„Trzy dni ciemności”. Popularność tego przekazu dotyczącego końca świata, a także powoływanie się przez jego propagatorów na konkretnych świętych – takich jak o. Pio czy Faustyna Kowalska – wywołuje w sercach i umysłach części wierzących niepokój i lęk. Niepotrzebnie.
Koniec świata?
Już wielokrotnie miał nastąpić. Po koniec czwartego stulecia po Chrystusie, w roku 992, 1412, 1524... Niektórzy spodziewali się go w 1999 lub 2000 roku. Szumnie zapowiadano jego nadejście na rok 2012. Wciąż jednak jest przed nami.
I wciąż pojawiają się kolejne przewidywania, że dojdzie do niego już wkrótce i trzeba poczynić bardzo konkretne przygotowania. Nic w tym dziwnego. Mamy świadomość przemijania i nietrwałości wszystkiego, co materialne w naszym świecie.
Nie tylko w chrześcijaństwie
Zapowiedzi końca świata, końca czasów, końca cywilizacji, końca gatunku ludzkiego towarzyszą ludziom od dawna. Mówili o nim i wciąż mówią naukowcy różnych dziedzin, dopatrując się jego przyczyn zarówno w zjawiskach zachodzących w Kosmosie (np. nieuniknionej ewolucji gwiazd, w tym Słońca), jak i w ludzkich działaniach (np. w globalnej wojnie z użyciem broni masowego rażenia). Temat obecny jest w kulturze i sztuce. Mówią też o nim religie.
Przepowiednie i ostrzeżenia można znaleźć nie tylko w chrześcijaństwie. Np. starotestamentalna Księga Ezechiela zawiera opis wielkiej walki i końca świata w dotychczasowej postaci. W Koranie można znaleźć opis wielu znaków zapowiadających koniec świata, z gasnącym słońcem i spadającymi z nieba gwiazdami włącznie.
Ciemności
W przepowiedniach dotyczących końca świata niejednokrotnie pojawia się motyw ciemności. Zazwyczaj – według zapowiedzi – mają one ogarnąć całą ziemię. Interpretacja tego znaku zdaniem wielu komentatorów jest oczywista. To obraz ostrzegający przed wyjątkowym natężeniem zła na ziemi.
Bóg jest światłością, Jego obecność rozprasza mrok. Wszystkie stworzenia, które przeciwstawiają się Bogu, nazywane są często „siłami ciemności”.
Wielu ludziom ciemność kojarzy się z zagrożeniem, z niepewnością, ze strachem. Nie czują się bezpiecznie. Koniecznie chcą jak najszybciej się znaleźć tam, gdzie jest jasno lub szukają jakiegokolwiek źródła światła. Możliwość długotrwałych ciemności budzi lęk w każdych czasach.
Sporą popularność osiąga od pewnego czasu przekaz mówiący o „trzech dniach ciemności” sygnalizujących bliski koniec świata i powtórne przyjście na ziemię Jezusa Chrystusa. Po wpisaniu tej frazy po polsku w internetową wyszukiwarkę otrzymuje się ponad dwadzieścia tysięcy linków, z których wiele prowadzi do filmików promujących lub krytykujących zawarte w nim treści.
Manipulacja objawieniami
Przepowiednia ta łączona jest przez jej popularyzatorów z wieloma wizjonerami, którzy doświadczyli lub mieli doświadczyć objawień prywatnych. Są wśród nich osoby uznane przez Kościół katolicki za święte lub błogosławione. Najczęściej przywoływane są autorytety bł. Anny Marii Taigi (włoska mistyczka, tercjarka trynitarska, żyjąca na przełomie XVIII i XIX w.), św. o. Pio i św. Faustyny Kowalskiej.
Czy faktycznie zapowiadali oni trzy dni ciemności? Sprawę szczegółowo zbadał polski franciszkanin, o. Wit Chlondowski OFM. Wyniki swojego śledztwa ogłosił w kilkunastominutowym filmiku, który w połowie listopada br. udostępnił w internecie.
Z jego dociekań wynika, że we wszystkich trzech przypadkach mamy do czynienia z powoływaniem się na nieistniejące przekazy i z manipulacją. Żadna z tych wyniesionych przez Kościół do chwały nieba osób nie używała sformułowania „trzy dni ciemności”.
O. Chlondowski ustalił m.in., że fałszerstwem jest – często cytowany w materiałach nagłaśniających rzekomą zapowiedź tego znaku – tekst znany jako list św. o. Pio do komisji mającej badać nieuznane przez Kościół objawienia w Heroldsbach.
Pozorny cytat z Apokalipsy
Na niektórych, niemających nic wspólnego z Kościołem katolickim, stronach internetowych, które poświęcają uwagę sprawie „trzech dni ciemności”, można znaleźć odwołania do Pisma Świętego, a konkretnie do Apokalipsy św. Jana. Zawierają one nieprawdziwe twierdzenia, że ta biblijna księga zapowiada właśnie tyle trwający czas mroku przed powtórnym przyjściem Jezusa w chwale.
Pozornie cytują fragment szesnastego rozdziału, mówiący o czaszy, której zawartość piąty anioł wylał na tron Bestii. Prawdziwy cytat z Apokalipsy nie określa czasu trwania ciemności. Mówi natomiast: „i w jej królestwie nastały ciemności, a ludzie z bólu gryźli języki i Bogu nieba bluźnili za bóle swoje i wrzody, ale od czynów swoich się nie odwrócili” (Ap 16,10-11).
Skąd więc precyzyjne określenie czasu, przez jaki miałby trwać mrok ogarniający ziemię? Autor Apokalipsy mówi o siedmiu plagach ostatecznych, bo w nich się dopełnił gniew Boga. Ciemności są piątą z nich. Rodzi się proste skojarzenie z innymi plagami opisanymi w Piśmie Świętym.
Trzy dni ciemności
Chodzi o plagi, o których mówi Księga Wyjścia, zwane potocznie plagami egipskimi. Dziewiąta z nich – ta, która poprzedza śmierć pierworodnych synów Egipcjan w całym kraju – to ciemności.
„Wyciągnął Mojżesz rękę do nieba i nastała ciemność gęsta w całej ziemi egipskiej przez trzy dni. Jeden drugiego nie widział i nikt nie mógł wstać z miejsca swego przez trzy dni” – precyzyjnie opisuje autor Exodusu. Najprawdopodobniej właśnie ze skojarzenia z tzw. ciemnościami egipskimi pojawiły się w kolportowanych szeroko rzekomych wizjach i dokumentach dokładne ramy czasowe mających nadejść u końca czasów ciemności.
Zbliża się wasze odkupienie
Dwóch ewangelistów, św. Mateusz i św. Marek, przytaczając słowa Jezusa o znakach zapowiadających Jego powtórne przyjście również sugerują, że zapadnie ciemność, choć nie używają tego słowa. Zapowiadają, że „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku”.
Takie przepowiednie mogą wzbudzać lęk i niepokój. Jednak nie o to chodzi. „A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” – taki wskazany przez Jezusa sposób bezpośrednich przygotowań na koniec świata zanotował św. Łukasz (Łk 21,28). Nie trzeba zamurowywać okien, kupować specjalnych świec, ani gromadzić zapasów jedzenia.