują z tym, co mogliśmy oglądać w dziełach Petera Jacksona.
Z początku wydaje się, że zło zostało wyparte. Ma to jednak swoją cenę. Brat Galadrieli zostaje zabity przez Saurona. Przekonana, że złoczyńca nadal gdzieś się ukrywa, pogrążona w żalu Galadriela ignoruje słowa starszych. Przysięga, że odszuka Saurona i go zniszczy. Jej przyjaciel, Elrond, ostrzega, że zemsta nie jest szlachetną motywacją, a dążenie do jej realizacji jest niebezpieczne.
Mocne strony serialu Amazona
Oprócz oczywistych wizualnych i słuchowych atutów (Howard Shore powraca z głównym motywem muzycznym), twórcy filmu wykonali świetną robotę. Budują historię bez pośpiechu, by zmieścić w jednym świecie wszystkie pojawiające się na ekranie postacie.
Co najważniejsze, widać ich wysiłki, by utrzymać ducha dzieł Tolkiena i ich katolicki wymiar. Przynajmniej w pierwszych odcinkach, jakie mogliśmy zobaczyć, zdumiewa brak nowoczesnej agendy. Bohaterowie nie walczą z „bieżącymi sprawami”, ale raczej z odwiecznym złem, gniewem, strachem czy apatią. Podsumowując, choć scenarzyści zmienili szczegóły (np. niektóre postacie pojawiają się na ekranie wcześniej niż w oryginale), udało im się zachować serce eposu.
Czy to wystarczy, by przekonać tolkienowskich purystów by dali serialowi szansę? Może to zależeć od tego, jak zareagują np. na podejście twórców do gorąco dyskutowanej kwestii brody u krasnoludów płci żeńskiej. Sami zdecydują, gdzie postawić granicę. Dla mnie, być może tolkienowskiego dyletanta, serial zaczyna się dobrze. Miejmy nadzieję, że tak pozostanie w kolejnych odcinkach.
Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy miał premierę na Prime Video 1 września 2022 roku