Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ks. Krzysztof Grzywocz, który zaginął w Alpach prawie pięć lat temu, twierdził, że istotą odpoczynku jest świętowanie siebie i swojego życia. To przekonanie o tyle cenne, że zarówno w naszej kulturze jak i wielu interpretacjach teologicznych ideą odpoczynku jest ładowanie baterii po to, by zyskać siłę do pracy.
W życiu nie chodzi o produktywność
Postrzeganie produktywności jako sensu codzienności jest doprawdy karkołomne. W domu, w którym rodzice zwykli zamieniać minuty w tabelki osiągów, zamiera życie i rozpadają się więzi. Brakuje też wzajemnego zainteresowania drugą osobą. Produktywni rodzice lubią rozliczać z zadań, a potem planować kolejne. Nadmierna kontrola i nieustanne pytania typu: "Posprzątałeś pokój?" krzywdzą nie tylko ich samych, ale przede wszystkim dzieci.
Pociechy uczą się w ten sposób, że to nie one same, ale zadania – które wykonały lub nie – wyznaczają ich wartość. Widzą też, że sprostanie wyznaczonym przez rodziców zadaniom owocuje wzrostem zainteresowania z ich strony. Tymczasem nasza wartość i sens życia nie zależą od tego, ile zadań z listy udało się nam danego dnia odhaczyć. Takie myślenie tylko generuje w nas kolejne niezaspokojone potrzeby.
Szybko i po łebkach czy wolno i uważnie?
Każdy w nas nosi w sobie – czasem uświadomioną, a czasem nie – potrzebę świętowania życia. Bagatelizowanie tej potrzeby można porównać do jazdy rozpędzonym pociągiem, w dodatku z zasłoniętymi roletami. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że w takich warunkach nie sposób cieszyć się nawet najbardziej zachwycającymi widokami. Ba! Nie sposób nawet ich zobaczyć!
Tymczasem często pędzimy tak dzień po dniu i nawet przez myśl nam nie przemknie, by choć na chwilę się zatrzymać. Czas przecieka między palcami, a my zatracamy smak życia, pozwalając, by codzienność i spotkania z ludźmi niepostrzeżenie przemykały na osi naszego życia. Podobnie jak scrollowane na Facebooku twarze obcych ludzi.
Marshall Rosenberg potrzebę świętowania życia stawia na równi z potrzebą opłakiwania strat. W końcu obie uzdalniają do bycia bardziej obecnym we własnym życiu. Obie też posiadają zdolność nadawania wagi temu, co przychodzi nam doświadczać.
Każdego dnia świętuj życie!
Świętowanie nie musi mieć miejsca wyłącznie w przypadku ważnych dat: urodzin, rocznic czy ślubów. Celebrować można mniejsze i większe sukcesy, nowy etap w życiu albo podjęcie ważnej decyzji.
Mnie porusza już sam fakt przyjścia na świat. Podobnie zresztą jak mnóstwo związanych z tym drobiazgów. Życie nie jest przecież naszą zasługą. Nie mamy też żadnego wpływu na jego długość. Celebrując codzienność i ważne dla nas momenty, świętujemy to, co darmowe i niekiedy – totalnie zaskakujące.
Jak świętować życie? Przede wszystkim dostrzegając piękno doświadczeń. Wyostrzając zmysły, żeby uważniej czuć, słuchać, patrzeć i smakować. Delektując się każdym z nich, jak wędrowiec, który przemierza malowniczy górski szlak. Wędrowiec, który zamiast "zaliczać" kolejną trasę, rozkoszuje się każdym uderzeniem własnego serca w pięknie, które go otacza. A przecież zachwycić można się nie tylko zjawiskowymi widokami. Powodów do zachwytu nie brakuje w codzienności! Bo czym innym, jeśli nie zachwytem, może być smak ulubionych ziemniaków z koperkiem? Albo smuga słonecznego światła, która odsłania tańczące tuż przed naszymi oczami drobinki kurzu?
Rano, wieczór, we dnie, w nocy – nie przestawaj szukać dobra!
Świętować można na przykład poranek. Pamiętam jak moja babcia zaczynała dzień od odsłonięcia okien i zerknięcia na wiszący tuż obok termometr. Potem z nieskrywanym entuzjazmem i uśmiechem na twarzy zaczynała opowiadać mi i bratu, co zamierza w danym dniu zrobić. Raz było to pójście do piekarni czy parku, innym razem – po prostu smażenie kotletów. Mówiła to jednak z takim przekonaniem, że pędziliśmy przebrać się z piżam, by jak najszybciej ruszać z nią na "podbój świata".
Świętować można też ciepły wieczór i rozgwieżdżone niebo. Albo intelekt, gdy uda nam się czegoś nauczyć, przeczytać książkę czy opłacić rachunki. Celebracją ciała może być aktywność fizyczna: wyjście na basen, na trampolinę, albo nawet odpoczynek na miękkiej kanapie.
Świętowaniem przyjaźni może być spotkanie lub rozmowa. Relacje rodzinne celebrujemy np. przez wspólne aktywności. Jeśli chodzi o świętowanie, kreatywność nie ma tutaj granic! Pamiętajmy, że celebracji dobra w naszym życiu nie sposób zastąpić niczym innym. Jeśli wyostrzymy na nie zmysły, nakarmi i wzmocni nasz umysł.