Kiedy Marine i Thomas we wrześniowy poranek zatrzymali się w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Cotignac (region Var), dla Marine był to jakby skok w czasie. Rok wcześniej, prawie co do dnia, Marine, mieszkanka Nicei, i jej mama, sfotografowały się w tym samym miejscu w czasie pielgrzymki z prośbą o łaskę urodzenia dziecka.
"28 października byłyśmy w Cotignac – wspomina trzydziestoletnia kobieta. – Zaczerpnęłam wody ze źródła Świętego Józefa, modliłyśmy się, zapaliłyśmy świecę. Udałyśmy się również na modlitwę do sanktuarium Matki Bożej Łaskawej. I 17 grudnia dowiedziałam się, że jestem w ciąży". Poza tym, niespodzianka! Wbrew przypuszczeniom, małżonkowie oczekiwali nie jednego dziecka, ale bliźniaków.
Łańcuch modlitewny
Ta szczęśliwa wiadomość rozjaśniła mroki trudnego roku. W czerwcu, a następnie w październiku 2020 roku, Marine miała dwa poronienia. "Na szczęście zawsze mogłam liczyć na mojego męża. Ale między tymi bolesnymi doświadczeniami a nakazem odosobnienia poczucie wyizolowania było nieznośne". Pośród tych wszystkich trudności bliskość matki i postać Matki Bożej były prawdziwym oparciem.
"Latem pojechałam z mamą do Lourdes. Mama ma prawdziwie matczyne serce i z nią mogę głęboko żyć moją wiarą, bo mąż nie odebrał religijnego wychowania". W sanktuarium czekała Marine niespodzianka: "Zobaczyłam pozłacaną mozaikę z wizerunkiem Matki Bożej, którą wcześniej widziałam we śnie. To był bardzo ważny moment, który pozwolił mi zaufać; powiedziałam sobie, że Matka Boża czuwa nade mną".
W pierwszym trymestrze Marine, pracująca jako nauczycielka, wzięła urlop zdrowotny ze względu na trudny początek ciąży. W tym okresie powierzyła swoją ciążę modlitwie wspólnoty z sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, z którą pozostała w kontakcie.
Wytrwać w trudnym doświadczeniu
Przez cały piąty miesiąc utrzymywało się zagrożenie przedwczesnego urodzenia. Ponieważ to ryzyko dotyczy „wszystkich matek bliźniaków”, Marine spędziła trzy tygodnie w szpitalu i wróciła do domu akurat w rocznicę ślubu.
Kilka dni później znów trafiła do szpitala, na badania. Ale wszystko ułożyło się wbrew przewidywaniom: „Personel medyczny zaniepokoił się stanem zdrowia bliźniaków, które podobno cierpiały”, opowiadała Marine ze łzami w głosie. Jej mąż Thomas wspominał, że przykleił się do ściany, żeby przepuścić lekarzy. Ponieważ nie dało się wyczuć rytmu serc, poród „rozpoczął się tamtego dnia”.
10 czerwca 2021 roku, trzy miesiące przed terminem, Marine urodziła Louisa i Gabriela, których oczywiście umieszczono w inkubatorach. Przez kolejne tygodnie na zmianę poprawa i pogorszenie stanu zdrowia wyznaczały rytm pobytu w szpitalu. Co wieczór Marine prosiła o orędownictwo Maryi, świętego Józefa i Chrystusa, a później znaczyła krzyżyk na czołach swoich dzieci.
Pewnego wieczoru, kiedy akurat trzymała w ramionach Louisa, poczuła zapach kadzidła i drewna, jakby "perfum" Kościoła. Później przeczytała w internecie, że ta woń wiąże się z obecnością aniołów.
To była wielka radość, kiedy na początku sierpnia niemowlęta wreszcie znalazły się w domu. W następnym miesiącu rodzina wyruszyła do Cotignac. Marine skorzystała z okazji, żeby się pomodlić za inne rodziny. Wiedziała, jaką „nadzieją, cierpliwością i odwagą” muszą wykazać się małżonkowie oczekujący dzieci. Sanktuarium ma teraz szczególne miejsce w jej sercu. Marine postanowiła nawet, że zawiezie tam jakiś dar wotywny.