We wrześniu tego roku Davey Bates poszedł pierwszy raz do szkoły. Dla niego i jego rodziców była to szczególnie znacząca chwila, która, gdyby posłuchali lekarzy, nigdy by się nie wydarzyła.
Zanim chłopiec się urodził, zdiagnozowano u niego rzadkie wrodzone zaburzenie. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie i aż pięciokrotnie doradzali rodzicom aborcję. Oni jednak odmówili i modlili się o cud.
Wszystko działo się w 2016 roku, kiedy Sami Bates dowiedziała się, że jest w ciąży. Nie planowali wraz z mężem więcej dzieci. Trzy lata wcześniej Sami przeszła operację usunięcia komórek przedrakowych z szyjki macicy.
„Po urodzeniu naszego syna Benjiego w 2013 roku lekarze odkryli komórki przedrakowe w mojej szyjce macicy, co oznaczało operację usunięcia dużej jej części. Paul i ja czuliśmy się całkowicie pobłogosławieni dwójką szczęśliwych, zdrowych dzieci, więc zdecydowanie nie staraliśmy się o kolejne dziecko – opowiada Sami w rozmowie z „The Sun”.
Los zdecydował inaczej. "Kiedy odkryliśmy, że spodziewamy się dziecka, powiedziano nam, że moja skrócona szyjka macicy może wpłynąć na ciążę. Poinformowano mnie, że konieczny będzie zabieg chirurgiczny, aby zwiększyć szanse dziecka na urodzenie się w terminie" – wspomina Bates.
Zaplanowana interwencja chirurgiczna nie odbyła się, kobieta zaczęła krwawić. Lekarze powiedzieli Sami, że jej ciąża jest zagrożona, a ona musi leżeć w łóżku. "Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, aby posłuchać lekarzy, ale z dwójką małych dzieci, które wymagały opieki, nie było to łatwe" – mówi magazynowi "The Sun".
Najgorsze wieści były jednak jeszcze przed nią. Podczas USG, u 20-tygodniowego dziecka lekarze odkryli poważne problemy związane z jego narządami wewnętrznymi. Osiem tygodni później zdiagnozowano u dziecka wrodzoną przepuklinę przeponową (CDH) , która, zdaniem lekarzy, mogłaby powodować migrację jelit i żołądka do klatki piersiowej i ograniczać rozwój płuc. Dawali Davey'owi jedynie 15 procent szans na przeżycie i zachęcali Sami i jej męża Paula do aborcji. Odmówili.
Ciąża Sami wymagała ciągłego monitorowania. Co trzy tygodnie kobieta musiała zgłaszać się na USG. Niemal na każdej wizycie lekarze naciskali na aborcję. „To był najpoważniejszy przypadek CDH, jaki kiedykolwiek widzieli. Po prostu wydawało się niemożliwe, aby dziecko mogło przetrwać poza moim łonem, ale nie moglibyśmy żyć ze sobą, gdybyśmy przynajmniej nie dali mu szansy” – podkreśla Sami w wypowiedzi dla dailymail.co.uk.
Sami i Paul modlili się o cud. Davey urodził się 18 lipca 2017 roku i ważył zaledwie 2,7 kg. Po narodzinach został podłączony do respiratora i w ciągu kliku godzin był już na stole operacyjnym. Dziecko przeszło skomplikowaną czterogodzinną operację. Lekarze oceniali szanse jej powodzenia na 50 procent. Davey jednak wciąż walczył.
"Był ukryty za tą ogromną zbieraniną rurek wchodzących w jego ciało i wyglądał na tak bezbronnego. To rozdzierało nam serce" – wspomina tamten czas Sami.
Jednak z każdym dniem stan chłopca się poprawiał. Chirurdzy, którzy się nim opiekowali, byli zdziwieni faktem, że maluszek tak dobrze sobie radził.
Po niecałych trzech tygodniach pobytu w szpitalu rodzice mogli zabrać dziecko do domu. W wieku 2 lat Davey musiał jeszcze przejść kolejne operacje, tym razem z powodu niedrożności jelit i przepukliny pachwinowej.
Teraz jest chłopcem pełnym życia i energii, ciągle się uśmiecha, a jego mama jest najbardziej dumna z tego, że niedawno po raz pierwszy przekroczył mury szkoły w Mirfield.