W Dzień Ojca warto uczcić największego z nich: Boga. Z pewnością robią to jego czciciele ze wspólnoty “Głos Ojca”, która działa przy parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Pruszkowie. O jej powstaniu, działalności i przyczynach kryzysu ojcostwa z założycielem wspólnoty, mężem i ojcem, Łukaszem Leśniewskim rozmawia Dariusz Dudek.
Wspólnota „Głos Ojca”
Dariusz Dudek: Skąd wziął się pomysł założenia tej wspólnoty?
Łukasz Leśniewski: Wszystko zaczęło się w 2018 r. Spotkałem się z grupą znajomych i postanowiliśmy wybrać się razem z naszymi dziećmi na biwak. Był to deszczowy dzień, ale nie chcieliśmy tego odkładać. Mieliśmy nadzieję, że dzieci nawet bardziej zapamiętają taką przygodę z tatą. Zaproponowałem, by do tego wszystkiego “wmieszać” Pana Boga. Wiedziałem, że jeśli zostaniemy tylko przy spotkaniach towarzyskich z dziećmi, to sprawa się rozmyje!
W tym czasie wynająłem garaż. To właśnie w nim zaczęliśmy się spotykać z innymi mężczyznami, by rozmawiać o ojcostwie, snuliśmy też plany odnośnie spotkań z dziećmi.
Jak wasze spotkania wyglądają teraz? Czy dalej spotykacie się w garażu?
Nie, ale skąd! Obecnie spotykamy się w salce parafialnej przy kościele. Nasze garażowe spotkania były podyktowane tym, że nim poszedłem z propozycją założenia wspólnoty do księdza proboszcza, chciałem mieć “gotowy produkt”. Nie wyobrażałem sobie, że do proboszcza przyjdzie grupa mężczyzn, która sama nie wie, do czego dąży. Chcieliśmy sprawdzić, czy nasz pomysł wypali.
Początkowo nasze spotkania składały się z modlitwy oraz dzielenia swoimi doświadczeniami. Później zaczęliśmy sięgać do Biblii i poznawać męskie wzorce. Jeden z nas przedstawiał daną postać. Na bazie tych rozważań podejmowaliśmy konkretne zobowiązania, które mieliśmy realizować przez kolejny miesiąc, do następnego spotkania. Brakowało nam jednak relacji między nami.
Rozeznaliśmy po jakimś czasie, że będziemy spotykać się co tydzień, by pogłębić więzi między nami. Pierwsza część spotkania to rozważanie słowa Bożego z najbliższej niedzieli, tak by przygotować się do mszy świętej, a druga to kwestie organizacji spotkań dla dzieci i czas na rozmowy między nami.
Warto zaznaczyć, że we wspólnocie są także single, którzy nie mają własnych dzieci. Wierzymy, że ojcostwo jest szersze niż tylko to biologiczne, ale jest prowadzeniem i wychowywaniem innych.
Warsztaty św. Józefa
Co tydzień zatem spotykacie się w męskim gronie, by się modlić, rozmawiać i przygotować zajęcia dla waszych pociech. Jak często organizujecie spotkania dla dzieci?
Spotkania dla dzieci, które nazywamy Warsztatami św. Józefa, odbywają się raz w miesiącu. To zajęcia otwarte dla wszystkich rodzin z dziećmi z okolicy, nie tylko dla członków wspólnoty. To dobra okazja do ewangelizacji! Dzieci przyprowadzają swoich ojców, którzy być może już dawno nie byli w kościele.
Modlitwa na początku i końcu spotkania, przebywanie na terenie parafialnym mają też swoją siłę oddziaływania. Mówi się, że bierzmowanie jest dla wielu pożegnaniem z Kościołem, a ja myślę, że już Pierwsza Komunia święta to ostatnia wizyta w domu Bożym wielu dzieci i ich rodziców. Tutaj jest okazja, by przyciągnąć ich na nowo i pokazać, że przestrzeń kościelna nie jest wcale taka straszna.
Mamy plan, by na warsztaty zaprosić babcie z Rodzin Nazaretańskich, by łączyć pokolenia. Myślę, że to starsze pokolenie może wiele przekazać dzieciakom, panie chcą im opowiedzieć o zielarstwie, pszczelarstwie i wielu innych ciekawych zajęciach. Dla dzieci, zwłaszcza tych, które już nie mają dziadków, będzie to okazja poznania starszych, a dla babć to wielka radość, że będą potrzebne tym dzieciom.
Czym zajmujecie się na Warsztatach św. Józefa?
Organizowaliśmy warsztaty stolarskie, jakiś czas temu tworzyliśmy od podstaw własne szachownice z figurkami z gliny. Mieliśmy warsztaty teatralne wraz ze zwiedzaniem teatru i jego zaplecza. Zorganizowaliśmy też agapę, która miała odwzorować klimat ostatniej wieczerzy. Po niej, jeden z synów naszego brata ze wspólnoty stwierdził, że na tym posiłku czuł obecność Jezusa.
Organizowaliśmy też mini szkolenia surwiwalowe. Wyjeżdżamy też na pod koniec wakacji na biwak. Na jednym ze spotkań wspólnoty, podczas burzy mózgów, spisaliśmy ponad 40 pomysłów na wspólne spędzenie czasu z dziećmi i staramy się to stopniowo realizować.
Skąd wzięła się nazwa wspólnoty “Głos Ojca”?
W drugim roku funkcjonowania wspólnoty Bóg zgromadził nas na rekolekcjach w Tyńcu. Zaproponowałem tam trzy nazwy naszej grupy. Po modlitwie poddaliśmy je pod głosowanie i wybraliśmy “Głos Ojca”. Choć wtedy we wspólnocie byli sami ojcowie, wiedzieliśmy, że nie chodzi o nasze ojcostwo, ale o wsłuchiwanie się w głos Ojca Niebieskiego, co robimy pochylając się nad słowem Bożym i dzieląc się nim. To motywuje nas do stawania się lepszymi ojcami i szukania przestrzeni do spędzania czasu z naszymi dziećmi.
W centrum naszej wiary jest Jezus Chrystus i to do Niego najczęściej się modlimy. Wielu, zwłaszcza spośród członków ruchów charyzmatycznych, wzywa Ducha Świętego, a Bóg Ojciec? Mam wrażenie, że jest gdzieś na drugim planie. A to przecież do Niego prowadzi nas Jezus!
W piątym rozdziale Ewangelii wg św. Jana czytamy zdanie, które bardzo nas inspiruje: “Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego”. Jako wspólnota chcemy mówić o Ojcu, którego możemy nazywać Abba, który jest czuły i troskliwy, pragniemy stawać się Jego głosem. Całe źródło naszego zbawienia jest przecież właśnie w Nim!
Ojcostwo w kryzysie
Czy uważasz, że ojcostwo jest w kryzysie?
Tak, niestety tak. A ten kryzys bierze się z ogólnego kryzysu duchowego. To, co dzieje się w naszych sercach, jest widoczne na zewnątrz w naszych działaniach. Najpiękniejszy z aniołów, Lucyfer, odwrócił się od Ojca.
To samo dzieje się teraz, gdy współcześni ojcowie wybierają pozorne dobro, kosztem relacji. Często skupiają się tylko na pracy, nie szukając kontaktu z dziećmi, które tracą autorytety, za którymi mogą podążać. Zaczynają ich szukać w mediach społecznościowych. Łatwo zauważyć, że wielu młodych jest pogubionych.
Wierzę, że spotkania naszej wspólnoty: modlitwa, dzielenie się doświadczeniami i spędzanie czasu z dziećmi to walka z kryzysem w tym naszym lokalnym środowisku, na które mamy wpływ. Zmiana bowiem nie przyjdzie od góry, ale od dołu. Jezus za swojego ziemskiego życia też działał lokalnie, nie głosił w Afryce czy Europie, ale wśród swoich i przyniosło to niezwykłe efekty!
Łukaszu, dziękuję za rozmowę! Wszystkich zainteresowanych działalnością wspólnoty Głos Ojca zapraszamy na stronę www.glos-ojca.pl.