Nad ich trudną sytuacją po przejęciu władzy w kraju przez talibów pochyliła się niedawno organizacja Amnesty International. Mimo trudności z uzyskaniem informacji w odciętym od światowych kanałów komunikacji kraju udało się jej przygotować poświęcony problemowi raport. Wnioski z niego płynące zatrważają.
Mąż wyrwał żonie wszystkie paznokcie...
Jednym z największych osiągnięć upadłych afgańskich rządów w zakresie wyrównywania praw kobiet było powołanie w 2001 r. Ministerstwa ds. Kobiet. Resort ten zorganizował na terenie kraju sieć domów opieki dla samotnych matek, wdów, ofiar przemocy i innych kobiet wypchniętych poza margines społeczeństwa. Placówki te zapewniały bezpieczeństwo powyższym grupom społecznym, szczególnie narażonym na przemoc, wykluczenie i rozmaite formy wykorzystania – od seksualnego po pracę przymusową.
17 września ub.r. przejmujący władzę talibowie ogłosili likwidację wspomnianego ministerstwa. Wraz z tą decyzją rozwiązana została również sieć domów opieki. Skutkiem powyższego setki bezbronnych kobiet trafiły z powrotem do swych oprawców bądź wprost na ulicę. Często wraz z dziećmi i bez żadnych środków do życia. Wiele z nich, z uwagi na tabu kulturowe, nie mogło wrócić również do domów rodzinnych, gdzie mogłyby uzyskać schronienie od przemocowych mężów.
"Mieliśmy w schronisku kobietę, której mąż powyrywał wszystkie paznokcie. Z innej małżonek zaczął zdzierać skórę żywcem. Przypadki, które «gromadziliśmy», były naprawdę ekstremalne" – wyjaśniał w rozmowie z Amnesty International jeden z byłych pracowników domu opieki, z uwagi na swoje bezpieczeństwo proszący o anonimowość.
Wiele z placówek należących do sieci zostało w toku wojny domowej ograbionych przez siły talibów. Ich personel zaś padał ofiarą gróźb. Współpracujący z kobiecymi schroniskami prawnicy, urzędnicy, lekarze czy psychologowie do dziś muszą obawiać się o swoje życie – uznano ich za wrogów polityczno-ideologicznych.
W ukryciu pozostawać musi także wiele ich podopiecznych. "Uciekłyśmy jedynie w ubraniach, które miałyśmy na sobie. Śpimy teraz głodne, w miejscu pozbawionym ogrzewania. Zarówno mój mąż, jak i brat, uważają mnie za wroga. Jestem pewna, że gdyby mnie spotkali, zabiliby mnie i moje dzieci. A wiem, że mnie szukają i wiedzą, że dom opieki został zamknięty" – relacjonowała jedna z kobiet.
Damscy bokserzy na ulicach
Kolejną pogarszającą sytuację afgańskich kobiet decyzją talibańskiego rządu było ogłoszenie amnestii dla sprawców przemocy domowej. Na mocy tego postanowienia więzienia opuściło przeszło 3 tysiące skazanych mężczyzn. Z ich strony również kierowane są groźby w kierunku byłych pracowników i mieszkanek kobiecych domów opieki.
Jednym ze zwolnionych przedterminowo więźniów jest mąż Farihy [imię zmienione]. "Bił mnie wszystkim, co wpadło mu w ręce. Za każdym razem, gdy to robił, jego rodzina zbierała się, aby popatrzeć. To zdarzało się niemal codziennie. Miałam siniaki na całym ciele. Później zreflektował się i bił mnie tylko w miejscach, których nie było widać" – wspomina kobieta.
Inna z rozmówczyń Amnesty International jako 7-latka została zmuszona do poślubienia 80-letniego mężczyzny. Ten zaś katował dziewczynkę, winiąc ją za niemożność spłodzenia potomka. Gdy wreszcie uciekła, trafiła do domu innego mężczyzny, który również, wraz z krewnymi, regularnie ją bił.
Jednocześnie, jak wskazuje organizacja, niemal niemożliwe stało się dochodzenie przez kobiety sprawiedliwości na drodze sądowej. Wszystko za sprawą przywróconego przez talibów do życia zwyczaju mahram. Zgodnie z nim kobieta w przestrzeni publicznej może poruszać się jedynie w towarzystwie męskiego opiekuna – krewnego lub męża.
Ministerstwo "propagowania cnót"
Decyzję talibów o rozwiązaniu Ministerstwa ds. Kobiet interpretować należy w szerszym kontekście powtórnego wyłączania kobiet z życia publicznego Afganistanu. W nowo powołanym przez islamistów rządzie nie znalazło się miejsce dla ani jednej przedstawicielki płci pięknej. Pracujące zaś przed przewrotem w administracji publicznej kobiety skierowane zostały na przymusowe urlopy. Przed zlikwidowanym ministerstwem powieszono z kolei tabliczkę przemianowującą resort na "Ministerstwo Propagowania Cnót i Zapobiegania Występkom" (ostatecznie nieuruchomione).
Podobnego rodzaju represje dotknęły sektor oświaty. Po zakończeniu działań wojennych w pierwszej kolejności przywrócona została edukacja dla chłopców i jedynie przy wykorzystaniu męskich kadr nauczycielskich. Docelowo zaś talibowie na powrót wdrożyli w szkołach segregację płciową.
Równolegle trwające w Afganistanie walki i pogłębiający się z ich powodu kryzys ekonomiczno-humanitarny również w pierwszej kolejności odbiły się na kobietach. Nasileniu uległ m.in. proceder sprzedawania dziewczynek w celu zawarcia przymusowego małżeństwa. Nastolatka wyceniana jest przez handlarzy ludźmi na ok. 3350 dolarów, podczas gdy niemowlę płci żeńskiej nabyć można już za ok. 2800 dolarów. Zakupione w ten sposób dzieci wykorzystywane są następnie jako przymusowa siła robocza i niewolnice seksualne. Dzienna "pensja" dziecięcego pracownika to ok. 15-30 centów. Inną powszechną praktyką stała się (często również przymusowa) sprzedaż narządów do przeszczepu. Przykładowo nerka wyceniana jest na miejscowym czarnym rynku na ok. 1900 euro.
Zaniepokojenie pogarszającą się sytuacją afgańskich kobiet wyraziła Organizacja Narodów Zjednoczonych. Wskazała ona, że w ciągu zaledwie kilku miesięcy zaprzepaszczony został w tym kraju dorobek ostatnich 20 lat w kwestii praw kobiet. Okres ten pozwolił Afganistanowi na wykształcenie dużej liczby kobiet, które podjęły pracę w sądownictwie, szkolnictwie, służbach czy administracji państwowej. Teraz jednak są one masowo usuwane ze swoich stanowisk, a ich państwowotwórczy potencjał jest marnowany w imię mizoginistycznej ideologii.