Gdy 29-letni Łukasz Gryciak, strażak, a prywatnie również piłkarz lokalnego klubu, dotarł na miejsce pożaru, doniesienia mieszkańców potwierdziły się. W zadymionym lokalu powyżej płonącego mieszkania przebywali: kilkuletni chłopczyk, 1,5-roczna dziewczynka oraz babcia dzieci.
Dym zajął wszystko. Na filmie pewnie pokazaliby, jak wbiegam na ostatnie piętro bloku, a tak naprawdę szedłem na kolanach. I ten płacz dzieci. Całe szczęście, że był słyszalny, bo wiedziałem, gdzie iść – opowiedział Gryciak w obszernej rozmowie z serwisem goal.pl. Warunki panujące wówczas w budynku uniemożliwiały sprowadzenie całej trójki klatką schodową. W związku z tym postanowiłem ewakuować wszystkich na balkon – relacjonował mężczyzna.
Jako że stan poszkodowanych był poważny, strażak zdecydował się oddać im swoją maskę tlenową. Jak się widzi, że malutkie dziecko przestaje oddychać, to włączają się w człowieku pewne automatyzmy. Stąd taka, a nie inna decyzja. Dziewczynka była w kiepskim stanie, dlatego podjąłem decyzję o zdjęciu maski – tłumaczył Gryciak w rozmowie ze "Sportowymi Faktami". Swoją postawę podtruty dymem mężczyzna przypłacił dobą spędzoną w miejscowym szpitalu.
To było okropne. Gdyby nie strażak, który wleciał na górę to... Krzyczałam: ratujcie Julkę! – relacjonowała w rozmowie z TVP3 Barbara Niedźwiecka, babcia dzieci. Strażak, który uratował moje dzieci, będzie w moim sercu już do końca – dodała ich matka, Patrycja Niedźwiecka. Bohaterem się nie czuję. To jest nasza praca, nasze poświęcenie dla ludzi. Jakbym postawił tutaj innego kolegę, zrobiłby to samo, co ja – odpowiadał w reportażu strażak.
Takiego pożaru jak ten nie było u nas w regionie już dawno. Nie wiem czy kiedykolwiek coś takiego miało miejsce. Mój ojciec również jest strażakiem, pracował w zawodzie prawie 30 lat. Mimo to stwierdził, że się z czymś takim nie spotkał. Na pewno była to jedna z najcięższych akcji ratowniczych, w jakich brałem udział. Z uwagi na dzieci wspominam ją trochę ze łzami w oczach – dodaje Gryciak, który sam ma małego synka.
Oprócz rodziny Niedźwieckich, z bloku przy ul. Jana Pawła II ewakuowany został również sąsiad rodziny, w którego mieszkaniu wybuchł pożar. Mężczyzna w poważnym stanie przebywa w szpitalu.
Łukasz Gryciak znany jest lokalnej społeczności nie tylko jako strażak, ale również piłkarz IV-ligowego klubu MKS Dąb Dębno. "Gryciu", jak wołają na niego koledzy z drużyny, także na boisku pełni funkcję obrońcy.
Na bohaterski wyczyn mężczyzny zwrócił uwagę m.in. dziennikarz sportowy, Krzysztof Stanowski, który podarował mu voucher na wyjazd dla dwóch osób z prowadzonym przez niego sportowym biurem podróży WeszłoTravel. W odpowiedzi Gryciak przekazał dziennikarzowi wykorzystaną w akcji ratunkowej maskę tlenową. Dochód z jej licytacji wesprze zbiórkę pieniędzy na operację serca 8-letniego Eryka Kopczewskiego. Urząd Miejski w Dębnie zorganizował za to kwestę na rzecz poszkodowanych w pożarze rodzin.