Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pamiętacie być może poruszające zdjęcie afgańskiego ojca, podającego swoje dziecko żołnierzowi w czasie, kiedy talibowie zajmowali Kabul. Gdy stolica Afganistanu upadała, jej mieszkańcy desperacko próbowali uciec w bezpieczne miejsce. Wielu z nich skierowało swe kroki na miejscowe lotnisko. Tak też było w przypadku rodziny Ahmadi.
Kiedy Mirza Ali Ahmadi, jego żona Suraya i ich pięcioro dzieci przybyli na lotnisko, panował na nim chaos. Mężczyzna obawiał się, że jego najmłodszy syn, Sohail, zostanie zmiażdżony przez tłum. Wyciągnął się więc wysoko, przekazując dziecko amerykańskiemu żołnierzowi. Mirza wierzył, że on i reszta jego rodziny nie pozostaną daleko w tyle.
Chaos jednak pogłębiał się, i gdy rodzina Ahmadich przekroczyła lotniskowe barierki, nie mogła nigdzie odnaleźć swojego syna. Miejscowi urzędnicy przekazali im, że chłopiec prawdopodobnie ewakuowany został wcześniejszym lotem. Sama zaś rodzina trafiła do Teksasu.
Na miejscu okazało się jednak, że los dwumiesięcznego Sohaila pozostaje nieznany. Rodzinie było też niezwykle trudno pozyskać jakiekolwiek informacje z opanowanego przez talibów Afganistanu.
Tymczasem w Kabulu
Równolegle z rodziną Ahmadich na lotnisko w Kabulu dotarł Hamid Safi, taksówkarz, który podwoził tam swojego brata z żoną i dziećmi. W pewnym momencie zauważył on pozostawione bez opieki malutkie dziecko. Uznał, że do czasu, gdy odnajdą się jego bliscy, zabierze chłopca do swojego domu, gdzie będzie on bezpieczny. "Uznałem, że jeśli odnajdzie się jego rodzina, oddam im go. Jeśli jednak nie, wychowam go sam" – relacjonował później Safi w rozmowie z "The Guardian".
Hamid przyjął dziecko do swojego domu, który dzielił z żoną i trzema córkami. Odnalezionemu chłopcu nadał imię Mohammad Abed. Umierająca matka mężczyzny uznała pojawienie się chłopca za błogosławieństwo. Jej marzeniem było, aby Hamid doczekał się również męskiego potomka.
Rodzina Safich udostępniła zdjęcie odnalezionego dziecka w mediach społecznościowych. Internauci po kilku tygodniach rozpoznali w nim zaginionego Sohaila, bohatera słynnego zdjęcia. Dziecka, również za pomocą sieci, wciąż poszukiwali bowiem jego przebywający w USA rodzice. Państwo Ahmadi z ogromną ulgą przyjęli wiadomość, że chłopiec żyje i jest w bezpiecznych rękach.
Powroty i rozstania
Wkrótce do rodziny Safich udał się pozostały w Afganistanie dziadek Sohaila, który przejął opiekę nad dzieckiem. Opiekujący się nim przez ostatnie tygodnie rodzice zastępczy niezwykle mocno przeżyli rozstanie z chłopcem.
„Hamid i jego żona płakali. Ja też płakałem, ale zapewniłem ich, że są młodzi i Allah obdarzy ich jeszcze potomkiem płci męskiej. A nawet kilkoma. Podziękowałem im obojgu za uratowanie mojego porzuconego na lotnisku wnuka" – relacjonował w rozmowie z brytyjskim dziennikiem Mohammad Qasem Razawi, dziadek Sohaila.
Dla rodziców Sohaila spotkanie z synem było momentem wielkiej radości, poprzedzonej miesiącami niepewności. Ponieważ rodzina Ahmadich osiedliła się w Michigan, ich głównym celem jest teraz przewiezienie syna do Stanów Zjednoczonych, aby w końcu mogli wspólnie cieszyć się życiem w bezpiecznym miejscu.
Gest Hamida, który przygarnął Sohaila do swojego serca i swojej rodziny, jest wspaniałym przypomnieniem, że nawet w chaosie wojny znajdują się ludzie gotowi okazywać innym miłość. Chociaż Bóg może jeszcze pobłogosławić rodzinę Safich narodzinami syna, już teraz pobłogosławił ich hojnymi sercami, które uratowały życie małego chłopca.