Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Stara ludowa prawda głosi, że nie ma w życiu nic bardziej pewnego niż śmierć. I choć jest ona często wypierana przez świadomość współcześnie żyjących ludzi, pierwsze dni listopada przypominają o tej prawdzie bardziej niż jakiekolwiek inne dni w roku.
Nawet kiedy dopisuje zdrowie, możliwości do refleksji nie brakuje. Warszawskie Sanktuarium Matki Bożej Dobrej Śmierci w pokarmelickim kościele przy Krakowskim Przedmieściu; dawna uroczystość liturgiczna Matki Bożej Dobrej Śmierci (22 października); Apostolstwo Dobrej Śmierci z koronowanym wizerunkiem Matki Bożej Góreckiej w Górce Klasztornej – to tylko kilka przykładów dla chrześcijanina.
A tymczasem dzisiejsza śmierć jest komiczna, groteskowa, rodem z horroru. Albo sensacyjna, epatująca tragedią ofiar wojen, wypadków drogowych, zbrodni z pierwszych stron gazet. Dzisiejsza śmierć ma jeszcze jedno dramatyczne oblicze – pandemii, której nikt przecież się nie spodziewał.
Śmierć oswojona
Tymczasem dla naszych przodków śmierć była jak siostra. Malowano portrety trumienne, robiono fotografie zmarłych, a nawet siadano z nieżyjącym do zdjęcia – jak z żywym. Liczne opisy można dziś spotkać nawet w szkolnych lekturach. Nic więc dziwnego, że śmierć nazywano po ludzku: Baśka, Jagusia, Prusaczka. Śmierć oswojona.
W ludowych wyobrażeniach widzimy śmierć jako kostuchę, ale przyjmowała też inne wyobrażenia: gęsi, białej panny, mglistego słupa. Wierzono, że ostatni dom człowieka – trumna – nie może mieć sęków. Powinna być za to wypełniona ziołami zebranymi w czasie święta Matki Boskiej Zielnej. Niekiedy miała nietypowe okienko w miejscu głowy zmarłego, albo – gdy zginął na wojnie – była obita czerwonym aksamitem. Intrygujący może wydawać się zwyczaj przygotowania trumny jeszcze za życia. Wypełnioną zbożem stawiano na strychu domostwa, by przyczyniała się do… pomnażania majątku i przypominania o kruchości ludzkiego życia.
Biała trumna do złożenia samemu
Dom żałobny oznaczano czarną chorągwią przyniesioną z kościoła. Jeszcze do niedawna w blokach mieszkalnych na klatkę schodową wystawiano wieko trumny. Przypominała sąsiadom, że czas pożegnać osobę, którą być może znali z widzenia. Dziś zastąpiły je klepsydry na słupach ogłoszeniowych i notki w gazetach.
Zamiast dawnych zwyczajów mamy dziś… białą papierową trumnę do złożenia samemu. Tak, tak, taką dziwną zabawkę dla dziecka zdarzyło mi się zobaczyć w jednym z warszawskich dyskontów. Czy zatem ludzkie wyobrażenie makabry sięgnęło dna, podobnie jak plastikowa kula z kolcami – czyli gumowy koronawirus-zabawka, który swego czasu z powodzeniem reklamowano w różnej maści sklepach internetowych? A może to nasz, współczesny, komercyjny sposób na oswajanie śmierci? Różny, jak różne są celebracje listopadowych dni w różnych regionach świata i wielu kulturach?
1 i 2 listopada
W kulturze chrześcijańskiej początek listopada to czas szczególny. 1 listopada obchodzimy uroczystość Wszystkich Świętych. 2 listopada – Dzień Zaduszny, kiedy wspominamy dusze wiernych zmarłych i drogie nam osoby, których nie ma już z nami. Odeszły.
Na znak naszej pamięci odwiedzamy cmentarze, wspominamy, otaczamy modlitwą, palimy znicze, przynosimy kwiaty. W innych kulturach świata tradycje bywają odmienne od naszych.
Śmierć na Wschodzie
Kiedy tylko przekroczymy wschodnią granicę Polski, spotkamy się z inną, nieznaną nam tradycją. Całe rodziny biesiadujące przy grobie z koszem pełnym wiktuałów nie są niczym nowym w Rosji czy na Ukrainie. Nie wszędzie jednak obchodzi się ten dzień w taki sposób, jako że oddawanie czci zmarłym w początkach listopada nie należy do tradycji Cerkwi Prawosławnej. Wyznawcy prawosławia czczą za to swoich zmarłych w okresie Radnicy, czyli w dziesiąty dzień po Wielkanocy. Według dawnej tradycji na groby przynoszą wtedy gotowaną pszenicę, ryż z miodem albo jajka, poświęcone wcześniej w cerkwi.
W tradycji prawosławia kultywowana jest tzw. Sobota rodzicielska, która przypada przed 8 listopada, a więc przed świętem św. Dymitra. Jeśli pojedziemy w tym czasie na Podlasie, gdzie mieszka najwięcej polskich wyznawców prawosławia, możemy zobaczyć to niezwykłe wydarzenie. Dzisiaj – niezwykłe, a do niedawna znane i w polskiej kulturze, bo jeszcze sto lat temu i nasi rodacy 31 października spędzali w kuchni, piekąc chleb albo gotując kaszę, które przygotowywano jako posiłek dla zmarłych.
Meksyk
Do dziś zwyczaj jedzenia przy grobach bliskich kultywuje się na przykład w Meksyku. Widok całych rodzin biesiadujących przy grobie z kawałkami kurczaka w sosie czekoladowym albo z obrzędowym ciastem jest tam tak powszechny, jak u nas kwiaty czy znicze. Meksykańskie Święto Zmarłych to Dia de los Muertos, które sięga tradycji prekolumbijskich.
Warto też wiedzieć o tym, że mieszkańcy Meksyku 1 listopada modlą się szczególnie za dusze zmarłych dzieci, a 2 listopada – za dorosłych.
Bułgaria
Bliżej granic Polski, w Bułgarii, można z kolei spotkać przy grobie rodziny podjadające dojrzałe czereśnie. Bułgarskie Zaduszki Czereśniowe na stałe wpisały się w tradycje tego kraju. Podobnie jak zwyczaj polewania grobów czerwonym winem symbolizującym Krew Chrystusa.
Węgry i Japonia
Modlitwy za zmarłych – zwłaszcza msze święte oraz wypominki, czyli wspominanie imion i nazwisk tych, którzy odeszli, należy do naszej kultury, ale na Węgrzech dodatkowo w wiejskich chatach koniecznie rozpala się ogień, aby dusze mogły się ogrzać przy kominku.
W Japonii zmarłych wspomina się w letnie miesiące. W lipcu i sierpniu w Kraju Kwitnącej Wiśni obchodzi się święto Bon, w czasie którego Japończycy ustawiają dla swoich zmarłych latarnie mukaebi. Japońska kultura dała nam jeszcze inny przekaz, szczególnie znany z filmu. To łódki z kolorowymi lampionami, unoszące się na wodzie, a nawiązujące właśnie do tradycji oddawania hołdu zmarłym.
Filipiny
Araw ng mga Patay to święto na Filipinach. Obchodzi się je, podobnie jak u nas, pierwszego listopada, ale Filipińczycy przyozdabiają groby nie zniczami i kwiatami, ale kolorowymi balonami. Mogą przy nich czuwać nawet całą noc na modlitwie, a także kolędować od domu do domu – jak u nas po Bożym Narodzeniu, przypominając o modlitwie za zmarłych.
Ta jest konieczna dla chrześcijanina i dzisiaj, i dawniej. Bo jedno jest pewne – śmierć jest nieprzekupna. Zawsze wykona wyrok, lecz dla każdego w innym czasie.
*W tekście wykorzystano materiały z książki Aldony Plucińskiej Polskie zwyczaje rodzinne.