Często Matka Boża objawia się w objawieniach prywatnych małej liczbie osób, najczęściej jednej lub dwóm naraz. Jednak 21 sierpnia 1879 roku w irlandzkim Knock Maryja ukazała się wielu ludziom naraz. Było to objawienie publiczne i wielu ludzi widziało Ją tej cudownej nocy.
Z każdym, kto zobaczył Matkę Bożą przeprowadzono wywiad, a relacje naocznych świadków zostały spisane w książce The Apparitions and Miracles at Knock (Objawienia i cuda w Knock), opublikowanej w 1880 r., niecały rok po objawieniu.
Poniżej zamieszczamy fragmenty tej książki, dające w różny sposób wyraz temu samemu niezwykłemu zdarzeniu.
Nazywam się Patrick Hill. Mieszkam w Claremorris, a moja ciotka mieszka w Knock. Pamiętam 21 sierpnia ubiegłego roku; tego dnia zbierałem do domu torf z torfowiska. Gdy byłem u mojej ciotki około godziny 8 wieczorem, do domu wszedł Dominik Beirne, który zawołał: „Chodź do kaplicy; zobaczysz cudowne światła i piękne obrazy”...
Razem pobiegliśmy w kierunku kaplicy. Biegnąc na południowy zachód oddaliliśmy się bardzo od wioski, a kiedy odwróciliśmy się w stronę szczytu domu, natychmiast ujrzeliśmy światło, czyste, białe światło pokrywające większą część szczytu od ziemi aż do okna i wyżej. Był to rodzaj zmieniającego się jasnego światła, padającego czasem wysoko, a czasem niżej. Widzieliśmy postacie Najświętszej Maryi Panny, św. Józefa i św. Jana oraz ołtarz z Barankiem na ołtarzu i krzyżem za Barankiem.
Wyraźnie widziałem Najświętszą Maryję Pannę, naturalnej wielkości, stojącą około dwóch stóp nad ziemią, odzianą w zapiętą pod szyją białą szatę. Jej ręce były podniesione na wysokość ramion, jakby do modlitwy, z dłońmi zwróconymi jedna ku drugiej, ale nachylonymi do wewnątrz w kierunku twarzy. Dłonie nie były zwrócone ku ludziom, ale ku sobie, jak to opisałem.
Wyglądało na to, że się modliła, jej oczy były zwrócone, jak widziałem, ku niebu. Na głowie miała piękną koronę, a na czole, gdzie korona przylegała do czoła, piękną różę. Korona wydawała się wspaniała, o głębszym złotym odcieniu, przechodzącym w ciemniejszą żółć. Biel szat, które miała na sobie, była uderzająca. Górna część korony wydawała się być ciągiem iskier lub błyszczących krzyży.
Ja, Mary M. Loughlin, mieszkam w Knock. Jestem gospodynią księdza archidiakona Cavanagha. Pamiętam, że wieczorem 21 sierpnia o godzinie siódmej lub nieco później, gdy był jeszcze jasny dzień, przechodziłam z domu księdza archidiakona, obok kaplicy, w kierunku domu wdowy Beirne. Przechodząc obok kaplicy i w niewielkiej odległości od niej, zobaczyłam grupę cudownych dziwnych postaci lub zjaw przy szczycie. Jedną podobną do Najświętszej Maryi Panny i jedną do świętego Józefa. Jeszcze zobaczyłam biskupa i ołtarz.
Powiedziałem wtedy pannie Beirne, aby poszła po swego wuja Bryana Beirne i ciotkę panią Bryanową Beirne lub kogokolwiek z sąsiadów, kogo zobaczy, aby mogli być świadkami tego zjawiska, które wtedy podziwialiśmy.
Jestem bratem Mary Beirne, która dała już swoje świadectwo. Mieszkam w pobliżu kaplicy w Knock; mam dwadzieścia lat. Widziałem trzy postaci lub osoby, które zostały już opisane. Najświętszą Pannę, świętego Józefa, świętego Jana, jak moja siostra nazwała biskupa, który był jak jeden kaznodzieja z rękami podniesionymi do ramienia i palcem wskazującym i środkowym skierowanym w górę; pozostałe dwa palce ściśnięte były kciukiem. W lewej ręce trzymał księgę, był tak wychylony, że patrzył trochę w stronę ołtarza, a trochę w stronę ludzi.
Można było zobaczyć oczy postaci, które nic nie mówiły. Byłem zdumiony widokiem, który ujrzałem. Byłem tak wzruszony, że zalałem się łzami. Patrzyłem tak jeszcze przez godzinę, po czym poszedłem odwiedzić panią Campbell, która była w stanie agonalnym, a kiedy wróciliśmy, wizja zniknęła.
Inni naoczni świadkowie uzupełniają powyższe relacje o różne szczegóły lecz wszystkie świadectwa są niezwykle spójne, niezależnie od tego, czy ich autorami były osoby starsze, czy młodsze. Wszyscy doświadczyli cudownego objawienia, które odmieniło ich życie.