Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Mówię tylko, jak jest” i „jestem po prostu szczera” to chyba moje najmniej ulubione zwroty wszech czasów. Jak na ironię, oba zdania mają niewiele wspólnego z prawdą. Oznaczają one tak naprawdę, że właśnie powiedziałem komuś coś niemiłego lub sformułowałem coś w niedelikatny sposób. Aby zatrzeć ślady, twierdzę, że byłem „po prostu szczery”, więc nikt nie może się czuć urażony. Powinieneś tak naprawdę mi dziękować za moją szczerość, podziwiać moją odwagę nazywania rzeczy po imieniu. W rzeczywistości jednak używam „szczerości” jako wymówki.
Czy możemy w pewnych sytuacjach skłamać?
Tę skłonność do kłamstwa spotykam często w rodzicach. Często można spotkać rodziców, którzy okłamują swoje dzieci. Mówią im, że jeśli nie odłożą ciastek, to ich zęby zgniją i wypadną, albo że wstawienie plomby wcale nie będzie bolało.
Wymyślamy usprawiedliwienia, dlaczego mama i tata oddają się pewnym złym nawykom, a dzieci nie mogą sobie na coś pozwolić. Wymyślamy powody, dla których nie możemy poczytać pociechom bajki na dobranoc lub zabrać je do parku. Po prostu łatwiej jest coś wymyślić niż być szczerym, zwłaszcza gdy dzieci zasypują nas milionem uporczywych pytań.
Kłamstwo przychodzi nam tak łatwo, że nie ograniczamy go do dzieci. Zastanawiam się, jak często wymyślałem wymówki swojej nieobecności na przyjęciu lub niemożności spotkania się z kimś. Ile razy zdarzyło mi się spóźnić i napisać SMS-a, że jestem „prawie na miejscu”, podczas gdy w rzeczywistości właśnie wychodziłem z domu. No i oczywiście muszę wymyślać coś naprędce, gdy bliska mi osoba pyta, czy ostatnio przytyła.
Kiedy próbuję określić, dlaczego tak chętnie kłamię, nieodmiennie myślę sobie: ponieważ prawda będzie niewygodna, a kłamstwo wszystko wygładzi.
Zbyt szczere lub niewystarczająco szczere, to wszystko jest częścią tego samego problemu, który dotyka tego, jak być roztropnym, a więc jak mówić prawdę z miłością.
Często jestem recenzentem książek na anglojęzycznym portalu katolickim i postanowiłem, że recenzuję wyłącznie książki, o których z ręką na sercu mogę powiedzieć coś pozytywnego. Jakże łatwo jest zapewnić sobie poczytność wyżywając się nad jakimś autorem, mówiąc jednocześnie, że brutalna szczerość jest wpisana w zawód recenzenta. Używanie szczerości jako pretekstu do atakowania autora jest również łatwe dla własnego ego. To jest nawet zbyt łatwe i w tym tkwi problem.
Stosowanie szczerości jako przykrywki dla cynicznego mówienia tego, co mi się podoba nie jest godne ani pisarza, ani obdarzonego moralnością człowieka. Nie wymaga żadnego artyzmu i pokazuje brak empatii. Byłbym przeciętnym recenzentem, gdybym pisał w ten sposób. Osobiście wolę podjąć wysiłek zrozumienia tego, co w książce jest piękne i jakie mądre i dobre przesłanie niesie.
Serce szczere to serce kochające
Podobnie w relacjach z innymi jakoś łatwo przychodzi nam taka brutalna szczerość, z którą obnosimy się, jakby była powodem do dumy. O wiele trudniej jest znaleźć odpowiedni sposób na powiedzenie komuś tego, co powiedzieć trzeba.
Trzeba wówczas uzbroić się w cierpliwość i podejść do drugiego człowieka z empatią i pokorą. Wymaga to także rozważenia we własnym sercu, czy należy w ogóle coś mówić. W końcu dbałość o to, jak i co wypowiadamy, jest o wiele uczciwszym sposobem komunikacji niż mówienie, co nam ślina na język przyniesie.
Przekonałem się, że momenty, kiedy korzystałam z wymówki w stylu „jestem po prostu szczera”, to chwile, kiedy nie udało mi się właściwie porozumieć. Powiedziałem to, co powiedziałem, ponieważ brakowało mi empatii, chciałem udowodnić, że wiem lepiej lub też próbowałem komuś zaimponować.
Szczerość nie powinna obrażać. Żyjemy z innymi ludźmi. Ich uczucia mają znaczenie. Michael Leviton poświęcił cały artykuł temu, jak zawsze był brutalnie szczerą osobą, dopóki nie zauważył: „Mówienie prawdy było niczym śpiew, lecz kiedy zacząłem mieć do czynienia ze światem zewnętrznym odkryłem, że sprawiało także, że ludzie chcieli mnie udusić”.
Właściwie to miałem podobne doświadczenie; ktoś powiedział mi kiedyś, że moja postawa „mówienia prawdy za wszelką cenę” podczas dyskusji na zajęciach w college'u onieśmielała grupę i sprawiała, że moje koleżanki i koledzy wahali się, czy zabrać głos w dyskusji. Te słowa dały mi do myślenia. Uczciwość nie jest cnotą stojącą wyżej niż miłość czy jakakolwiek inna cnota. Uczciwe serce to kochające serce – i to jest definicja prawdziwej szczerości.