separateurCreated with Sketch.

„Zjedź już z tego ronda!” Salezjanka o rozeznawaniu powołania [wywiad]

samochód jeździ w kółko po trawie
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Bojąc się podjąć wiążące decyzje, jesteśmy jak auta jeżdżące wokół ronda. Ale przychodzi czas, że trzeba w końcu z tego ronda zjechać...

Rozeznanie powołania i konieczność dokonania właściwego wyboru budzi rozterki. To proces, który sprawia, że człowiek doświadcza wielu napięć i konfliktów wewnętrznych. Jak trudne doświadczenia z domu rodzinnego wpływają na podejmowane przez nas decyzje? Czy na rekolekcjach dla kobiet możliwe jest skuteczne rozeznanie powołania oraz czy takie rekolekcje muszą skończyć się pójściem do zakonu? Na te i wiele innych pytań odpowiada salezjanka, s. Joanna Wojciechowska.

Anna Gębalska-Berekets: Czy na rekolekcjach można rozeznać powołanie?

S. Joanna Wojciechowska: Takie spotkania pozwalają na pewno lepiej poznać siebie i swoje predyspozycje. A przez to i odpowiedzieć sobie na pytanie: „Do czego Pan Bóg mnie powołuje?”. Czasami słowa wezwania Bożego możemy usłyszeć w samotności, na modlitwie, ale również za pośrednictwem ludzi. Pomocne w tym procesie może być też usłyszane świadectwo życia innej osoby. Często czyjaś historia może być dla nas punktem zwrotnym i skłonić nas do przemyśleń.

W rekolekcjach biorą udział młode kobiety?

Rekolekcje przeznaczone są dla dziewcząt i młodych kobiet w wieku od 17 do 35 lat. Najczęściej właśnie w tym czasie dokonuje się wyborów życiowych. Jednym z elementów tych rekolekcji jest doświadczenie wspólnoty zakonnej, ale też możliwość na pobycie ze sobą nawzajem. Organizujemy też spotkania weekendowe, podczas których poruszamy konkretne tematy i umożliwiamy rozmowę indywidualną z osobą prowadzącą rekolekcje.

siostra Joanna Wojciechowska
s. Joanna Wojciechowska

Czy po odbyciu takich rekolekcji trzeba iść do zakonu?

Większość dziewcząt nie myśli o życiu zakonnym, tylko chce rozeznać swoją drogę życiową – w zgodzie ze swoim sercem i zamysłem Boga. Ukończyły szkołę, obroniły dyplom na jakiejś wyższej uczelni i poszukują przystani, w której mogłyby zadać sobie kilka pytań i przemyśleć dotychczasowe życie.

Spotkałam dziewczęta, które bały się przyjechać na takie rekolekcje, bo myślały, że potem trzeba będzie iść do zakonu. Są też osoby, które biorą udział w rekolekcjach systematycznie, takie spotkania są im potrzebne do duchowego wzrostu. Zazwyczaj na miejscu obecny jest psycholog, który służy swoja kompetencją i radą. Zdarza się, że prawdziwe motywacje do rozpoczęcia życia zakonnego są w nas głęboko ukryte i potrzeba czasu, by dopiero w świetle Ducha Świętego móc je zobaczyć i rozeznać.

Czuję się szczęśliwa, bo to ja wybrałam takie życie”

To znaczy?

Może to być np. chęć ucieczki od świata.

O co najczęściej pytają dziewczęta podczas tych rekolekcji, jakimi wątpliwościami się dzielą?

Wiele pytań dotyczy naszego życia wspólnotowego. Dziewczęta pytają o to, jak siostry śpią, czy zawsze się wspólnie modlą, czy normalnie jedzą, czy tylko poszczą. Dopytują, czy możemy używać telefonów i jak zakłada się welon. Zdecydowanie więcej jest pytań o to, co zewnętrzne, a nie tych związanych z duchowością. Są też te dotyczące kobiecości i macierzyństwa. Ostatnio na przykład zostałam wprost zapytana o to, czy ja czuję się szczęśliwa, nie mając męża i dzieci.

I co siostra odpowiedziała?

Że tak, jestem szczęśliwa! Nie dlatego, że nie mam męża i dzieci, ale dlatego że odpowiedziałam na zaproszenie Pana do życia konsekrowanego i ten wybór określa moje relacje ze wszystkimi osobami, dając mi przy tym głęboki pokój i radość serca.

Mówi się, że każde powołanie zaczyna się od spotkania z Bogiem. Jakie jest siostry doświadczenie?

Mnie na drogę powołania zaprowadził św. Jan Bosko. 22 lata temu, będąc młodą dziewczyną, dołączyłam do grupy salezjańskiej, która spotykała się regularnie przy mojej rodzinnej parafii. Otrzymałam wtedy niewielką książeczkę o św. Janie Bosko i zaczęłam ją czytać. Byłam zafascynowana lekturą i osobą tego kapłana – tym, jak inwestował energię i pomysły w życie młodych, jak angażował się w ich wychowanie i zbawienie wieczne. Imponowało mi też, że stawał w obronie dzieci i młodych ludzi: zaniedbanych, biednych i opuszczonych. Odsuniętych na margines życia społecznego ludzi traktował jako umiłowaną część Kościoła. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, że może i ja mogłabym pracować tak, jak ten święty kapłan.

Poczuła siostra pragnienie misji wobec innych?

Od tego się zaczęło. A potem pojawiło się w moim sercu pragnienie służenia Jezusowi. To zaproszenie było żywe, wyraźnie je poczułam. Jezus powołując człowieka czyni to w wolności, nie zmusza. Z wyborem wiążą się jednak konkretne konsekwencje.

Jeśli chodzi o życie zakonne, nie miałam łatwego początku. Rodzice i członkowie rodziny nie rozumieli istoty życia zakonnego, a skupiali się na stereotypach. Nie byli w stanie przyjąć do siebie tego, że życie siostry zakonnej nie polega na myciu podłóg i nieustannej modlitwie. Dlatego decyzja o wstąpieniu do zakonu była podjęta przeze mnie w samotności. Później bliscy przekonali się, że to życie zakonne wygląda zupełnie inaczej. Zobaczyli, że nadal jestem ich córką, odwiedzam rodzinę, czuje się szczęśliwa, że skończyłam studia i pracuję w szkole.

Z jakimi stereotypami na temat życia zakonnego siostra się spotkała?

Jeden z nich dotyczy składanych ślubów zakonnych: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Wiele ludzi myśli, że droga życia zakonnego polega na umęczeniu. Jeśli kroczymy na drodze powołania nie mając więzi z Jezusem, to każda z wybranych dróg będzie drogą umęczenia, bo rezygnujemy z tego, co jest wbrew ludzkiej naturze. To, że wybieram życie w zakonie nie oznacza, że wyrzekam się swojej kobiecości – a jedynie, że nieco inaczej ją ukierunkuję i będę realizowała głównie w macierzyństwie duchowym.

Zakon kojarzy się często ze współczesną formą cierpiętnictwa i więzieniem.

Ja znam siostry, które są spełnione, radosne i szczęśliwe, bo są na swoim miejscu, tam, gdzie Jezus je wezwał. Czasami w codziennych wydarzeniach życia, np. stojąc w kolejce do kasy w sklepie, czy jadąc pociągiem lub chodząc po górach spotykam się ze zdziwieniem, że „jesteśmy takie normalne”. Tak! My, siostry zakonne, żyjemy w realnym świecie, tym samym, co wszyscy. Dzielimy te same radości i trudy.

„Dla wielu młodych ludzi życie przestaje być wartością”

Czy trudne doświadczenia z domu rodzinnego mają wpływ na właściwe rozeznanie powołania?

Historie z czasów dzieciństwa wpływają na rozeznawanie powołania, ale nie są determinantem. Nad trudnymi doświadczeniami można pracować indywidualnie albo z pomocą psychologa. Problematyczne jest to, że dla wielu młodych ludzi życie przestało być wartością, nie traktują go jako czegoś ważnego i cennego. Czasem nie patrzą na życie w perspektywie otrzymanego daru, które jednocześnie jest dla nas zadaniem i wyzwaniem. Zdarza się, że na rekolekcje przyjeżdżają dziewczęta, które kilkakrotnie przenosiły się z jednego kierunku studiów na inne. Często im wtedy mówię, że jeśli nie są w stanie wybrać dla siebie odpowiedniego kierunku studiów, to będzie im trudno wybrać właściwy kierunek życia.

Mówi siostra, że obserwuje u młodych ludzi wielką niestałość w podejmowaniu decyzji.

Wśród młodych ludzi jest aktualnie tendencja do podejmowania wyborów "na jakiś czas". Nie idą za tym konsekwencje i poczucie, że te wybory są podejmowane na całe życie. Rozpoczęłabym więc od refleksji na temat wartości życia. Jeżeli wiem, kim jestem, to chcę z tej wiedzy uczynić coś pięknego – oczywiście w zgodzie z Panem Bogiem. Osoby, które boją się podejmowania wiążących decyzji porównuję do jeżdżącego na rondzie samochodu. Przychodzi jednak czas, że z tego ronda trzeba w końcu zjechać.

Co można z tym zrobić?

Przestać wstydzić się własnych słabości, bo one też są częścią nas i składają się na to, kim jesteśmy. Ale też trzeba poznać siebie, przyjrzeć się temu, jaką jestem osobą, jak traktuję swoją kobiecość (czy mam z nią jakiś problem?). Zanim podejmiemy jakąkolwiek decyzję, warto też przeanalizować swoją sytuację rodzinną i zająć się sferą stricte ludzką. Realizowanie w swoim życiu wezwania Bożego daje nam pełnię życia i szczęście.

„Życie zakonne to przygoda, do której zaprasza sam Bóg”

Jakie emocje towarzyszą dziewczętom decydującym się na życie zakonne? Które z nich najtrudniej pokonać?

Emocje zazwyczaj trudno pokonać. Największym wyzwaniem jest okiełznanie lęku i niepewności. A przecież powołanie zakonne to forma przygody, do której zaprasza nas sam Bóg.

Siostro, na co szczególnie zwrócić uwagę w szukaniu powołania? Po czym poznać, że to miejsce jest faktycznie dla mnie?

Osobom poszukującym proponuję zawsze, by żyły po chrześcijańsku, czyli chociażby uczestniczyły systematycznie w spowiedzi i Eucharystii. To właśnie na sakramentalnych fundamentach buduje się dobre życie. Kiedy łaska Boża w nas pracuje, to zwracamy uwagę także na sytuacje, które innym mogłyby wydawać się przypadkowe.

Polecam także udział w rekolekcjach oraz warsztatach, których celem jest poznanie siebie. Warto przypatrywać się sobie, by zrozumieć, kiedy i dlaczego nasze serce bije mocniej. Dobrze jest mieć stałego spowiednika. Indywidualne prowadzenie duchowe może być pomocą w poznaniu siebie i okazją do skonfrontowania spostrzeżeń i przemyśleń. By rozeznać powołanie, potrzebny jest też czas, warto jednak wyznaczyć sobie jakiś "deadline" na podjęcie decyzji. Myślę, że rok powinien wystarczyć. Ale to też kwestia indywidualna.

Co powiedziałaby siostra osobie, która wciąż poszukuje swojej drogi i nie może odkryć swojego powołania, boi się i nie rozumie swojej drogi?

Prosiłabym, aby taka osoba zawierzyła swoje życie Bogu i modliła się o właściwe rozeznanie powołania. I by miała świadomość, że jest dzieckiem Bożym, a Bóg chce dla niej wszystkiego, co najlepsze. Dobrze też, by taka osoba miała kogoś, kto będzie jej w podejmowaniu decyzji towarzyszył. Nie może być to ktoś bardzo bliski – najlepiej, by była to osoba z zewnątrz, z dystansem do sprawy.

Wstąpienie do zgromadzenia to jeszcze nie jest ostateczna decyzja.

Dlatego zachęcam, aby przyjść i zobaczyć, jak siostry żyją konkretnym charyzmatem zgromadzenia. Jeśli ktoś wciąż jeździ na tym wyżej wspomnianym już rondzie, polecam zaufać Bogu, zaryzykować i podjąć decyzję. Na drodze rozeznawania ważne jest też wzmacnianie poczucia własnej wartości. Świadomość tego, że jestem wolnym człowiekiem i mam prawo do wyborów, wiąże się także z prawem do pomyłki. I dopiero gdy dam sobie prawo do błędu, to będę w stanie pójść drogą odważniejszych decyzji.

Dziewczęta i kobiety zainteresowane duchowością salezjańską, potrzebujące pomocy w rozeznawaniu powołania i indywidualnego towarzyszenia zapraszamy do kontaktu: ktoredydonieba@gmail.com

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.