separateurCreated with Sketch.

Nikt jej nie chciał, większość szydziła. Św. Bernadeta po objawieniach przeżyła piekło na ziemi

BERNADETTA SOUBIROUS
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Ale i za otrzymany policzek, za drwiny, za obelgi, za tych, co mnie mieli za pomyloną, za tych, co mnie posądzali o oszustwo, za tych co mnie posądzali o robienie interesu… dziękuję Ci, Matko”.

„To, co mnie dotyczy, już mnie nie dotyczy, muszę odtąd należeć całkowicie do Boga. Nigdy do siebie” – pisze Bernadeta na początku notatnika.

Jestem Niepokalanym Poczęciem

25 marca 1858 r. w Lourdes czternastoletnia Bernadeta Soubirous, która nie zna się na teologii, słyszy od ukazującej się jej Maryi: „Jestem Niepokalanym Poczęciem”.

Nie wie, że cztery lata wcześniej, 7 stycznia 1854 r., Pius IX ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej i w ten sposób sama Maryja niejako potwierdza nauczanie Kościoła.

W sumie Maryja ukazuje się Bernadecie osiemnaście razy. I te spotkania na zawsze odmieniają jej życie.

Lourdes i Nevers

Z Lourdes do Nevers, gdzie dwadzieścia jeden lat po objawieniach zmarła Bernadeta, trzeba jechać prawie osiem godzin i pokonać 686 km. Pielgrzymujący do groty w Massabielle rzadko odwiedzają to miejsce, mimo że historia ziemskiego życia widzącej Maryję zakończyła się właśnie tu, bardzo daleko od rodzinnego domu.

Przyjeżdżam do Nevers w sierpniu 2021 r. Decyduję się na nocleg w sanktuarium. Gdy wjeżdżam na parking, widzę ogromny klasztor, odnowiony i zadbany. W recepcji dostaję klucz do pokoju numer 187 i już po chwili odkrywam, że moje okna wychodzą wprost na kaplicę z relikwiami świętej.

Otwieram polskie wydanie notatnika św. Bernadety i czytam jedno z jej zapewnień: „Nic nie dzieje się bez Jego pozwolenia, bez Jego woli”.

Św. Bernadeta: ciało nie uległo rozkładowi

Sanktuarium św. Bernadetty w Nevers to dziś duży kompleks, na który składa się dawna część klasztorna, zaplecze gastronomiczne, zaplecze hotelowe mogące pomieścić dwustu gości. Jest także ogród i kaplica z ciałem świętej, złożonym w kryształowym sarkofagu.

Ciało nie uległo rozkładowi, dlatego po dokładnym zbadaniu przez komisję lekarzy i specjalistów wyeksponowano je w relikwiarzu. Bernadeta, w 142 lata po śmierci wygląda, jakby zasnęła snem szczęśliwym i spokojnym.

Już nikt jej nie nęka, nikt z niej nie szydzi. I jeśli dziś ktoś decyduje się odwiedzić miasteczko Nevers – wcale nie najpiękniejsze w porównaniu z innymi, francuskimi miastami – to właśnie ze względu na nią, Bernadetę, która po zakończeniu objawień maryjnych szukała schronienia za murami klasztoru. Nikt nie chciał jej przyjąć i dzięki protekcji biskupa wstąpiła właśnie tu.

Zobacz zdjęcia św. Bernadety w sarkofagu:

Nędza i choroba

Ojciec Bernadety, François, nie miał ręki do interesów. Zaczynał jako młynarz, ale po paśmie niepowodzeń stracił pracę i dom. W 1856 r. pozbawioną wszystkiego rodzinę przygarnął kuzyn François, André.

Małżeństwo z czwórką dzieci zamieszkało w ciasnym lokum, które wcześniej było celą więzienną. W wilgotnej i zimnej „ciemnicy” Bernadeta, która rok wcześniej cudem uniknęła śmierci w czasie epidemii cholery, zaczęła chorować na astmę.

Nieleczona choroba stanie kilka lat później na przeszkodzie przyjęciu do klasztoru. „Proszę księdza biskupa, ona będzie ciągle w izbie chorych” – powie matka generalna zgromadzenia sióstr w Nevers, Louise Ferrand, gdy po zakończeniu objawień maryjnych i badaniu zeznań widzącej zostanie poproszona o przyjęcie Bernadety.

Czy miała żal do Boga? „Za biedę, w jakiej żyli mama i tatuś, za to, że się nam nic nie udawało, za upadek młyna, za to, że musiałam pilnować dzieci, stróżować przy owcach, za ciągłe zmęczenie… dziękuję Ci Jezu” – napisze kilka lat później w swoim notatniku.

Życie bez szczęścia

„Nie obiecuję ci szczęścia na tym świecie, lecz w innym” – mówiła Maryja Bernadecie w lutym 1858 r., gdy mama dziewczyny, Louise, zgodziła się wreszcie, aby córka znów poszła do groty w Massabielle.

Wyznanie Maryi zatrważa. Czyż nie chcemy być szczęśliwymi? Pełnymi zdrowia, dostatku, spokoju? Czyż nie o to prosimy Boga w naszych modlitwach? A Bernadeta – doświadczona nędzą w codziennym życiu, brakiem domu, często głodna, chorowita – czyż nie miała prawa spodziewać się poprawy swojego życia, pomocy ze strony Matki z nieba?

A jednak Maryja nie tylko nie zapowiada poprawy jej sytuacji, ale wręcz gwarantuje brak szczęścia w czasie ziemskiego życia. I Bernadeta nie protestuje. O co tu chodzi?

„Dziękuję Ci, ponieważ gdyby było na ziemi dziecko o większej ignorancji i większej głupocie, byłabyś je wybrała…” – pisze i dziękuje Matce „za dni, w które przychodziłaś Maryjo, i za te, w które nie przyszłaś – nie będę Ci się umiała odwdzięczyć, jak tylko w raju. Ale i za otrzymany policzek, za drwiny, za obelgi, za tych, co mnie mieli za pomyloną, za tych, co mnie posądzali o oszustwo, za tych co mnie posądzali o robienie interesu… dziękuję Ci, Matko”.

Prawda poddana próbie

Przed 11 lutego 1858 r., czyli przed pierwszym objawieniem w Lourdes, Bernadeta była nikomu nieznaną dziewczynką. Chorowitą, ledwo czytającą córką młynarza, któremu nie wiodło się w interesach i popadł w nędzę.

Po zakończeniu objawień nadal była biedna i chorowała na astmę, ale do nędznego życia dołączyły oskarżenia o oszustwo i chorobę psychiczną. Wielu dziennikarzy nazywało ją histeryczką, upokarzając i ośmieszając dziewczynę w swoich artykułach.

Wielu z prowadzących badania nad autentycznością objawień wyśmiewało jej pochodzenie i zarzucało chęć zwrócenia na siebie uwagi. Bernadeta cierpiała, ale mimo tych doświadczeń nie traciła pokoju serca. Nie próbowała przekonywać do tego, co widziała. Po prostu – odpowiadała na pytania.

Jakby już wtedy rozumiała to, co zapisała kilka lat później w swoich notatkach: „Nie jestem zobowiązana sprawić, abyście uwierzyli w to co zobaczyłam i usłyszałam, jestem zobowiązana wam o tym opowiedzieć”.

Z deszczu pod rynnę

W lipcu 1866 r. – gdy wstąpiła wreszcie do klasztoru Saint Gilard w Nevers – jej sytuacja nie tylko nie poprawiała się, ale doszły nowe trudności. Bardzo cierpiała, była traktowana jak zjawisko. Dziewczyna dotknięta nędzą, która wymyśliła sobie, że widziała Maryję…

Kto by w to uwierzył? Przecież Maryja nie mogłaby rozmawiać z analfabetką, jest tyle osób godniejszych takiego spotkania – uważały współsiostry.

„Za to, że matka Józefa obwieściła, że się nie nadaję do niczego, dziękuję… Za sarkazmy matki mistrzyni, jej głos twardy, jej niesprawiedliwości, jej ironię, i za chleb upokorzenia…dziękuję. Dziękuję za to, że byłam tą uprzywilejowaną w wytykaniu mi wad, tak, że siostry mówiły: „Jak to dobrze, że nie jestem Bernadetą” – modliła się widząca Maryję.

Formacja Bernadety

Spotkanie z Maryją odcisnęło w Bernadecie tak głęboki ślad, że nie potrafiła zwracać się do ludzi jej nieżyczliwych z pretensjami, czy bronić dobra swego imienia. Wydaje się, że doświadczenie Boga, przez Maryję, uzdolniło Bernadetę do heroicznej miłości.

Świadoma własnych ograniczeń, intelektualnych i formacyjnych, przyjmowała wszystkie wymagania i oceny z pokorą, bez szemrania, nawet jeśli przerastały jej siły. W głębi serca, które odsłaniała tylko przed Bogiem, bardzo cierpiała.

Dziękowała Bogu „za to, że była taką, że Maria Teresa mogła o niej powiedzieć: Nigdy jej dość nie ustępujcie”. Wyznaczała też sobie duchowe cele i podejmowała postanowienia, które miały prowadzić ją do jak najdoskonalszego życia zakonnego.

Trzy postanowienia dla duszy

W notatniku zapisała trzy postanowienia dla duszy. Po pierwsze: „Nigdy się nie zniechęcać, widzieć we wszystkim, co mi się przydarza, świętą wolę Boga, dziękować Mu za wszystko, wiedząc, że pozwala na to dla mojego największego dobra".

Po drugie: "Wypracować w sobie obojętność na wszystko, co powiedzą lub pomyślą o mnie moje przełożone czy inne siostry, odsunąć się od wszystkiego, by usiłować jedynie podobać się Bogu i zbawić swoją duszę. Przypominać sobie często te słowa: Tylko Bóg jest dobry, od Niego tylko oczekuję nagrody”.

Po trzecie: „Żadnych szczególnych przyjaźni, kochać wszystkie moje siostry jedynie po to, by podobać się Bogu”.

Modlitwa biednej żebraczki do Jezusa

O, Jezu, daj mi, proszę,
chleb pokory,
chleb posłuszeństwa,
chleb miłości,
chleb siły, bym złamała moją wolę
i złączyła ją z Twoją wolą,

chleb wewnętrznego umartwienia,
chleb zerwania z wszelkim stworzeniem,
chleb cierpliwości,
abym zniosła cierpienia mojego serca.

O, Jezu, chcesz mnie ukrzyżowanej, fiat,
daj mi, proszę,
chleb siły, bym dobrze cierpiała,
chleb, żebym we wszystkim i zawsze widziała jedynie Ciebie,
bo nie chcę innych przyjaciół, jak tylko

Jezusa,
Maryję
i krzyż.

***
Korzystałam z książki pt. „Notatnik Świętej Bernadetty z Lourdes”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.