separateurCreated with Sketch.

Była uformowana przez medytację buddyjską. Niespodziewanie w kościele wydarzyło się coś niezwykłego

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
– Zakosztowałam astrologii, numerologii i jasnowidztwa, wstąpiłam do sekty. Po ukończeniu 30 lat rozpoczęłam medytację buddyjską. Równolegle przychodziłam na spotkania katolickiej grupy modlitewnej. Nic nie było w stanie mnie zaspokoić, nie mogłam dokonać wyboru – opowiada Aletei Stéphanie Halperson.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Na pierwszy rzut oka było to błyskawiczne nawrócenie. Ale tylko na pierwszy rzut oka, bo patrząc na to z dystansu, Stéphanie Halperson zrozumiała, że „wszystkie godziny, poświęcone uczeniu się milczenia pod opieką buddyjskiego mistrza" przygotowały ją „na przyjęcie miłości Boga".

Ze strony ojca miała kuzynów bliskich Dalajlamie, a ze strony matki – dziadków prowadzących sklep z dewocjonaliami naprzeciwko karmelu w Lisieux. Stéphanie Halperson długo miotała się między buddyzmem a katolicyzmem.

Wreszcie, idąc pomodlić się w kościele, doświadczyła miłości Chrystusa i przeszła na katolicyzm. Teraz opublikowała książkę Méditer avec son coeur et ses cinq sens [fr. Medytować sercem i pięcioma zmysłami, wyd. Édition des Béatitudes]. Stworzyła też aplikację MeditaCoeur, pozwalającą słuchać medytacji z książki. Przedstawia ona zaskakującą drogę duchową autorki i proponuje chrześcijańskie medytacje z przewodnikiem. Jest to modlitwa przygotowana na wzór metody św. Ignacego Loyoli, odwołująca się do wyobraźni i pięciu zmysłów.

Aleteia: Pani droga duchowa nie należy do banalnych. Czy mogłaby pani nakreślić jej główne linie?

Stéphanie Halperson: W wieku 20 lat ogarnęło mnie poczucie duchowej pustki, wpadłam w depresję. Od tamtego czasu rozpoczęła się moja droga duchowa. Zakosztowałam astrologii, numerologii i jasnowidztwa, wstąpiłam do sekty. Po ukończeniu 30 lat rozpoczęłam medytację buddyjską pod okiem mojego kuzyna, mnicha Gérarda Godeta, opiekuna buddyzmu tybetańskiego we Francji.

Równocześnie w pełni świadomie praktykowałam medytację z Christophem Andrém. Równolegle odwiedzałam grupę modlitewną, zapoczątkowaną przez Dominika Reya, ówczesnego proboszcza kościoła Świętej Trójcy w Paryżu. Nic nie było w stanie mnie zaspokoić, nie mogłam dokonać wyboru.

Medytacja buddyjska trochę mnie uspokajała, ale popychała w pustkę, która była we mnie od wielu lat i przed którą starałam się uciekać. Nie zintegrowałam się w pełni z katolicką grupą modlitewną. Krótko mówić, w tamtym okresie Budda mnie nudził, a Chrystus jeszcze mi się nie objawił.

Poczułam, że Bóg jest miłością

Co sprawiło, że wreszcie dokonała pani wyboru?

Idąc do kościoła Saint-Pierre-de-Chaillot w Paryżu, by praktykować milczenie w myśl zaleceń mojego mistrza buddyjskiego, doświadczyłam niesłychanej potęgi miłości Boga skierowanej do mnie. Siedziałam przed wielką figurą Chrystusa z pozłacanego kamienia, z dłońmi skierowanymi ku górze.

Patrzyłam na tego życzliwego, gotowego mnie przyjąć Chrystusa. Czułam, że zalewa mnie fala miłości, która porywała wszystko po drodze. Można wyróżnić okres sprzed tego doświadczenia i po nim. To doznanie sprawiło, że całą moją istotą poczułam, że Bóg jest miłością!

Następnie pobierałam różne nauki chrześcijańskie: przeszłam przez kursy Bethasda Simone Pacota, kurs formacji do sakramentów pod kierunkiem Matthieu Rougéa, modlitwę ciała pod kierunkiem pewnego karmelity, medytację chrześcijańską według tradycji ojców pustyni, kurs Alfa i oczywiście ćwiczenia duchowe św. Ignacego. A także roczne rekolekcje w życiu codziennym u sióstr z Wieczernika.

Dopiero co zakończyłam piątą sesję ćwiczeń ignacjańskich. Za każdym razem są to silne doświadczenia duchowe, które zresztą częściowo zainspirowały rozważania zawarte w mojej książce.

Jak zrodził się pomysł, skąd się wzięła chęć do napisania tej książki?

Pomysł zrodził się w czasie pandemii, w okresie izolacji. Właśnie wysłuchałam konferencji o misjach. Po tym pierwszym doświadczeniu miłości Boga sprzed dwudziestu lat wciąż chciałam się z Nim dzielić miłością w modlitwie. Od tamtego czasu mam wiarę wrażliwą, otrzymuję dużo miłości, pocieszenia w modlitwie i miałam ochotę podzielić się tym życiem modlitewnym, wszystkimi otrzymanymi owocami.

Pomyślałam, że to mogłoby zrobić dużo dobrego innym osobom mającym może trudności z modlitwą albo szukającym innego jej rodzaju. Z pomocą brata Sébastiena Marie z klasztoru w Troussures (region Oise) opracowałam medytacje z przewodnikiem.

Przez rok testowaliśmy je, poprawialiśmy, praktykowaliśmy, aż osiągnęły postać w pełni nas satysfakcjonującą. Ich punktem wyjścia było moje przeżywanie ćwiczeń duchowych św. Ignacego, mojego życia osobistego. A także wiedza teologiczna brata Sébastiena Marie, która je wzbogaciła. Są to medytacje z przewodnikiem, odwołujące się do wyobraźni i pięciu zmysłów, w myśl metody świętego Ignacego.

Metoda św. Ignacego i zaangażowane zmysły

Na czym polega ta metoda? Jak pięć zmysłów znajduje dla siebie miejsce w modlitwie?

Metoda świętego Ignacego odwołuje się do pięciu zmysłów, proponuje zanurzenie się w Ewangeliach. W oparciu o fragment biblijny zachęca ona do wyobrażenia sobie miejsca, rozeznania się w tym, co się dzieje, wsłuchanie się w wypowiadane słowa. Ponieważ przez trzydzieści lat napisałam dużo powieści, odwołanie się do wyobraźni od razu mnie zainteresowało.

Dzięki tej metodzie może dojść do prawdziwego spotkania z Bogiem. Przy moim pierwszym kontakcie z ćwiczeniami zawsze widziałam Jezusa ubranego na biało. Nieodparcie pociągało mnie promieniujące od Niego światło, zachwycające, będące pokarmem i uspokajające.

Naszym medytacjom towarzyszy przewodnik zachęcający do praktykowania ich z użyciem wyobraźni i pięciu zmysłów. One angażują całą naszą istotę w spotkanie z Bogiem, w przeżywanie bliskości z Nim.

Zostały opracowane na podstawie fragmentów biblijnych takich jak: „Spójrzcie na Niego, promieniejcie radością, a oblicza wasze nie zaznają wstydu" (Ps 33,6), „Oto bowiem Królestwo Boże pośród was jest" (Łk 17,21), "Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwać" (J 15,4).

Stworzyła pani również aplikację MéditaCoeur.

Tak, z pomocą mojej córki, inżyniera górnictwa Mines/Télécom. Aplikacja MeditaCoeur proponuje wysłuchanie rozważań z książki, prowadzonych przez brata Sébastiena Marie albo przeze mnie. Nagrano je w klimacie modlitewnym, w klasztorze w Troussures, gdzie ojciec Henri Caffarel założył swoją szkołę modlitewną – na czym bardzo nam zależało. Niedługo pojawią się nowe medytacje.

Nauka milczenia i przygotowanie na przyjęcie miłości

Czy patrząc na tę całą przygodę z dystansu, może pani przyznać, że medytacja buddyjska miała swój udział w pani życiu wiarą? Co ona pani dała?

Bardzo lubię to zdanie świętej Katarzyny Sieneńskiej: „Stań się zdolną na przyjęcie miłości, a Ja stanę się strumieniem". Nawet o tym nie wiedząc, ucząc się milczenia przez wszystkie te lata pod kierunkiem mistrza buddyjskiego, pracowałam nad "wyrobieniem w sobie zdolności" na przyjęcie miłości Boga do mojego serca.

Dziś jednak nie potrafiłabym zajmować się takimi medytacjami. To by mnie trzymało w korytarzu, podczas gdy za drzwiami znajduje się "miły duszy mej” (Pnp 3,3). Jak powiedział papież Franciszek: "Modlitwa jest przede wszystkim dialogiem, osobistą relacją z Bogiem".

Tak więc zadowolenie się poszukiwaniem pustki, do czego zachęca buddyjska medytacja, jest pominięciem spotkania z Bogiem.

We współpracy z MeditaCoeur.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.