Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
AS: Prowadzisz na Instagramie konto Taniec i Różaniec. Jaka jest historia tego miejsca?
Dominika Butkiewicz: Wiele lat temu pojawiła się u mnie myśl, że chciałabym mieć ładny, kolorowy różaniec. Widziałam taki w książce Kasi Olubińskiej. Bardzo mi się spodobał, ale nigdzie nie mogłam znaleźć podobnego. Kiedy moi rodzice jechali na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, prosiłam ich o ładny różaniec. Niestety, ten który od nich dostałam, nadal nie spełniał moich kryteriów estetycznych.
Kiedy przeszłam na urlop wychowawczy, pomyślałam, że w sumie sama mogę sobie taki zrobić. Zamówiłam potrzebne materiały i wreszcie miałam taki różaniec, jaki chciałam. Zrobiłam mu zdjęcie, a potem spontanicznie postanowiłam założyć konto na Instagramie i tam to zdjęcie umieścić. Od razu zrodziła się też nazwa tego miejsca: Taniec i różaniec. Kojarzyła mi się z taką radością, naturalnością.
Ale skąd u ciebie taka wielka potrzeba posiadania ładnego różańca?
Różaniec jest dla mnie ważną modlitwą, ale miałam trochę z nią problem. Trudno mi było po nią sięgać. Uważałam, że jak będę miała różaniec, który będzie przyciągał moje oko, który będzie mi się podobał, to chętniej będę po niego sięgała. Myślę, że to konto na Instagramie jest u mnie wymodlone. Bardzo chciałam mieć w życiu zajęcie, które będzie pomnażało moje talenty. Bardzo tego pragnęłam i nie spodziewałam się, że będę mieć to w takiej formie. To jest więcej, niż sobie wymyśliłam.
Jak zmieniło się twoje życie od czasów założenia tego konta?
To nie jest moja praca pełnoetatowa. To jest moje zajęcie hobbistyczne, głównie wieczorne, najczęściej jak położę dziecko spać. Ja ciągle się modlę, co robić dalej. Ale robienie tych różańców spowodowało wiele takich sytuacji w moim życiu, których ja się w ogóle nie spodziewałam. Odezwało się do mnie wiele osób, które chciały ze mną porozmawiać, bardzo często na tematy związane z wiarą. Dzięki temu zajęciu widzę sporo małych cudów w mojej codzienności.
Jest jakieś jedno, najważniejsze spotkanie, które się zdarzyło od czasów założenia tej strony, która cię utwierdza, że na pewno jest to Boża inicjatywa?
Ja ciągle Pana Boga pytam, czy na pewno mam się zajmować tymi różańcami. Czy taka jest jego wola, czy to tylko mój wymysł. Ale często zdarzają się historie, które mnie utwierdzają w przekonaniu, że powinnam to dalej robić. Np. ostatnio miałam długo rozmowę z pewną panią, której syn choruje na nowotwór. Na szczęście jest już na ostatniej prostej do wyzdrowienia. Dalej jednak koresponduję z tą panią i ta wymiana myśli jest dla mnie bardzo ważna. Bardzo doceniam, że mogę się za kogoś pomodlić, że mogę coś zrobić dla innych. Bardzo poruszyła mnie też historia dziewczyny, która nie mogła zajść w ciążę. Zamówiła ode mnie różaniec, dzieląc się swoją historią. Niedawno napisała szczęśliwa, że jest w ciąży. Wiadomo, chcę tu podkreślić, że różaniec nie jest magicznym przedmiotem, który nagle spełnia wszystkie nasze pragnienia i potrzeby. Ale bardzo mnie wzruszyło, że im się udało i że ona się tym ze mną podzieliła.
Kiedy ktoś zamawia u ciebie różaniec, pisze, w jakiej intencji będzie się na nim modlił?
Różnie. Jedni tylko piszą, jaki różaniec im się marzy, inni trochę mi się zwierzają ze swoich problemów albo opisują, dla kogo będzie różaniec i z jakimi problemami mierzy się dana osoba.
Ile masz już różańców na swoim koncie?
Nie wiem, nie liczyłam. Może jeszcze nie tysiące, ale około 200 na pewno. Ja to robię dopiero półtora roku. Początkowo, wiadomo, tych zamówień było mało.
Ile się czeka na taki różaniec od ciebie?
Kilka tygodni. Ja to robię głównie wieczorami, kiedy położę dzieci spać. Nie robię też różańców na zapas – zawsze robię różaniec dla konkretnej osoby i się za nią przy okazji modlę.
Czy chciałabyś, żeby różańce stały się twoją pracą?
Ta różańcowa działalność jest bardzo ważna. Wiem, że przynosi dobre owoce. Ale ciągle wydaje mi się to takie nierealne, że można żyć z robienia różańców. Jest to temat, który ciągle rozważam, bo ja kocham to robić. I czasem, kiedy przez kilka dni nie mam na to czasu, to ewidentnie mi czegoś brakuje. Chcę się tym dalej zajmować. A czy to będzie moim życiowym zadaniem, czas i Pan Bóg pokażą.