separateurCreated with Sketch.

Dzień dobry, tu Bóg! [wtorek, 14 grudnia]

DZIEŃ DOBRY, TU BÓG
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 14.12.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dziś Marlena opowiada o tym, jak była w kryzysie, w końcówce ciąży i do tego po przeprowadzce do miejsca, gdzie nie miała kontaktu do żadnej położnej. Wyobraźcie sobie jej zdumienie, gdy Pan Bóg załatwił jej tę położną… przy okazji zakupów w supermarkecie. Naprawdę!

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Adwent

Wstajesz i wiesz, że Bóg jest po twojej stronie. Na śniadanie zadajesz sobie pytanie o sens tego wszystkiego, pytasz „czy dam sobie radę?”, a On wyciąga do Ciebie rękę i mówi: Nie przejmuj się, to Ja cię dziś poprowadzę przez trudy życia. Więcej, pokażę ci światło, piękno i nadzieję.

Nie jesteśmy „telewizją śniadaniową”, ale w adwencie 2021 roku przyślemy ci każdego ranka „na śniadanie” porcję duchowej strawy. Tu znajdziesz Boga, który jest bliski, który nie gardzi naszą szarą codziennością i działa poprzez najmniej spodziewane wydarzenia. Czytaj, kochaj i żyj bardziej!

Bóg jest dla nas ucieczką i mocą. Ps 46, 1

Opowiem ci, jak w moim życiu zadziałał Bóg

Wyprowadziliśmy się w nowe dla nas miejsce: kupno nowego domu, końcówka czwartej ciąży, masa formalności, remonty, malowanie, nowe szkoły dzieci i my …stęsknieni szarej, zwyczajnej codzienności.

Naszedł mnie czas kryzysu. Kiedy otworzyłam z rana oczy, nie miałam już chęci iść i pięćdziesiąty raz zamiatać czy zmywać kurzu z remontu. Usiadałam na łóżku i powiedziałam cicho: „Boże, ja tu nawet nie mam swojej położnej. Przerasta mnie już to ciągłe dopytywanie, szukanie i poznawanie. Naprawdę jestem zmęczona. A chyba to czas ogarnąć tą sprawę”.

Wstałam i poszłam zamiatać te kurze, robić jedzenie w prowizorycznej kuchni, by potem pojechać na zakupy i odebrać dzieci ze szkoły. Kiedy w supermarkecie wybierałam papryki do sałatki, nagle podeszła do mnie pani i zagadnęła z uśmiechem: „Dzień dobry, czy pani nie potrzebuje położnej?”.

Jedyne na co był mnie stać to wytrzeszczenie oczu i pociągłe „Eeeee”. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Pani w końcu przedstawiła się jako położna, powiedziała, że prowadzi szkołę rodzenia, może do mnie przyjechać i porozmawiać  o porodzie itp.

Porozmawiałyśmy, wzięłam numer telefonu i stałam jeszcze chwilę nad tą papryką mówiąc w duchu: Ty to, Boże, potrafisz nawet w supermarkecie interesy załatwić. Dzięki! Mam położną!

Marlena Bessman-Paliwoda

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.