Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kiedyś byłaś jesieniarą i od września widywano cię głównie w fotelu z książką, herbatą i kocem. Odkąd pojawiły się dzieci, jesień kojarzy ci się z jednym: wirusy… Jak przetrwać ten straszny sezon?
1Nie dołuj się
Odchodzi lato, przychodzi jesień – smutno nam, bo koniec pomidorów, moreli, budzących rano promieni słońca, a w zamian za to będzie coraz ciemniej i zimniej. Ale nikt z tego powodu nie rozdziera szat, bo nie mamy na to wpływu. Potraktuj tak samo sezon wirusowy – on przychodzi, choć nikt go nie zaprasza i zostaje, ile mu się żywnie podoba. Takie życie, że nie wszystko w nim jest tak, jakby się chciało. A jak zaczniesz traktować codzienność zasmarkania jako normę, to każdy zdrowszy dzień będziesz witała z prawdziwym entuzjazmem!
2Schowaj nebulizator za kanapę
Zarazki mają to do siebie, że się przenoszą i panoszą, obejmując swoim przykrym zasięgiem coraz więcej osób. Jakby tego było mało, że jedno dziecko choruje, to jeszcze zarażamy się my albo jego rodzeństwo! W niektórych domach nebulizator od września do marca jest kolejnym członkiem rodziny i chodzi na pełnych obrotach od rana do wieczora. Zajmuje honorowe miejsce na głównym stole, u boku mając odkurzacz, służący do odciągania kataru niemowlakom specjalnym przyrządem. Zdetronizuj tych samozwańców! Niech nie będą sercem domu. Chowaj je z pola widzenia, a na stole postaw lepiej kilka żółtych liści w słoiku.
3Zaprzyjaźnij się z imbirem
Apteki pękają w szwach od preparatów typu multiwitamina. Zwykle są one drogie i nieprzebadane. Co innego domowa alchemia! Zamiast podawać dzieciom przesłodzone syropki, przyrządź kociołek Panoramiksa z imbiru, cynamonu, cytryny i miodu. Jako aperitif przed obiadem wypijcie po kieliszku zakwasu z buraków. Jeśli domownicy nie lubią posypywania zupy tą witaminową bombą – natką pietruszki – zmiksuj ją na pyszne pesto. Ogłoś konkurs, kto zje pajdę chleba z masłem, posiekanym czosnkiem i solą bez popijania. Przypraw te babcine sposoby na choroby dobrym humorem!
4Stań się infekcyjnym preppersem
Wiesz, kto to preppers? Osoba, która z wyprzedzeniem przygotowuje się na ciężkie czasy, gromadząc żywność w konserwach, proste narzędzia lub budując schron. Ty zgromadź książki dla dzieci z biblioteki, zamów nowe puzzle lub grę planszową. Kup mrożone pierogi i zapas makaronu, bo z chorym i jęczącym dzieckiem na rękach trudno jest ugotować obiad. Była mowa o schronie? Przykryj stół dużym kocem – dzieci zajęte na przynajmniej kwadrans. To jest moment, żeby wypić wreszcie kawę!
5Dotleniaj
O ile nikt z was nie ma gorączki, walcz o spacery, choćby krótkie. Słowo „walcz” jest tu nieprzypadkowe – bo wyjście z dziećmi na spacer jesienią to prawdziwe pole bitwy! Złapanie każdego z osobna, dopilnowanie, żeby miał czapkę, dwie rękawiczki (żeby się nie załamać w połowie akcji, nie kupuj tych pięciopalczastych), koszulkę w spodniach, wysmarkany nos… Jeśli po takiej akcji nie jesteś cała spocona, gratuluję wprawy!
Ale warto – bo przewietrzenie czyni cuda na osłabione morale infekcyjne (a często i na zatkane nosy). A jeśli masz w okolicy las czy choćby park, zobaczysz, jak sama odpoczniesz, mając przed oczami zieleń zamiast kolekcji lekarstw.
6Zadbaj o matkę dzieci
Łatwo w tym wszystkim zepchnąć swoje potrzeby na dalszy plan. W chorobie nagle okazuje się, że nawet dzieci, które zwykle nie lubią się przytulać, teraz najchętniej spędziłyby cały dzień na twoich kolanach (a mniejsze – w ramionach, oczywiście, gdy mama stoi, a nie siedzi…). Odliczasz minuty do powrotu męża. Łatwo o przemęczenie i irytację. Dlatego warto w ciągu dnia zadbać o miły akcent dla siebie – zapal świeczkę, zrób sobie dobrą herbatę i zjedz z czymś słodkim, wspólnie z dziećmi. A jeśli tylko jest to możliwe (może sąsiadka mogłaby wpaść na 15 minut?), wyjdź z domu, choćby po to, żeby zrobić dwa okrążenia wokół bloku. Tylko nie patrz w telefon, szukając terminu do pediatry!