„W tym domu, 22 lutego 1931 r. św. siostra Faustyna Kowalska miała pierwsze objawienie obrazu Jezusa Miłosiernego” – głosi tablica na fasadzie kamienicy Rynku w Płocku. Informacja dotyczy klasztoru, w którym wtedy mieszkała, bo jednopiętrowego budynku, w którym pierwsze objawienie miało miejsce, już nie ma.
Obraz Jezusa Miłosiernego
Bosy, kroczący ku człowiekowi, z prawą ręką uniesioną w geście błogosławieństwa, a lewą dotykającą Serca, z którego wychodzą dwie wiązki promieni, czerwona i blada, bo ani biała, ani błękitna. Wizerunek Jezusa Miłosiernego z wyznaniem „Jezu, Ufam Tobie” ma 91 lat. To najsłynniejszy na świecie obraz Jezusa.
Dlaczego Płock? I dlaczego właśnie wtedy? Tego Pan Jezus nie wyjaśnił, ale faktem jest, że 22 lutego 1931 r. zjawił się w celi zakonnej s. Faustyny. Był niedzielny wieczór, zakonnica zobaczyła Go w całym pięknie i majestacie. Nie wszystko rozumiała.
O wydarzeniu powiedziała najpierw spowiednikowi, który polecenie Jezusa dotyczące namalowania obrazu zinterpretował na płaszczyźnie duchowej i powiedział: „Maluj obraz Boży w duszy swojej”.
Jednak gdy odchodziła od konfesjonału, Pan Jezus wyjaśnił, dla pewności: „Mój obraz w duszy twojej jest. (…) Chcę, aby ten obraz, który wymalujesz pędzlem, był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, ta niedziela ma być świętem Miłosierdzia”.
Jezus przynagla
I wtedy dopiero się zaczęło. Objawienia prywatne nie należą do tych, w które trzeba wierzyć i przyjmować, Kościół bada je – a wraz z nimi wizjonerów – i w tym badaniu wcale się nie śpieszy. A jednak siostra Faustyna Mu uwierzyła i nie miała już wątpliwości, że Pan Jezus prosi o obraz materialny, namalowany pędzlem, całkowicie zgodny z tym, jakim to właśnie ona miała zaszczyt Go zobaczyć.
Nie umiała ani rysować, ani malować. Wiedziała, że Pan Jezus też o tym fakcie wie i to nie ona będzie narzędziem do spełnienia Jego prośby. Sprawę przedstawiła przełożonej, matce Róży Kłobukowskiej, a ta poprosiła o jakiś znak z nieba potwierdzający prawdziwość objawienia.
Pan Jezus powiedział: „Dam to poznać przełożonym przez łaski, których udzielę przez ten obraz” – pisze s. Faustyna w Dzienniczku. Mijał czas. Pod koniec 1932 r. Faustyna wyjechała z Płocka do Warszawy, a wizja obrazu Jezusa Miłosiernego nie została jeszcze utrwalona na płótnie.
Pan Jezus przynaglał ją mówiąc: „Jeżeli zaniedbasz sprawę malowania tego obrazu i całego dzieła miłosierdzia, odpowiesz za wielką liczbę dusz w dzień sądu”. Siostra rozumiała wagę tych słów i odpowiedzialność, jaka na niej spoczęła. I choć Jezus znał zarówno serce Faustyny jak i wszystkie okoliczności, które składały się na to, że obrazu wciąż nie było – prośby nie cofnął, a Faustyny w działaniu nie wyręczał. Czekał.
Pierwszy obraz: Faustyna jest rozczarowana
Pierwszy obraz, który powstał na podstawie słów siostry Faustyny, datowany jest na rok 1934. Zakonnica, skierowana do pracy na placówkę w Wilnie, poznaje ks. Michała Sopoćkę, opowiada mu o zadaniu, które otrzymała od Pana i prosi o pomoc w wypełnieniu spoczywających na niej zobowiązań.
Sopoćko niezbyt wierzy w prawdziwość jej objawień, kieruje się raczej ciekawością, ale ta jest na tyle silna, że postanawia jej pomóc. Ma szczęście, bo w tym samym domu, w którym mieszka, pokój zajmuje Eugeniusz Kazimirowski, artysta malarz.
Po porozumieniu z przełożoną wileńskiego klasztoru s. Faustyny i ustaleniu wysokości honorarium, prace ruszają. Siostra Faustyna ma zgodę na to, aby dwa razy w tygodniu przychodzić do malarza i brać udział w powstawaniu obrazu.
Prace trwają kilka miesięcy, wreszcie w czerwcu 1934 r. obraz jest ukończony, ale Faustyna jest rozczarowana. Po powrocie z pracowni biegnie do kaplicy i żali się Jezusowi: „Kto Cię wymaluje tak pięknym, jakim jesteś?” – notuje w Dzienniczku.
W odpowiedzi słyszy: „Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej”. Pierwszy obraz zostaje umieszczony w ciemnym korytarzu w klasztorze sióstr bernardynek przy kościele św. Michała w Wilnie, którego ks. Sopoćko był wówczas rektorem i wisi tam aż do kwietnia 1935 r., gdy po raz pierwszy widzą go rzesze ludzi.
To Pan Jezus zażądał, aby ks. Sopoćko umieścił obraz na trzy dni w Ostrej Bramie.
Obraz pokazany w Ostrej Bramie
I rzeczywiście, od 26 do 28 kwietnia 1935 r., świat zobaczył wizerunek ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Zbawiciela świata, Jezusa Miłosiernego. Działo się to w sanktuarium Ostrobramskiej Matki Bożej Miłosierdzia.
W tych uroczystościach uczestniczyła także siostra Faustyna, która na kartach Dzienniczka zapisała: „Dziwnie się złożyło – jako Pan żądał, tak się stało, że pierwszą cześć, jaką obraz ten odebrał od tłumów, było to w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Przez trzy dni był ten obraz wystawiony na widok publiczny i odbierał cześć publiczną, ponieważ był umieszczony w Ostrej Bramie, w szczycie okna, dlatego było go widać z bardzo daleka.
W Ostrej Bramie obchodzono uroczyście przez te trzy dni zakończenie Jubileuszu Odkupienia Świata – 1900–lecie od męki Zbawiciela. Teraz widzę, że złączone jest dzieło odkupienia z dziełem miłosierdzia, którego żąda Pan”.
Siostra Faustyna w płockiej piekarni
Domu, w którym w 1931 r. znajdowała się cela s. Faustyny, i gdzie Pan Jezus ukazał się bosy, z dwoma promieniami wychodzącymi z serca, już nie ma. W południowej części płockiego rynku stoi za to kamienica, w której fasadzie po prawej stronie są ślady po zamurowanym oknie.
Historycy wiedzą, że w tym miejscu w latach trzydziestych dwudziestego wieku były duże, wypełnione szkłem, drzwi. Wchodziło się przez nie z rynku prosto do lady piekarni prowadzonej przez siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia. Za tą ladą pracowała s. Faustyna Kowalska.
W tym samym czasie, gdy mieszkańcy Płocka kupowali od niej chleb, Pan Jezus polecił jej namalowanie swojego obrazu, najsłynniejszego na świecie wizerunku Jezusa Miłosiernego dla człowieka i świata, który mu powierzył.